sobota, 19 października 2019

Czy Chrześcijanin musi być słodki?


Obrywa mi się od czasu do czasu na Facebooku od osób (najczęściej kobiet), które - jak często twierdzą - zawiodłem swoimi poglądami i ostrymi słowami pod adresem polityków, dziennikarzy i innych miłościwie nam panujących lub próbujących zapanować. Według moich krytyków, jako osoba wierząca, Chrześcijanin, nie powinienem nikogo obrażać, bo to nie jest słodkie. A Chrześcijanin powinien być słodki, prawda? Powinien zawsze się do wszystkich uśmiechać i ze wszystkimi się we wszystkim zgadzać, tolerować wszystko i akceptować wszystko.

Coś, oczywiście w tym jest. W końcu powinniśmy kochać bliźnich, nawet wrogów. Jestem jak najbardziej za miłością do wrogów, podawaniem im ręki, obdarzaniem ich szczerą przyjaźnią. W końcu sam lubię i przyjaźnię się wyborcami, których głosy doprowadzają do zrujnowania świata mi i moim dzieciom.


Jak kochać bliźnich?


Ale czy miłość przejawia się tylko w serdeczności i uległości? Myślę, że nie koniecznie. Miłość do Boga i bliźniego można okazywać na wiele sposobów, w zależności od swoich umiejętności, zainteresowań, poziomu zrozumienia nauk Jezusa, a także osobowości, stylu bycia. Miłość można okazywać dzieląc się swoim talentem - komponując, śpiewając, grając na instrumencie, produkując filmy, pisząc książki, malując obrazy. Można też to robić prowadząc uczciwy i rzetelny biznes. Wielu ludzi, naukowców, lekarzy, artystów, którzy zasłynęli z odkrycia lub stworzenia czegoś, co w taki czy inny sposób pobłogosławiło ludzkość było znanych wśród najbliższych jako osoby nietowarzyskie, często wręcz nieznośne. Miłość można też oczywiście okazywać przez bycie miłym. W protestanckiej Ameryce a ostatnio nawet w i w naszym kraju wielu pracowników sklepów i punktów usługowych wykorzystuje swoją pracę dającą im możliwość kontaktu z klientami do wyrażania szacunku, dzielenia się dobrym słowem czy podnoszącym na duchu poczuciem humoru ze swoimi bliźnimi.


Miłość a wojna


Wielu mężczyzn w historii z miłości do swoich żon i dzieci udawało się na wojnę, gdzie - tak, z miłości - pozbawiali życia wrogów. Nie nawiązuję tu do niesprawiedliwych wojen religijnych pod pretekstem nawracania pogan. Nie mam też na myśli wojowników łupiących wsie sąsiadów, by polepszyć byt swoich rodzin. Chodzi mi tylko i wyłącznie o walkę obronną.

Nefitów, na przykład, „pobudzała do walki myśl, że walczą o słuszną sprawę, bo nie walczyli o zdobycie królestwa czy władzy, lecz bronili swych domów, swych swobód, swych żon i dzieci, bronili tego, co było ich własnością, bronili swego prawa czczenia Boga na swój sposób i bronili swego Kościoła. I czynili, co uważali za sprawiedliwe w oczach Boga, gdyż Pan powiedział im, jak również ich ojcom: Jeśli zniesiecie pierwszą i drugą zniewagę od waszych wrogów, nie będziecie więcej tego znosić i nie pozwolicie, aby was zabili. I Pan powiedział także: BĘDZIECIE BRONIĆ SWYCH RODZIN AŻ DO ROZLEWU KRWI.” (Alma 43:45-46)

Prorok Samuel przekazał namaszczonemu przez siebie królowi Izraela następujące objawienie: „Idź więc teraz i pobij Amaleka, i wytęp jako obłożonego klątwą jego i wszystko, co do niego należy; nie lituj się nad nim, ale wytrać mężczyznę i kobietę, dziecię i niemowlę, wołu i owcę, wielbłąda i osła.” (1 Samuel 15:3)

To przykazanie było dane przez Boga, tego który jest miłością, tego, który jest wieczny, nigdy się nie zmienia, którego zawsze motywuje miłość do swoich dzieci. Jest ono zapisane w Biblii. Dla Chrześcijan jest więc historycznym faktem. Powinno ono wpływać na nasze wyobrażenie o Bogu tak samo jak wszystkie inne wydarzenia i nauki zawarte w pismach świętych.

Wielu Chrześcijan, łącznie z niektórymi członkami Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich, wyobraża sobie Boga Ojca i jego Syna, Jezusa Chrystusa jako Istoty pasywne, niemal zniewieściałe. Myślę, że to poważny problem, bo Oni tacy po prostu nie są a nasze zbawienie uzależnione jest od tego czy ich poznamy, zrozumiemy, zaczniemy oceniać rzeczywistość tak jak Oni ją oceniają, myśleć i czuć tak jak Oni. „A to jest żywot wieczny, aby poznali ciebie, jedynego prawdziwego Boga i Jezusa Chrystusa, którego posłałeś.” (Jan 17:3) - modlił się do Ojca Jezus.


Pozwólcie mężczyznom pozostać mężczyznami


Kobiety, siostry nasze kochane, pozwólcie mężczyznom być mężczyznami. Jesteście na tym świecie między innymi dlatego, że wasi dziadowie byli prawdziwymi mężczyznami, bronili was, usługiwali wam, poświęcali za was swoje życie, a kiedy tonął statek, ratowali najpierw kobiety i dzieci. Nie ulegajcie zboczonej modzie na zniewieściałość mężczyzn. Nie pozwólcie nauczycielom wymagać od waszych synów, by przychodzili do szkoły ubrani w sukienki. Uwierzcie nam - światu potrzebne są zarówno kobiety jak i mężczyźni. Kobiety nie muszą być bardziej męskie, bo nie ma nic złego w byciu kobietą. Podobnie mężczyźni wcale nie muszą się zachowywać jak kobiety. Tak jest po prostu praktycznie. I tak jest o wiele fajniej niż wyobrażają to sobie współcześni opiniodawcy. Nie ulegajmy im, bo nie mają racji.


Pacyfizm a nauki Jezusa


To wszystko nie zaprzecza faktowi, że nasz Ojciec w Niebie przykazał zarówno mężczyznom jak i kobietom by kochali wszystkich ludzi. Nawet wrogów nie trzeba nienawidzić. Nawet wtedy, kiedy się z nimi walczy, słowem a kiedy trzeba się bronić - z użyciem śmiertelnej broni. To wcale nie zaprzecza temu, że powinniśmy przebaczać a czasami nawet pokornie i cierpliwie cierpieć za grzechy innych. Jezus cierpiał z powodu naszych grzechów i do pewnego stopnia wymaga tego samego od swoich uczniów.

Bóg nigdy nie przykazał nam, byśmy byli pacyfistami. Odmówienie pomocy niewinnej, zagrożonej osobie jest morderstwem. Świat uczy, że pacyfizm jest postawą bohaterską. Nie jest. Pacyfizm jest tchórzostwem. Kobiety nie powinny się o to martwić. Od tego są mężczyźni. A kobiety nie powinny nam w tym przeszkadzać.

Przykładem fatalnych skutków postawy pacyfistycznej jest premier Wielkiej Brytanii  w latach 1937-1940, Neville Chamberlain. To w dużej mierze jego słynna „polityka ustępstw” („policy of appeasement”) wobec bandy Adolfa Hitlera doprowadziła do utraty życia 70 do 85 milionów ludzi w tym ok. 6 milionów Polaków.


Jaki naprawdę jest Jezus?


Myślę, że źródło tego problemu leży w nieznajomości pism świętych. Wiedza o charakterze Boga i identycznego mu Jezusa znajduje się właśnie w Biblii, w Księdze Mormona i innych objawieniach. A nie w błędnej interpretacji pism odstępnego chrześcijaństwa. Jezus nie był i nie jest hipisem. Ten prawdziwy Jezus powiedział: „Czy myślicie, że przyszedłem, by dać ziemi pokój? Bynajmniej, powiadam wam, raczej rozdwojenie.” (Łukasz 12:51). „Nie mniemajcie, że przyszedłem przynieść pokój na ziemię; nie przyszedłem przynieść pokój, ale miecz.” (Mateusz 10:34)

Ten prawdziwy Jezus „skręciwszy bicz z powrózków, wypędził ich wszystkich ze świątyni wraz z owcami i wołami; wekslarzom rozsypał pieniądze i stoły powywracał.” (Jan 2:15) Oj, dostałoby mu się porządnie od współczesnych mediów za taką akcję.

Męskiej części swoich uczniów Jezus przekazał kiedyś następujące instrukcje: „Lecz teraz, kto ma trzos, niech go weźmie, podobnie i torbę, a kto nie ma miecza, niech sprzeda suknię swoją i kupi. Albowiem mówię wam, iż musi się wypełnić na mnie to, co napisano: Do przestępców był zaliczony; to bowiem, co o mnie napisano, spełnia się. Oni zaś rzekli: Panie, oto tutaj dwa miecze. A On na to: Wystarczy.” (Łukasz 22:36-38)

Czy Jezus zawsze był miły i grzeczny? Nie, bo kochał ludzi. Kochał prawdę, kochał sprawiedliwość. Ludzi złych namawiał do nawrócenia, a kiedy trzeba, nazywał ich żmijami, przewrotnych - przewrotnymi, głupich - głupcami, obłudników - obłudnikami. Jezus nie był dyplomatą, czy postacią publiczną od której oczekuje się ładnych minek i słodkich słówek. Sami się przekonajcie:

„A Jezus odpowiadając, rzekł: O rodzie bez wiary i przewrotny! Jak długo będę z wami? Dokąd będę was znosił?” (Mateusz 17:17)

„Głupi i ślepi! Cóż bowiem jest większe? Złoto czy świątynia, która uświęca złoto?” (Mateusz 23:17)

„Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, że oczyszczacie z zewnątrz kielich i misę, wewnątrz zaś są one pełne łupiestwa i pożądliwości. Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, że podobni jesteście do grobów pobielanych, które na zewnątrz wyglądają pięknie, ale wewnątrz są pełne trupich kości i wszelkiej nieczystości.” (Mateusz 23:26-27)

„Węże! Plemię żmijowe! Jakże będziecie mogli ujść przed sądem ognia piekielnego?” (Mateusz 23:33)

Taki Bóg różni się od oczekiwań wielu osób. Apostoł Jeffrey R. Holland napisał:

"Cechą charakterystyczną naszych czasów jest to, że jeśli ludzie w ogóle pragną mieć jakiś bogów, to chcą, żeby byli to bogowie, którzy nie mają wielkich wymogów, bogowie wygodni, bogowie pobłażliwi, którzy nie tylko nie przysparzają kłopotów, ale w ogóle nic nie robią; bogowie, którzy głaszczą nas po głowie, powodują uśmiech na twarzy i pozwalają nam radośnie hasać i zbierać stokrotki. Tak oto człowiek tworzy sobie boga na swoje własne podobieństwo! Czasami — jak na ironię największą ze wszystkich — tacy ludzie powołują się na imię Jezusa i przyrównują go do takiego ‚wygodnego’ Boga."



Dlaczego to takie ważne?


To wszystko, oczywiście, nie sugeruje, że my również powinniśmy ubliżać innym. I wcale nie dowodzi, że moje, na przykład, wpisy na Facebooku krytykujące współczesnych złodziejów, obłudników, głupich i ślepych przewodników, są trafne i właściwe. Nie próbuję się tu usprawiedliwiać.

Podkreślam tylko, że uczeń Jezusa nie zawsze musi być miły i słodki. Dlatego, szczególnie wy - drogie panie, siostry moje kochane, nie osądzajcie nas, mężczyzn zbyt surowo, bo może być czasem tak, że krytykujecie coś właściwego, godnego pochwały. Jeśli chcecie, by wasi wnukowie żyli w świecie, w którym panuje sprawiedliwość, nie byli okradani z wypracowanej w pocie czoła własności i mieli prawo do czczenia Boga zgodnie z własnym sumieniem, pozwólcie nam, mężczyznom, opierać się złym ludziom, którzy dla władzy są zdolni do krzywdzenia niewinnych. Albo się do nas przyłączcie.

Oczywiście róbcie wszystko na swój sposób. My wam nie będziemy w tym przeszkadzać, bo my kochamy waszą kobiecość. Kochamy was tak bardzo, że jesteśmy zdolni postawić się w najbardziej niekomfortowej sytuacji, żeby was bronić. Jesteśmy nawet gotowi znosić wasze narzekania pod naszym adresem, wasze nieuzasadnione oskarżenia, wasze sposoby manipulowania emocjami. Kiedy nam mówicie, że się na nas zawiodłyście, że kiedyś byliśmy tacy mili i słodcy, a teraz tacy niegrzeczni, bo obrażamy panią redaktor, czy pana polityka - my dalej będziemy walczyć o dobrą przyszłość waszych dzieci. Bardziej zależy nam na waszym komforcie niż na waszej przyjaźni.

Zastanówcie się również nad tym, czy wasze ataki pod naszym adresem, wasze odrzucenie, gniew, zrywanie przyjaźni są w harmonii z przykazaniem miłości bliźniego. Przecież nawet jeśli uważacie nas za swoich wrogów, czy nie powinnyście nas kochać i modlić się o nas, zamiast nas publicznie szkalować i zwracać innych przeciwko nam?

środa, 16 października 2019

Czy musimy wybierać między Prawdą a Miłością

„Będziesz miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej myśli swojej. To jest największe i pierwsze przykazanie. A drugie podobne temu: Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego. Na tych dwóch przykazaniach opiera się cały zakon i prorocy.” (Mateusz 22:37-40)
 Starszy Dallin H. Oaks

Druga dekada 21 wieku dobiega końca. Czy idziesz z duchem czasu? Czy dostosowałeś już swoje opinie i swoje nastawienie do instrukcji opiniodawców? Jeśli tak, to których? Masz przecież wybór. W kwestii stosunku do tematu seksualności możesz się przyłączyć do jednego z dwóch dużych obozów.

Najpraktyczniejsza jest przynależność do tego większego, „postępowego”. Tam stawia się sprawę rzeczowo i stanowczo: wszystkie orientacje seksualne są równe, wszystkie prowadzą do szczęścia a każdy kto nawet piśnie, że wierzy inaczej musi być ukarany. Bo nie ma racji. Bo jest faszystą i nienawidzi ludzi.

Po drugiej stronie barykady znajduje się obóz obrońców przyzwoitości. Jeszcze nie dawno to oni byli siłą efektywnie zmuszając nie-heteroseksualistów do zejścia do podziemia w lęku przed utratą pracy, przyjaciół a w niektórych miejscach nawet wolności.


Trzecia droga


W ubiegłym tygodniu Apostoł Dallin H. Oaks przypomniał, że jest jeszcze inna opcja. W swoim przemówieniu na sesji dla kobiet odbywającej się co 6 miesięcy Konferencji Generalnej Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich, Starszy Oaks zachęca uczniów Jezusa do stąpania „po cienkiej linii między prawem a miłością”.

Zwolennicy pozbawienia ludzkości prawa do posiadania poglądów odmiennych od tych „nowoczesnych” uzasadniają swoje dążenia zasadami tolerancji i miłości bliźniego. Według nich kochanie bliźniego to znaczy zgadzanie się z jego opiniami i wyborami. Jeżeli więc twoja córka podjęła decyzję życia z osobą tej samej płci, musisz się uśmiechnąć i zapewnić ją, że to bardzo dobrze a każdemu, kto powie inaczej dasz w mordę. W przeciwnym wypadku środowisko LGBT przekona twoją córkę, że ją odrzuciłeś, nienawidzisz jej. W przypadku samobójstwa wina, oczywiście, spadnie na ciebie.

Osoby znajdujące się po drugiej stronie tej ideologicznej barykady twierdzą, że miłość do Boga wymaga odrzucenia bliskiej osoby, która podjęła decyzję prowadzenia swojego życia inaczej niż życzyłby to sobie Bóg.

Według nauk Jezusa, obie grupy są w błędzie. Jezus zawsze nauczał i robi to nadal, ustami żyjących proroków, że powinno się jednocześnie kochać Boga i bliźniego. Nie ma w tych dwóch przykazaniach sprzeczności. Szczególnie kiedy weźmie się pod uwagę jedną z najważniejszych wartości nauczanych przez Jezusa - zasadę Wolności.

Naśladowca Jezusa może więc prowadzić swoje życie w całkowitej harmonii z jego naukami i zachęcać do tego samego swoich bliźnich, jednocześnie nie wywierając na nich żadnej presji, udzielając im całkowitej swobody w podejmowaniu własnych decyzji. Jezus nigdy nikomu nie zasugerował, że przestanie go kochać, jeśli nie będzie się z nim zgadzał. Udowodnił to cierpiąc skutki grzechów całej ludzkości. My również, jeśli chcemy być uczniami Jezusa, nie możemy nikomu stawiać takiego ultimatum. Co więc zrobić z bratem, siostrą, synem czy córką, która przyjęła modną filozofię o moralnej równości wszystkich orientacji seksualnych? To proste - nadal ją kochać, nadal się z nią przyjaźnić, nadal zapraszać ją na rodzinne obiady, a kiedy Duch podpowiada - zaprosić ją na kościelne spotkanie czy zachęcić do osobistego studiowania pism świętych. Możemy żyć nadzieją, że nasz bliźni kiedyś się nawróci, jednocześnie pamiętając, że może się nie nawrócić.


Czy grzesznik trafi na wieczność do piekła?


No właśnie, a co wtedy? Co, jeśli mój brat czy mój przyjaciel do końca życia będzie - z punktu widzenia biblijnych nauk - żyć w grzechu? Po długim okresie odstępstwa, w którym chrześcijańskie denominacje w swoich naukach wysyłały grzeszników do wiecznego cierpienia w piekle, albo nieodwracalnie unicestwiały ich dusze, Jezus przywrócił swojemu słudze, prorokowi Józefowi Smithowi wiedzę o istnieniu wielu poziomów Nieba. Bóg chce zbawić wszystkie swoje dzieci. Osoby, które nie nawróciły się, także odziedziczą jedno z królestw chwały.
„Dzięki ogromnej miłości Boga, którą obdarza wszystkie swoje dzieci te niższe królestwa są wspanialsze niż potrafi to pojąć człowiek.” - przypomina Apostoł Oaks.

Nie ma Miłości bez Prawdy i Szacunku


Bądźmy więc wolni i nie manipulujmy nikim.

Mówienie bliźniemu słodkich kłamstw wcale nie jest wyrazem miłości bliźniego, ale oznaką tchórzostwa i braku szczerej troski o jego szczęście. Niech nasz bliźni zawsze jednak żyje w pewności, że będziemy go kochać bez względu na podejmowane przez niego decyzje.

Prawdziwy uczeń Chrystusa nie wspiera ruchów LGBT, które nie dążą do równych praw, ale specjalnych przywilejów oraz pozbawienia wszystkich ludzi prawa do postępowania w harmonii z naukami Jezusa. Warto też obalać powszechnie panujące kłamstwo, że wszystkie osoby odmawiające wspierania ruchów LGBT kierują się brakiem tolerancji i nienawiścią. W wielu przypadkach jest przecież odwrotnie - to miłość, zarówno do Boga jak i bliźniego motywuje do nie udzielania im poparcia lub stawiania aktywnego oporu.


Słowa Apostoła Oaks’a:

„A tymczasem musimy dołożyć starań by przestrzegać obydwu największych przykazań. Musimy więc stąpać po cienkiej linii między prawem a miłością przestrzegając przykazań i krocząc ścieżką przymierza jednocześnie kochając bliźnich. Droga ta wymaga dążenia do uzyskania boskiego natchnienia w kwestii tego co mamy popierać a czemu się przeciwstawiać oraz jak miłować, słuchać z szacunkiem oraz nauczać.Nasza droga wymaga, abyśmy nie szli na kompromis w kwestii przykazań ale okazywali pełnię zrozumienia i miłości.”
Zapraszam do wysłuchania całości przemówienia Starszego Dallin H. Oaks’a z polskim tłumaczeniem