Obrywa mi się od czasu do czasu na Facebooku od osób (najczęściej kobiet), które - jak często twierdzą - zawiodłem swoimi poglądami i ostrymi słowami pod adresem polityków, dziennikarzy i innych miłościwie nam panujących lub próbujących zapanować. Według moich krytyków, jako osoba wierząca, Chrześcijanin, nie powinienem nikogo obrażać, bo to nie jest słodkie. A Chrześcijanin powinien być słodki, prawda? Powinien zawsze się do wszystkich uśmiechać i ze wszystkimi się we wszystkim zgadzać, tolerować wszystko i akceptować wszystko.
Coś, oczywiście w tym jest. W końcu powinniśmy kochać bliźnich, nawet wrogów. Jestem jak najbardziej za miłością do wrogów, podawaniem im ręki, obdarzaniem ich szczerą przyjaźnią. W końcu sam lubię i przyjaźnię się wyborcami, których głosy doprowadzają do zrujnowania świata mi i moim dzieciom.
Jak kochać bliźnich?
Ale czy miłość przejawia się tylko w serdeczności i uległości? Myślę, że nie koniecznie. Miłość do Boga i bliźniego można okazywać na wiele sposobów, w zależności od swoich umiejętności, zainteresowań, poziomu zrozumienia nauk Jezusa, a także osobowości, stylu bycia. Miłość można okazywać dzieląc się swoim talentem - komponując, śpiewając, grając na instrumencie, produkując filmy, pisząc książki, malując obrazy. Można też to robić prowadząc uczciwy i rzetelny biznes. Wielu ludzi, naukowców, lekarzy, artystów, którzy zasłynęli z odkrycia lub stworzenia czegoś, co w taki czy inny sposób pobłogosławiło ludzkość było znanych wśród najbliższych jako osoby nietowarzyskie, często wręcz nieznośne. Miłość można też oczywiście okazywać przez bycie miłym. W protestanckiej Ameryce a ostatnio nawet w i w naszym kraju wielu pracowników sklepów i punktów usługowych wykorzystuje swoją pracę dającą im możliwość kontaktu z klientami do wyrażania szacunku, dzielenia się dobrym słowem czy podnoszącym na duchu poczuciem humoru ze swoimi bliźnimi.
Miłość a wojna
Wielu mężczyzn w historii z miłości do swoich żon i dzieci udawało się na wojnę, gdzie - tak, z miłości - pozbawiali życia wrogów. Nie nawiązuję tu do niesprawiedliwych wojen religijnych pod pretekstem nawracania pogan. Nie mam też na myśli wojowników łupiących wsie sąsiadów, by polepszyć byt swoich rodzin. Chodzi mi tylko i wyłącznie o walkę obronną.
Nefitów, na przykład, „pobudzała do walki myśl, że walczą o słuszną sprawę, bo nie walczyli o zdobycie królestwa czy władzy, lecz bronili swych domów, swych swobód, swych żon i dzieci, bronili tego, co było ich własnością, bronili swego prawa czczenia Boga na swój sposób i bronili swego Kościoła. I czynili, co uważali za sprawiedliwe w oczach Boga, gdyż Pan powiedział im, jak również ich ojcom: Jeśli zniesiecie pierwszą i drugą zniewagę od waszych wrogów, nie będziecie więcej tego znosić i nie pozwolicie, aby was zabili. I Pan powiedział także: BĘDZIECIE BRONIĆ SWYCH RODZIN AŻ DO ROZLEWU KRWI.” (Alma 43:45-46)
Prorok Samuel przekazał namaszczonemu przez siebie królowi Izraela następujące objawienie: „Idź więc teraz i pobij Amaleka, i wytęp jako obłożonego klątwą jego i wszystko, co do niego należy; nie lituj się nad nim, ale wytrać mężczyznę i kobietę, dziecię i niemowlę, wołu i owcę, wielbłąda i osła.” (1 Samuel 15:3)
To przykazanie było dane przez Boga, tego który jest miłością, tego, który jest wieczny, nigdy się nie zmienia, którego zawsze motywuje miłość do swoich dzieci. Jest ono zapisane w Biblii. Dla Chrześcijan jest więc historycznym faktem. Powinno ono wpływać na nasze wyobrażenie o Bogu tak samo jak wszystkie inne wydarzenia i nauki zawarte w pismach świętych.
Wielu Chrześcijan, łącznie z niektórymi członkami Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich, wyobraża sobie Boga Ojca i jego Syna, Jezusa Chrystusa jako Istoty pasywne, niemal zniewieściałe. Myślę, że to poważny problem, bo Oni tacy po prostu nie są a nasze zbawienie uzależnione jest od tego czy ich poznamy, zrozumiemy, zaczniemy oceniać rzeczywistość tak jak Oni ją oceniają, myśleć i czuć tak jak Oni. „A to jest żywot wieczny, aby poznali ciebie, jedynego prawdziwego Boga i Jezusa Chrystusa, którego posłałeś.” (Jan 17:3) - modlił się do Ojca Jezus.
Pozwólcie mężczyznom pozostać mężczyznami
Kobiety, siostry nasze kochane, pozwólcie mężczyznom być mężczyznami. Jesteście na tym świecie między innymi dlatego, że wasi dziadowie byli prawdziwymi mężczyznami, bronili was, usługiwali wam, poświęcali za was swoje życie, a kiedy tonął statek, ratowali najpierw kobiety i dzieci. Nie ulegajcie zboczonej modzie na zniewieściałość mężczyzn. Nie pozwólcie nauczycielom wymagać od waszych synów, by przychodzili do szkoły ubrani w sukienki. Uwierzcie nam - światu potrzebne są zarówno kobiety jak i mężczyźni. Kobiety nie muszą być bardziej męskie, bo nie ma nic złego w byciu kobietą. Podobnie mężczyźni wcale nie muszą się zachowywać jak kobiety. Tak jest po prostu praktycznie. I tak jest o wiele fajniej niż wyobrażają to sobie współcześni opiniodawcy. Nie ulegajmy im, bo nie mają racji.
Pacyfizm a nauki Jezusa
To wszystko nie zaprzecza faktowi, że nasz Ojciec w Niebie przykazał zarówno mężczyznom jak i kobietom by kochali wszystkich ludzi. Nawet wrogów nie trzeba nienawidzić. Nawet wtedy, kiedy się z nimi walczy, słowem a kiedy trzeba się bronić - z użyciem śmiertelnej broni. To wcale nie zaprzecza temu, że powinniśmy przebaczać a czasami nawet pokornie i cierpliwie cierpieć za grzechy innych. Jezus cierpiał z powodu naszych grzechów i do pewnego stopnia wymaga tego samego od swoich uczniów.
Bóg nigdy nie przykazał nam, byśmy byli pacyfistami. Odmówienie pomocy niewinnej, zagrożonej osobie jest morderstwem. Świat uczy, że pacyfizm jest postawą bohaterską. Nie jest. Pacyfizm jest tchórzostwem. Kobiety nie powinny się o to martwić. Od tego są mężczyźni. A kobiety nie powinny nam w tym przeszkadzać.
Przykładem fatalnych skutków postawy pacyfistycznej jest premier Wielkiej Brytanii w latach 1937-1940, Neville Chamberlain. To w dużej mierze jego słynna „polityka ustępstw” („policy of appeasement”) wobec bandy Adolfa Hitlera doprowadziła do utraty życia 70 do 85 milionów ludzi w tym ok. 6 milionów Polaków.
Jaki naprawdę jest Jezus?
Myślę, że źródło tego problemu leży w nieznajomości pism świętych. Wiedza o charakterze Boga i identycznego mu Jezusa znajduje się właśnie w Biblii, w Księdze Mormona i innych objawieniach. A nie w błędnej interpretacji pism odstępnego chrześcijaństwa. Jezus nie był i nie jest hipisem. Ten prawdziwy Jezus powiedział: „Czy myślicie, że przyszedłem, by dać ziemi pokój? Bynajmniej, powiadam wam, raczej rozdwojenie.” (Łukasz 12:51). „Nie mniemajcie, że przyszedłem przynieść pokój na ziemię; nie przyszedłem przynieść pokój, ale miecz.” (Mateusz 10:34)
Ten prawdziwy Jezus „skręciwszy bicz z powrózków, wypędził ich wszystkich ze świątyni wraz z owcami i wołami; wekslarzom rozsypał pieniądze i stoły powywracał.” (Jan 2:15) Oj, dostałoby mu się porządnie od współczesnych mediów za taką akcję.
Męskiej części swoich uczniów Jezus przekazał kiedyś następujące instrukcje: „Lecz teraz, kto ma trzos, niech go weźmie, podobnie i torbę, a kto nie ma miecza, niech sprzeda suknię swoją i kupi. Albowiem mówię wam, iż musi się wypełnić na mnie to, co napisano: Do przestępców był zaliczony; to bowiem, co o mnie napisano, spełnia się. Oni zaś rzekli: Panie, oto tutaj dwa miecze. A On na to: Wystarczy.” (Łukasz 22:36-38)
Czy Jezus zawsze był miły i grzeczny? Nie, bo kochał ludzi. Kochał prawdę, kochał sprawiedliwość. Ludzi złych namawiał do nawrócenia, a kiedy trzeba, nazywał ich żmijami, przewrotnych - przewrotnymi, głupich - głupcami, obłudników - obłudnikami. Jezus nie był dyplomatą, czy postacią publiczną od której oczekuje się ładnych minek i słodkich słówek. Sami się przekonajcie:
„A Jezus odpowiadając, rzekł: O rodzie bez wiary i przewrotny! Jak długo będę z wami? Dokąd będę was znosił?” (Mateusz 17:17)
„Głupi i ślepi! Cóż bowiem jest większe? Złoto czy świątynia, która uświęca złoto?” (Mateusz 23:17)
„Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, że oczyszczacie z zewnątrz kielich i misę, wewnątrz zaś są one pełne łupiestwa i pożądliwości. Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, że podobni jesteście do grobów pobielanych, które na zewnątrz wyglądają pięknie, ale wewnątrz są pełne trupich kości i wszelkiej nieczystości.” (Mateusz 23:26-27)
„Węże! Plemię żmijowe! Jakże będziecie mogli ujść przed sądem ognia piekielnego?” (Mateusz 23:33)
Taki Bóg różni się od oczekiwań wielu osób. Apostoł Jeffrey R. Holland napisał:
"Cechą charakterystyczną naszych czasów jest to, że jeśli ludzie w ogóle pragną mieć jakiś bogów, to chcą, żeby byli to bogowie, którzy nie mają wielkich wymogów, bogowie wygodni, bogowie pobłażliwi, którzy nie tylko nie przysparzają kłopotów, ale w ogóle nic nie robią; bogowie, którzy głaszczą nas po głowie, powodują uśmiech na twarzy i pozwalają nam radośnie hasać i zbierać stokrotki. Tak oto człowiek tworzy sobie boga na swoje własne podobieństwo! Czasami — jak na ironię największą ze wszystkich — tacy ludzie powołują się na imię Jezusa i przyrównują go do takiego ‚wygodnego’ Boga."
Dlaczego to takie ważne?
To wszystko, oczywiście, nie sugeruje, że my również powinniśmy ubliżać innym. I wcale nie dowodzi, że moje, na przykład, wpisy na Facebooku krytykujące współczesnych złodziejów, obłudników, głupich i ślepych przewodników, są trafne i właściwe. Nie próbuję się tu usprawiedliwiać.
Podkreślam tylko, że uczeń Jezusa nie zawsze musi być miły i słodki. Dlatego, szczególnie wy - drogie panie, siostry moje kochane, nie osądzajcie nas, mężczyzn zbyt surowo, bo może być czasem tak, że krytykujecie coś właściwego, godnego pochwały. Jeśli chcecie, by wasi wnukowie żyli w świecie, w którym panuje sprawiedliwość, nie byli okradani z wypracowanej w pocie czoła własności i mieli prawo do czczenia Boga zgodnie z własnym sumieniem, pozwólcie nam, mężczyznom, opierać się złym ludziom, którzy dla władzy są zdolni do krzywdzenia niewinnych. Albo się do nas przyłączcie.
Oczywiście róbcie wszystko na swój sposób. My wam nie będziemy w tym przeszkadzać, bo my kochamy waszą kobiecość. Kochamy was tak bardzo, że jesteśmy zdolni postawić się w najbardziej niekomfortowej sytuacji, żeby was bronić. Jesteśmy nawet gotowi znosić wasze narzekania pod naszym adresem, wasze nieuzasadnione oskarżenia, wasze sposoby manipulowania emocjami. Kiedy nam mówicie, że się na nas zawiodłyście, że kiedyś byliśmy tacy mili i słodcy, a teraz tacy niegrzeczni, bo obrażamy panią redaktor, czy pana polityka - my dalej będziemy walczyć o dobrą przyszłość waszych dzieci. Bardziej zależy nam na waszym komforcie niż na waszej przyjaźni.
Zastanówcie się również nad tym, czy wasze ataki pod naszym adresem, wasze odrzucenie, gniew, zrywanie przyjaźni są w harmonii z przykazaniem miłości bliźniego. Przecież nawet jeśli uważacie nas za swoich wrogów, czy nie powinnyście nas kochać i modlić się o nas, zamiast nas publicznie szkalować i zwracać innych przeciwko nam?