poniedziałek, 8 czerwca 2020
Rasizm
Kilka dni temu na amerykańskiej ulicy przestępca został podczas aresztowania uduszony przez policjanta. Ktoś tę okropną scenę zarejestrował i opublikował w mediach społecznościowych. Nie odbiłoby się to specjalnym echem, gdyby nie fakt, że aresztowany był murzynem a policjant biały. Tysiące ludzi zaprotestowało... włamując się do sklepów i kradnąc telewizory oraz mikrofalówki a na policjantów (wszystkich białych) posypały się oskarżenia o rasizm.
W 28 rozdziale II Księgi Nefiego znajduje się proroctwo o powstaniu w dniach ostatnich wielu kościołów, które uczyć będą diabelskich doktryn i toczyć będą ze sobą spory. Nefi obrazuje tę sytuację ciekawą ilustracją - oszukując ludzi i pobudzając ich do gniewu diabeł zakuwa ich dusze „swymi wiecznymi łańcuchami” (w. 19), „prowadząc ich troskliwie do piekła” (w. 21).
Zacznijmy od zdefiniowania słowa „kościół”. Dla Nefiego miało ono nieco inny oddźwięk niż dla nas. Kościoły nie były formalnie zarejestrowanymi organizacjami religijnymi, ale grupami ludzi podążającymi za nauczycielem lub nauczycielami. W takim znaczeniu nawet ludzie nie wierzący w istnienie Boga, zupełnie nieświadomie należą do jakiegoś kościoła, mniej lub bardziej szkodliwego. Mamy więc kościół politycznej poprawności, kościół pacyfizmu, kościół potępiający spożywanie mięsa, a nawet kościół fanów zespołu The Cure czy miłośników twórczości Edwarda Stachury (można oczywiście uwielbiać prozę Stachury a nie być wiernym uczniem ich autora porzucając swoją rodzinę i przytłoczony otaczającą wszech podłością rzucać się pod pociąg).
Proroctwo Nefiego mówi, że autorem tych kościołów jest diabeł. Podkreśla też efekty kłamstw naszego duchowego przeciwnika - pobudzają one do sporów i gniewu. Trzeba przyznać, że strategia jest bardzo sprytna - zakładam dwa kościoły i zwracam ich wyznawców przeciwko sobie. Genialne! Przypomina to trochę wojnę między faszystowskimi Niemcami a marksistowską ZSRR.
Obecna sytuacja w USA jest podręcznikowym przykładem tego fenomenu. Grupa wyznawców filozofii (jak by nie było - rasistowskiej) głoszącej, że biały człowiek jest zły a czarny - dobry, oburzona nagraniem ze wspomnianego aresztowania wychodzi na ulicę i protestuje przeciwko rasistowskim uprzedzeniom. Jak to robi? Nawołując do uprzedzeń przeciwko białym i grupie zawodowej policjantów, przy okazji rujnując biznesy bogatych.
Słowa Nefiego o diable „troskliwie” prowadzącym swoich wyznawców do piekła podkreślają jego umiejętności manipulowania ludzkimi emocjami. Członkowie jego kościołów są naprawdę przekonani o jego dobroci, a przynajmniej o szlachetnych intencjach jego nauk. Im przecież chodzi o równość i ludzkie traktowanie murzynów. Jednak fakty sugerują, że chyba raczej chodzi o gniew, nienawiść i - nie oszukujmy się - o te darmowe mikrofalówki i konsole do gry wyniesione ze zdemolowanego sklepu.
„Kościół” to nie jedyne pojęcie posiadające więcej niż jedno znaczenie. Innym przykładem jest słowo „rasizm”. Co, tak na prawdę ono oznacza? Posłużę się własnym doświadczeniem odkrywania definicji tego pojęcia:
Prawie trzy dekady temu znalazłem się w Chicago ubrany w białą koszulę, krawat i plakietkę z nazwą Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich. Pewnego wieczora wracałem z kolegą do domu. Obok nas przejeżdżał samochód wypełniony rozkrzyczaną młodzieżą i machając do nas rękoma. Nie był to pierwszy raz. Odruchowo więc pomachałem do nich. Mój kolega jednak niemal zesztywniał w marszu i przez zaciśnięte zęby wycedził: „Opuść ręce i nie zwracaj na nich uwagi.” Zdziwiło mnie to, bo to od niego nauczyłem się przyjaznego odmachiwania nieznajomym, którzy często rozpoznawali kim jesteśmy i widocznie nas lubili. Kiedy doszliśmy do domu usłyszałem wyjaśnienie, że mężczyźni w samochodzie byli czarnoskórzy a dłońmi robili znaki swojego gangu. Gdyby moja dłoń przypominała znak wrogiego gangu, moglibyśmy mieć kłopoty.
Czy mój kolega był rasistą reagując inaczej na grupę czarnoskórych niż białych? Według niektórych definicji tak, bo - jak by nie było - uważał, że grupy etniczne się od siebie różnią i od jednej można się spodziewać innej reakcji niż od drugiej. Gdybyście jednak porozmawiali z moim misyjnym kompanem na temat historii USA, widzieli jego poświęcenie i szczerą miłość do naszych czarnoskórych przyjaciół albo przysłuchiwali się jego świadectwom o braterstwie między ludźmi, bo wszyscy jesteśmy synami i córkami tego samego Boga - może jednak nie uznalibyście go za rasistę. Zresztą żaden biały rasista nie narażałby swojego życia całymi dniami przebywając w południowych dzielnicach Chicago, gdzie tylko czarnoskóry człowiek może się w miarę czuć bezpiecznie.
Inna scenka. Jechałem kiedyś po autostradzie w okolicy Los Angeles z rodziną mojej obecnej żony. Jako pasażer oglądałem wyprzedzające nas samochody, co jakiś czas zaglądając ludziom przez szyby. W pewnym momencie samochód wypełniony czarnoskórymi mężczyznami zrównał się z nami. Mój wzrok zrównał się ze wzrokiem jednego z nich. Odruchowo się uśmiechnąłem. Ktoś z moich znajomych to zauważył i poprosił, żebym przestał się tak na nich gapić, bo nas jeszcze zastrzelą. Oczywiście dlatego, że byli czarni. Czy praktyka osoby mieszkającej w Kalifornii unikania wzrokowego kontaktu z murzynem, bo takowe może wywołać w nim niepożądaną agresję jest objawem choroby rasistowskiego uprzedzenia czy też racjonalnym wynikiem konkretnych doświadczeń? Zależy od definicji słowa „rasizm”.
Przedstawię teraz kilka przykładów czegoś, co rasizmem z pewnością jest i wywołuje we mnie obrzydzenie. Na samej górze mojego rankingu znajdują się wszelkie zdania rozpoczynające się od słów: „Nie jestem rasistą, ale...” i idiotyczne porównania do asfaltu na swoim miejscu i tego podobnym. Rzucanie bananów na murawę stadionu ku uciesze prymitywnych prostaków jest rasizmem. Wroga albo nieprzyjazna postawa w stosunku do pokojowo nastawionego człowieka ze względu na jego azjatycki czy afrykański wygląd to rasizm. Nie dlatego, że zaprzecza to jakiejś wyznawanej przeze mnie doktrynie, ale dlatego, że takie zachowanie jest kompletnie irracjonalne - nie poparte na żadnych faktach sugerujących, że każdy czarnoskóry jest taki i taki, a każdy Cygan taki i owy.
Rasizmem jest również zbyt przyjazne traktowanie osoby ze względu na zawartość pigmentu w jej skórze. Odmawianie studentowi stypendium bo jest białym mężczyzną a przyznawanie go czarnoskóremu jest praktyką rasistowską. Oczywiście takie stypendium nie jest nazwane „rasistowskim”. O wiele ładniejszą nazwą jest np. „stypendium wyrównywania szans”. Pamiętajmy o tym, że siły zła są mistrzami oszustwa, manipulacji i „troskliwego” prowadzenia do piekła. Praktyka przyznawania murzynom dobrych ocen, mimo, że na nie nie zasłużyli to również rasizm. Jest ona wyrazem przekonania, że osoba pochodzenia afrykańskiego jest gorsza i głupsza, dlatego zasługuje na specjalną troskę. Wielu konserwatywnych czarnoskórych w USA stanowczo sprzeciwia się takiej poniżającej praktyce.
Jeśli nie jesteś pewien, czy jesteś rasistą to zrób prosty eksperyment - przypomnij sobie jak zareagowałeś na film na Facebooku pokazujący białego policjanta przyciskającego kolanem szyję murzyna i porównaj to ze swoją reakcją na widok grupy czarnoskórych chłopców maltretujących białą właścicielkę sklepu próbującą powstrzymać ich od zdewastowania jej własności. Przypomnij sobie jaka opinia formowała się odruchowo w Twoim umyśle o znajomych publikujących te filmy. Czy ten pierwszy był odważnym bojownikiem o równe traktowanie wszystkich ras a drugi - pewnie jakimś narodowcem i rasistą? Czy choć przez chwilę ogarnęło Cię współczucie dla przyjmującej cios za ciosem białej kobiety? Czy choć na moment opanował Cię słuszny gniew na widok niesprawiedliwości - taki jaki odczuwał Jezus w Świątyni czy Kapitan Moroni z powodu złych decyzji swojego rządu?
Przyjmowanie do wiadomości prawdy, udowodnionych faktów, np. o znacznie przeważającej liczbie czarnoskórych w amerykańskich więzieniach nie jest rasizmem. Stwierdzenie, że murzyni generalnie lepiej grają w koszykówkę, a gorzej im idzie np. w szachach nie jest rasizmem, bo to prawda. Ale założenie, że biały mężczyzna z pewnością nie potrafi wysoko skakać a czarny na pewno nie da sobie rady na studiach już zaczyna pachnieć rasizmem.
Tydzień temu obecny prorok opublikował w mediach społecznościowych wezwanie do „porzucenia uprzedzonej postawy wobec jakiejkolwiek grupy dzieci Boga”. „Jakiejkolwiek” jasno oznacza, że nie chodzi tylko o murzynów. Biali, zdrowi seksualnie mężczyźni to również grupa dzieci Boga niezasługująca na uprzedzenia. Policjanci to także dzieci Boga. Właściciele sklepów to również dzieci Boga. Dalej Prezydent Nelson napisał, że akty plądrowania sklepów i niszczenia własności publicznej i prywatnej nie mogą być tolerowane. Myślę, że mogę tu bezpiecznie dodać, że bez względu na to, czy dokonywane są przez białoskórych czy czarnoskórych. Zakończę słowami proroka:
„Jedno zło nigdy nie było pokonane innym złem.”
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz