Dlaczego mormoni (poprawna nazwa to członkowie Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich) znani są z tego, że mają silne rodziny, dbają o zdrowie, często angażują się w obronę wolności i całkowicie odrzucają twierdzenia o istnieniu płci poza męską i żeńską? Ten artykuł odpowie na te i wiele innych pytań.
Niedługi wstęp do poniższego artykułu pomoże Ci lepiej go zrozumieć. Zapraszam do przeczytania ⇒WSTĘPu⇐ .
Niedługi wstęp do poniższego artykułu pomoże Ci lepiej go zrozumieć. Zapraszam do przeczytania ⇒WSTĘPu⇐ .
wolałbym o tym porozmawiać osobiście
Niechętnie poruszam tu tak głęboką doktrynę jaką jest wieczny postęp. Do jej zrozumienia potrzebne jest właściwe zrozumienie mniej zaawansowanych doktryn. Kiedy wchodzi się po drabinie to trzeba zacząć od dołu i krok po kroku wznosić się ku górze aż do osiągnięcia szczytu; podobnie jest z zasadami ewangelii – zaczynamy od początku posuwając się do przodu aż do zrozumienia zasad wyniesienia. (Józef Smith, Kazanie Kinga Folletta, 7 kwietnia, 1844).Tak więc, jeżeli naprawdę chcesz zrozumieć zasadę Wiecznego Postępu, najlepiej zrobisz wyłączając internet i kontaktując się z członkami Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich. Zdaję sobie oczywiście sprawę, że większość czytelników nie skorzysta z tego zaproszenia, dlatego lepiej, jeśli przeczytacie tekst napisany przez kogoś, kogo nie motywuje chęć do wywołania negatywnych emocji pod adresem Kościoła i jego nauk.
A tacy ludzie są. To właśnie lektura ich publikacji nakłoniła mnie do napisania tego artykułu. Moja ocena dostępnych w internecie tekstów o tym w co rzekomo wierzą mormoni jest taka: parę przedstawionych złym tonem faktów, sporo przeinaczeń i dużo nieprawdziwych informacji. Ich autorzy nie wiedzą prawie nic o Kościele Jezusa Chrystusa - przekręcają nawet jego nazwę. Odnoszę wrażenie, że bezmyślnie przepisują tendencyjne teksty z anglojęzycznych witryn.
Dlatego właśnie spróbuję tu podzielić się swoją wiedzą. Jestem członkiem tego Kościoła od 28 lat i wydaje mi się, że dość dobrze rozumiem jego nauki.
wieczny postęp
Dopóki ludzie nie zrozumieją charakteru Boga, dopóty nie zrozumieją samych siebie. (Józef Smith)
Niecałe trzy miesiące przed swoją śmiercią, przywódca Kościoła, prorok Józef Smith, został poproszony o wygłoszenie przemówienia z okazji pogrzebu swojego przyjaciela – Kinga Folletta. Kierując się pragnieniem pocieszenia wiernych, którym śmierć odebrała bliską osobę, przemawiając do dwudziestotysięcznego tłumu, Smith powiedział:
Nauki te są przez niektórych niezrozumiałe, ale są proste. Pierwszą zasadą ewangelii jest nie pozostawiające wątpliwości poznanie charakteru Boga oraz wiedza, że możemy z Nim rozmawiać jak człowiek rozmawia z drugim człowiekiem i że był On kiedyś człowiekiem jak my; tak, wiedza o tym że Ojciec nas wszystkich żył kiedyś na ziemi tak jak sam Jezus żył na ziemi. Pokażę wam to w oparciu o Biblię.
Większość z zawartych w tym artykule nauk Kościoła pochodzi z tego przemówienia.
jesteśmy dziećmi Boga
Rzekłem: Wyście bogami i wy wszyscy jesteście synami Najwyższego. (Księga Psalmów 82:6)Apostołowie Jezusa Chrystusa używali sformułowania dzieci boże w dwóch znaczeniach. W wąskim znaczeni dziećmi Boga są osoby, które nawróciły się do zasad ewangelii (narodzeni z Boga są teraz Jego dziećmi). W szerszym znaczeniu wszyscy ludzie, bez względu na swoją rasę, narodowość czy wyznawaną religię są duchowymi dziećmi Boga – jego synami i córkami. To znaczy, że Bóg jest ojcem naszych duchów (dusz).
Nasze istnienie nie rozpoczęło się w chwili poczęcia czy narodzin. Już wcześniej żyliśmy z Bogiem, tylko tego nie pamiętamy. Nie mieliśmy ciał fizycznych, byliśmy więc duchami (albo, jak kto woli – duszami). Każdy człowiek miał płeć – niektórzy byli mężczyznami a inni kobietami.
Różniliśmy się od naszego Ojca w dwóch aspektach:
2. Po drugie, nasz Ojciec był doskonały z charakteru. Bóg ma doskonałą miłość, cierpliwość, umiejętność wybaczania, poświęcenia, odwagę, inteligencję, itp. Ma też nieograniczoną moc i pełną wiedzę wszystkiego – jest nieomylny i wszechwiedzący. Jego doskonała natura umożliwia Mu doświadczanie pełni radości i szczęścia.
Mieszkając z Bogiem w niebie, nie mieliśmy odpowiednich warunków do znaczącego postępu duchowego. Potrzebowaliśmy zmiany środowiska z doskonałego na takie, w którym występują przeciwności, pokusy i zło.
Z przetłumaczonych przez Józefa Smitha starożytnych objawień dowiadujemy się o Naradzie w Niebie (czasem określanej jako Wielka Narada w Niebie - ang. The Great Council in Heaven). Nie znamy jej szczegółów ani formy w jakiej została zorganizowana. Wiemy jednak, że wszyscy ludzie, którzy kiedykolwiek żyli czy będą żyli na ziemi byli tam obecni. Nasz Ojciec przedstawił wtedy plan, który miał dwa cele: otrzymanie przez nas doskonałego, fizycznego ciała, oraz umożliwienie każdemu, kto tego pragnie osiągnięcie Życia Wiecznego, czyli powrotu do Boga jako istoty podobne do Niego i cieszące się pełnią szczęścia.
Aby zmazać winę za swoje grzechy, potrzebowaliśmy łaski. Ale łaska nie może naruszać sprawiedliwości. Dlatego potrzebna będzie dobrowolna ofiara dokonana przez Istotę bezgrzeszną.
W odpowiednim czasie przyjdzie na świat Człowiek, który w przeciwieństwie do całej reszty poczynił w niebie wystarczające postępy duchowe i stał się podobnym do Ojca. Będzie to Mesjasz, Zbawiciel i Odkupiciel od naszych grzechów i przyziemnej natury. Mimo, że będzie żył pośród zwykłych ludzi na ziemi, nigdy nie przestanie być Bogiem. Nigdy nie popełni grzechu. Zachowa całkowitą czystość i niewinność. Tylko On będzie godnym dokonania Wielkiego Zadośćuczynienia biorąc na Siebie wszystkie grzechy ludzkości, czyli doświadczając ich skutków. Grzechy tych, którzy przyjmą jego ofiarę, odpokutują (będą szczerze żałować) za swoje grzechy i staną się jego naśladowcami, uczniami, zostaną przebaczone. Doświadczą duchowych narodzin, zmiany natury z pragnącej zła na dążącą ku prawości.
Moc Zadośćuczynienia będzie miała wpływ nie tylko na te osoby, które świadomie przyjmą Mesjasza i Jego nauki, ale w pewnym stopniu na całą ludzkość. Każdy człowiek - wierzący, ateista, Chrześcijanin lub osoba, która nigdy nie widziała Biblii - każdy kto dokonał w swoim sercu jakiejś pozytywnej zmiany, świadomie lub nieświadomie skorzystał z mocy Zadośćuczynienia.
Oprócz bolesnego doświadczenia skutków wszystkich grzechów ludzkości, Mesjasz wypełni jeszcze jedno istotne zadanie. Przez swoją dobrowolną śmierć i zmartwychwstanie, czyli powrót do fizycznego ciała w doskonałej i nieśmiertelnej formie, pokona śmierć. Dzięki Jego zmartwychwstaniu wszyscy kiedyś zmartwychwstaną. Jest to bezwarunkowy dar dla całej ludzkości - dobrych i złych.
Pokonując te dwie przeszkody stojące na naszej drodze powrotnej do Boga - grzech i śmierć, Mesjasz odegra najważniejszą rolę w Planie Zbawienia. Będzie On również naszym przywódcą i swoim przykładem ustanowi wzór doskonałego postępowania. Każdy kto zostanie Jego uczniem, a więc będzie się w swoim życiu starał dokonywać wyborów takich, jakich On by dokonywał na naszym miejscu, otrzyma tę samą nagrodę, jaką Ojciec podaruje Mesjaszowi - odziedziczy wszystko, co posiada nasz Ojciec – łącznie z Jego doskonałą naturą.
Pierwszym był Jezus. Powiedział, że poświęci się dla nas, dokona Zadośćuczynienia, by każdy, kto tego pragnie, mógł się stać doskonały i powrócić do obecności Boga. Jednak ludzie będą wolni – kto nie będzie chciał kroczyć drogą duchowego postępu, będzie mógł grzeszyć i w końcu otrzymać sprawiedliwy wyrok. Jezus podkreślił, że we wszystkim będzie posłuszny Ojcu i Jemu odda całą chwałę za dzieło, którego dokona.
Drugim dzieckiem Boga, który się zgłosił był Lucyfer, czyli Szatan. Powiedział, że zbawi każde dziecko Boga i przyprowadzi je do Niego. Zażądał jednak, by Ojciec oddał mu Swoją chwałę.
Plan Szatana zakładał odebranie ludzkości wolności wyboru. Chciał zmusić nas do posłuszeństwa, nie rozumiejąc, że w ten sposób uczyni nasz duchowy rozwój niemożliwym.
Ta wielka walka dobra ze złem, której fundamentalną zasadą jest wolność, trwa do dzisiaj i stanowi integralną część Planu Zbawienia. Bez pokus Szatana, nie mielibyśmy wyboru między dobrem a złem a więc możliwości duchowego wzrostu. Istnienie zła jest niezbędne do rozwoju naszego ducha tak samo jak maszyny w siłowni są potrzebne do wzmacniania mięśni.
Otrzymanie dziedzictwa w najwyższym stopniu boskiego królestwa nazywamy Wyniesieniem. Dzięki wierze w Jezusa (postępowaniu wg. Jego wskazówek) oraz łasce płynącej z Zadośćuczynienia, ci z nas, którzy wykażą się walecznością w wojnie ze złem (chodzi oczywiście głównie o walkę toczącą się w sercu i umyśle), staną się podobni do Boga. Nie tylko posiądą doskonałe fizyczne ciała, ale ich natura także stanie się doskonała. Każdy z nas zachowa swoją unikalną osobowość, ale będziemy mieli pragnienie czynienia tylko dobra i myśleć tak, jak myśli nasz Ojciec w Niebie.
Niech każdy sam zdecyduje jak zareagować na omówione tu doktryny. Moim zdaniem ma w nich nic zasługującego na oburzenie czy zgorszenie. Święci w Dniach Ostatnich wierzą w Boga o którym nauczali biblijni prorocy i apostołowie. Jego miłość sięga tak głęboko, że gotowy jest przekazać swoim dzieciom wszystko, co sam posiada. Czy podobnego pragnienia nie mają ziemscy rodzice? Każda dobra matka i dobry ojciec dążą do tego, by ich dzieci osiągnęły to, co oni już osiągnęli (albo i więcej, co w przypadku Boga jest oczywiście niemożliwe). Czym się tu więc gorszyć? "Ale mój kościół tego nie naucza." - nie jest argumentem. Nie naucza, bo ta wiedza została zagubiona i przywrócona przez współczesnego proroka. Wiele jednak fragmentów biblijnych ksiąg ją potwierdzają i ani jeden werset temu nie zaprzecza.
Tak samo jak tradycyjną wizję niebiańskiej chwały można ośmieszyć kreskówką przedstawiającą odkupione dusze siedzące na chmurkach i grające na harfach, podobnie można spłycić wizję wyniesienia przedstawiając mormonów otrzymujących w nagrodę swoją planetę. Wszystko można przedstawić tak, by wywołało negatywną emocjonalną reakcję.
Warto w tym miejscu wspomnieć, że nieprawdą jest jakoby Kościół Jezusa Chrystusa uczył, że jego członkowie czy ktokolwiek inny otrzyma w nagrodę własną planetę. Jak wspomniał Prezydent Hinckley, nie wszystko w tym temacie zostało objawione. Wiemy jednak, że panowanie naszego wyniesionego Ojca wykracza daleko poza jedną planetę.
W księdze Perła Wielkiej Wartości opisana jest rozmowa Boga z Mojżeszem kiedy ten został zabrany na bardzo wysoką górę (Mojżesz 1:1). Mocą Ducha Świętego Mojżeszowi ukazane zostały liczne planety stworzone i zaludnione przez Boga.
Z perspektywy członka Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich sprawa wygląda inaczej. Kościół został przywrócony na ziemię w czasach Wielkiego Odstępstwa, a więc w okresie, w którym nie było na świecie Kościoła założonego i kierowanego przez objawienie od Boga. Od czasów Jezusa i Apostołów wiele cennych prawd zostało zagubionych. Jedną z nich była właśnie doktryna o tym, na czym polega Zbawienie, czyli Życie Wieczne. Bóg przywracał zagubione nauki po każdym okresie odstępstwa.
Właściwy wniosek można wysnuć odpowiadając na pytanie: Czy Józef Smith był prawdziwym prorokiem Boga? Każdy człowiek może się sam o tym przekonać. Tak samo jak miliony ludzi na całym świecie ja swoje potwierdzenie otrzymałem. Nie mam więc wątpliwości, że nauka o wiecznym postępie nie jest nowa. Dobrze ją rozumieli Adam i Ewa oraz wielu innych biblijnych proroków.
Co ciekawe, wśród starożytnych Chrześcijan temat ten nie zdawał się budzić większych kontrowersji. W pierwszych wiekach naszej ery Chrześcijanie wierzyli, że celem naszego życia jest przygotowanie do stania się bogiem. Oto kilka przykładów:
Ireneusz z Lyonu (130 - 202 n.e.) napisał, że Jezus Chrystus przez swą transcendentalną miłość stał się takim jakimi jesteśmy, żeby mógł nas doprowadzić do tego jakim On jest.
Klemens Aleksandryjski (150-215 n.e.) napisał, że Słowo Boga stało się człowiekiem, byś mógł się nauczyć od człowieka jak człowiek może stać się Bogiem.
Bazyli Wielki (330-379 n.e.) również radował się, że nie tylko będzie mógł stać się jak Bóg, ale największym, istotą która stała się Bogiem.
Może to zabrzmieć niewiarygodnie, ale pierwszy werset Biblii nie pozostawia wątpliwości, że jej autorzy zdawali sobie sprawę z istnienia więcej niż jednej boskiej Istoty. Sprawdź to sam. Stary Testament napisany został w języku hebrajskim. Słowo, które na język polski zostało przetłumaczone jako „Bóg”, w języku oryginalnym występuje w liczbie mnogiej. Werset ten można więc przetłumaczyć następująco: Na początku stworzyli Bogowie niebo i ziemię. (Genesis 1:1). Jeżeli więc Święci w Dniach Ostatnich są Politeistami to są nimi również wszyscy przyjmujący Biblię za słowo boże.
Jako członkowie Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich pokładamy naszą wiarę w jednym Bogu. Pierwsza z kanonizowanych trzynastu Zasad Wiary głosi: Wierzymy w Boga, Wiecznego Ojca, w Jego Syna, Jezusa Chrystusa i w Ducha Świętego. Są oni dla nas jednym Bogiem. Każdy z nich jest swoją własną osobą, ale zjednoczeni są w naturze, charakterze i celu, którym jest nasza nieśmiertelność i życie wieczne, czyli wyniesienie.
Znam członków pewnych chrześcijańskich denominacji, którzy wierzą, że zbawienie jest zarezerwowane tylko dla ich współwyznawców. Wszyscy inni - w zależności od kościoła - albo będą cierpieć w piekle albo przestaną istnieć na zawsze. Z doświadczenia wiem, że takie supremacjonistyczne podejście do ludzi innych wierzeń przekłada się na w sposób negatywny na stosunki ze znajomymi a nawet członkami rodzin. Po co bowiem angażować się emocjonalnie z osobą, która wcześniej czy później przestanie istnieć?
W Kościele Jezusa Chrystusa wierzymy, iż błogosławieństwa Życia Wiecznego nie są zarezerwowane dla członków naszej społeczności. Każdy człowiek wcześniej czy później, w życiu lub po śmierci, będzie mógł przyjąć ewangelię i przez łaskę Chrystusa wstąpić do swego wyniesienia. Z drugiej strony - ideał doskonałego Świętego w Dniach Ostatnich, który przyjął chrzest, służył na misji, założył rodzinę, wygłaszał piękne przemówienia i poświęcał swój czas w przywódczej odpowiedzialności, może kiedyś z tej wąskiej ścieżki zboczyć, albo już teraz obłudnie grzeszy w tajemnicy przed światem. Nie dzielimy więc ludzi na wierzących i niewierzących, członków i innowierców. Zamiast osądzać innych, każdy z nas zainteresowany jest raczej swoim własnym postępem duchowym. Tak przynajmniej uczą nas żyjący prorocy (nie każdy członek Kościoła stosuje w życiu ich nauki).
Odkąd wyjaśniono mi zasady Wiecznego Postępu, patrzę na ludzi nieco inaczej. Wiem, że są moimi dosłownymi braćmi i siostrami. Wszyscy ludzie na świecie nimi są. Inaczej traktuje się kogoś, kto jest dosłownym synem czy córką wszechmocnego Boga. Inaczej patrzę na kobietę, kiedy wiem, że jest moją duchową siostrą i ukochaną córką Boga. Każdy człowiek podczas Wielkiej Narady z radością przyjął Plan Zbawienia i zaakceptował Jezusa jako swojego Zbawiciela i Odkupiciela (ci, którzy Go wtedy odrzucili nigdy nie otrzymają fizycznego ciała). Nawet mój największy wróg posiada nieskończony potencjał stania się doskonałą istotą.
Objawiona prorokom wiedza o Planie Zbawienia tłumaczy istnienie zła zupełnie inaczej. Z tej doktryny dowiadujemy się, że zarówno Lucyfer jak i jego aniołowie, korzystając z zawsze respektowanej przez Boga wolnej woli, sami ściągnęli na siebie duchowy upadek. A więc każde dziecko Boga posiada nie tylko nieograniczony potencjał dobra, ale również i zła. Od nas samych zależy czy staniemy się niewolnikami diabła, czy też uczniami Jezusa Chrystusa.
Dzięki wiedzy o Planie Zbawienia rozumiemy, że celem tego życia nie jest wyznanie o Jezusie, czy chodzenie do kościoła i przyjmowanie Komunii Świętej, przestrzeganie przykazań czy nawet pomaganie biednym – to wszystko to droga do celu, jakim jest jest STAWANIE się takim jak Jezus, duchowy postęp z nadzieją wypełnienia przykazania Zbawiciela, byśmy któregoś dnia stali się doskonali, jak Ojciec wasz niebieski doskonały jest. (Ew. Mateusza 5:48). Najłatwiej go osiągnąć przez służbę Bogu i bliźnim, skupiając się na pomaganiu innym w osiągnięciu ich doskonałości i szczęścia.
Zrozumienie sensu życia i zasad ewangelii Jezusa Chrystusa bez wiedzy o życiu przedśmiertelnym jest jak oglądanie sztuki teatralnej rozpoczynając od drugiego aktu.
Znajomość Planu Zbawienia nakłania mnie do refleksji o swojej naturze, swoim miejscu na spektrum między złym Szatanem a dobrym Jezusem. W swoim życiu nie raz łapię się na reagowaniu na niektóre przeciwności nie pokornie, ale pozwalając dumie na uciszanie podszeptów swojego sumienia (objawień od Ducha Świętego). Nie raz zastanawiam się, czy jestem bardziej podobny do Szatana czy Jezusa. Kiedykolwiek się nad kimś wywyższam, kiedykolwiek robię coś, nawet coś dobrego, po to, by być pochwalonym, a kiedy nie jestem to odczuwam gniew i chęć buntu – zdaję sobie sprawę, że daleko mi jeszcze do boskiej doskonałości a nawet do nazywania się świętym czy uczniem Jezusa. Kiedykolwiek próbuję zmusić kogoś do zrobienia czegoś - nawet czegoś dobrego - to przypominam sobie, że to Szatan chciał zmusić ludzi do zbawienia (co oczywiście nie jest możliwe tak samo jak socjalizm nigdy nie prowadzi do dobrych efektów).
W moim przypadku (i myślę, że wielu braci i sióstr w Kościele myśli o sobie podobnie), droga duchowego postępu wygląda jak marsz wariata, który robi trzy kroki do przodu i dwa do tyłu, trzy do przodu, jeden do tyłu, czasem cztery do przodu, a czasem dziesięć do tyłu. Myślę, że nie ma w tym nic złego (pod warunkiem, że nie robimy bardzo poważnych błędów). Przywódcy Kościoła Jezusa nauczają, że nie powinniśmy oczekiwać od siebie doskonałości już teraz, ale raczej starać się być trochę lepsi niż wczoraj czy tydzień temu.
W 1995 roku, przywódcy Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich - prorok i wszyscy żyjący apostołowie podpisali się pod natchnionym dokumentem o tytule Rodzina: Proklamacja dla Świata. Oto jego fragment:
Na koniec warto podkreślić, że Wieczny Postęp nie jest doktryną, na którą poświęcamy w Kościele więcej czasu od pozostałych doktryn. Z doświadczenia mogę powiedzieć, że nie często słyszy się przemówienia lub uczestniczy w lekcjach poświęconych temu tematowi. Nasi nauczyciele skupiają się na podstawowych zasadach ewangelii takich jak wiara w Jezusa Chrystusa, pokuta za grzechy, Zadośćuczynienie czy miłość bliźniego. Żadna wiedza czy wizje celestialnego królestwa nikomu nie pomogą, jeśli nie nauczy się żyć w wierze w Chrystusa, kochać i służyć bliźniemu, przebaczać i co jakiś czas prostując swój kurs. Nie mniej - Plan Zbawienia bardzo pomaga w zrozumieniu wielu innych nauk.
narada w niebie
Bądźcie wy tedy doskonali, jak Ojciec wasz niebieski doskonały jest. (Ew. wg. Mateusza 5:48)Doskonałego charakteru nie da się stworzyć z niczego. Każdy mądry rodzic wie, że charakter buduje się stopniowo, przez osobiste doświadczanie przeciwności i zdobywanie wiedzy, przez dokonywanie dobrych decyzji a czasem nawet złych, pod warunkiem, że wyciąga się z nich właściwe wnioski i powraca na właściwą drogę. Za każdym razem, kiedy człowiek odrzuca zło wybierając dobro, staje się lepszy, a więc bardziej podobny do Boga.
Mieszkając z Bogiem w niebie, nie mieliśmy odpowiednich warunków do znaczącego postępu duchowego. Potrzebowaliśmy zmiany środowiska z doskonałego na takie, w którym występują przeciwności, pokusy i zło.
Z przetłumaczonych przez Józefa Smitha starożytnych objawień dowiadujemy się o Naradzie w Niebie (czasem określanej jako Wielka Narada w Niebie - ang. The Great Council in Heaven). Nie znamy jej szczegółów ani formy w jakiej została zorganizowana. Wiemy jednak, że wszyscy ludzie, którzy kiedykolwiek żyli czy będą żyli na ziemi byli tam obecni. Nasz Ojciec przedstawił wtedy plan, który miał dwa cele: otrzymanie przez nas doskonałego, fizycznego ciała, oraz umożliwienie każdemu, kto tego pragnie osiągnięcie Życia Wiecznego, czyli powrotu do Boga jako istoty podobne do Niego i cieszące się pełnią szczęścia.
Albowiem to jest dzieło moje i chwała moja – by przynieść nieśmiertelność i wieczny żywot człowiekowi. (Perła Wielkiej Wartości: Mojżesz 1:35)Plan Zbawienia (inne określenia w pismach świętych to Plan Odkupienia i Plan Szczęścia) zakładał stworzenie a właściwie zorganizowanie fizycznego świata z wiecznie istniejącej materii (nie z niczego czyli ex nihilo). Te dzieci Boga, które wyrażą taką chęć, urodzą się na ziemi przyjmując niedoskonałe, śmiertelne, fizyczne ciało. Rozpoczną wtedy ziemską próbę umożliwiającą im rozwijanie swojego charakteru przez doświadczanie dobra i zła, szczęścia i smutku, radości i cierpienia. Pokonując przeciwności, kierując się głosem sumienia, czyli podszeptom Ducha Świętego, opierając się pokusom i uczenie się z własnych błędów - świadomie czy nie - będziemy mogli stawać się podobni do doskonałego i w pełni szczęśliwego Ojca.
Zadośćuczynienie Mesjasza
Albowiem jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy zostaną ożywieni. (1 List do Koryntian 15:22)Podczas Narady w Niebie nasz Ojciec wyjaśnił nam, że ponieważ będziemy mieli niedoskonałe ciała fizyczne, z natury staniemy się ludźmi upadłymi, pragnącymi czynić zło, kierującymi się egoizmem i chęcią doświadczania chwilowych przyjemności za cenę trwałego szczęścia. Wszyscy ludzie będą - w mniejszym lub większym stopniu - grzeszyć (świadomie dokonywać złych wyborów). W takim stanie nasza natura zamiast się udoskonalać, doświadczałaby stopniowej degradacji. Nigdy też nie stalibyśmy się godni do życia w obecności doskonałego Boga, gdyby nie było możliwości otrzymania przez nas odpuszczenia grzechów.
Aby zmazać winę za swoje grzechy, potrzebowaliśmy łaski. Ale łaska nie może naruszać sprawiedliwości. Dlatego potrzebna będzie dobrowolna ofiara dokonana przez Istotę bezgrzeszną.
W odpowiednim czasie przyjdzie na świat Człowiek, który w przeciwieństwie do całej reszty poczynił w niebie wystarczające postępy duchowe i stał się podobnym do Ojca. Będzie to Mesjasz, Zbawiciel i Odkupiciel od naszych grzechów i przyziemnej natury. Mimo, że będzie żył pośród zwykłych ludzi na ziemi, nigdy nie przestanie być Bogiem. Nigdy nie popełni grzechu. Zachowa całkowitą czystość i niewinność. Tylko On będzie godnym dokonania Wielkiego Zadośćuczynienia biorąc na Siebie wszystkie grzechy ludzkości, czyli doświadczając ich skutków. Grzechy tych, którzy przyjmą jego ofiarę, odpokutują (będą szczerze żałować) za swoje grzechy i staną się jego naśladowcami, uczniami, zostaną przebaczone. Doświadczą duchowych narodzin, zmiany natury z pragnącej zła na dążącą ku prawości.
Moc Zadośćuczynienia będzie miała wpływ nie tylko na te osoby, które świadomie przyjmą Mesjasza i Jego nauki, ale w pewnym stopniu na całą ludzkość. Każdy człowiek - wierzący, ateista, Chrześcijanin lub osoba, która nigdy nie widziała Biblii - każdy kto dokonał w swoim sercu jakiejś pozytywnej zmiany, świadomie lub nieświadomie skorzystał z mocy Zadośćuczynienia.
Oprócz bolesnego doświadczenia skutków wszystkich grzechów ludzkości, Mesjasz wypełni jeszcze jedno istotne zadanie. Przez swoją dobrowolną śmierć i zmartwychwstanie, czyli powrót do fizycznego ciała w doskonałej i nieśmiertelnej formie, pokona śmierć. Dzięki Jego zmartwychwstaniu wszyscy kiedyś zmartwychwstaną. Jest to bezwarunkowy dar dla całej ludzkości - dobrych i złych.
Pokonując te dwie przeszkody stojące na naszej drodze powrotnej do Boga - grzech i śmierć, Mesjasz odegra najważniejszą rolę w Planie Zbawienia. Będzie On również naszym przywódcą i swoim przykładem ustanowi wzór doskonałego postępowania. Każdy kto zostanie Jego uczniem, a więc będzie się w swoim życiu starał dokonywać wyborów takich, jakich On by dokonywał na naszym miejscu, otrzyma tę samą nagrodę, jaką Ojciec podaruje Mesjaszowi - odziedziczy wszystko, co posiada nasz Ojciec – łącznie z Jego doskonałą naturą.
Ten to Duch świadczy wespół z duchem naszym, że dziećmi Bożymi jesteśmy. A jeśli dziećmi, to i dziedzicami, dziedzicami Bożymi, a współdziedzicami Chrystusa, jeśli tylko razem z nim cierpimy, abyśmy także razem z nim uwielbieni byli. (List Pawła do Rzymian 8:16-17)
Jezus i Szatan
O, jakże spadłeś z nieba, ty, gwiazdo jasna, synu jutrzenki! Powalony jesteś na ziemię, pogromco narodów! A przecież to ty mawiałeś w swoim sercu: Wstąpię na niebiosa, swój tron wyniosę ponad gwiazdy Boże i zasiądę na górze narad, na najdalszej północy. Wstąpię na szczyty obłoków, zrównam się z Najwyższym. A oto strącony jesteś do krainy umarłych, na samo dno przepaści. (Księga Izajasza 14:12-15)Taki Plan przedstawił nam nasz Ojciec podczas Wielkiej Narady w Niebie przed stworzeniem świata. Fundamentem tego planu jest zasada wolności. Można kogoś zmusić do czynienia dobra, ale nikt nie może zmusić człowieka do bycia dobrym. Bez poszanowania wolności wyboru swoich dzieci przez Boga, ich postęp duchowy nie byłby możliwy. Dlatego też Ojciec nie wyznaczył od razu swojego Umiłowanego Syna, Jezusa na Mesjasza, ale zapytał: Kogo poślę?. Ze współczesnych objawień dowiadujemy się, że zgłosiło się dwóch kandydatów.
Drugim dzieckiem Boga, który się zgłosił był Lucyfer, czyli Szatan. Powiedział, że zbawi każde dziecko Boga i przyprowadzi je do Niego. Zażądał jednak, by Ojciec oddał mu Swoją chwałę.
Plan Szatana zakładał odebranie ludzkości wolności wyboru. Chciał zmusić nas do posłuszeństwa, nie rozumiejąc, że w ten sposób uczyni nasz duchowy rozwój niemożliwym.
Jak przyjęliśmy wiadomość o planie zbawienia?
Gdy gwiazdy poranne chórem radośnie się odezwały i okrzyk wydali wszyscy synowie Boży… (Księga Joba 38:7)Reakcją na Plan Szczęścia była wielka radość. Nie wszyscy jednak byli zadowoleni.
wojna w niebie
Lucyfer zbuntował się przeciwko Ojcu i rozpoczął kampanię przekonywania swojego rodzeństwa, że jego plan jest lepszy i to on powinien być naszym przywódcą i zbawicielem. Ta walka na argumenty o dusze określana jest jako Wojna w Niebie.…Oto ogromny rudy smok… a ogon jego zmiótł trzecią część gwiazd niebieskich i strącił je na ziemię… (Objawienie Jana 12:3-4)Korzystając z wolnej woli, trzecia część dzieci Boga odrzuciła Plan Zbawienia i nie przyjęła Jezusa jako Zbawiciela i Przywódcę. Nie wiem co ich do tego nakłoniło. Może charyzma Lucyfera, może używane przez niego sofizmaty? A może jego wizja powszechnej równości wszystkich dzieci Boga bez względu na dokonywane przez nich wybory przemawiała do nich bardziej przekonywająco od oferowanej przez Jezusa wolności, której efektem było poróżnienie - z jednej strony nagroda dla dobrych a z drugiej kara dla złych. Wiemy jednak, że podobne argumenty znajdują chętnych słuchaczy a nawet oddanych aktywistów na tym świecie - szczególnie chyba w naszych czasach. Wystarczy włączyć telewizor. Wcześniej czy później, szczególnie w okresie wyborów, popłyną z niego nęcące obietnice pokoju, powszechnej równości i dobrobytu, jeśli tylko zrzekniemy się wolności i swobód na rzecz mądrzejszych od nas przywódców, których przyjemnie łechta pragnienie władzy.
I wybuchła walka w niebie: Michał i aniołowie jego stoczyli bój ze smokiem. I walczył smok i aniołowie jego, lecz nie przemógł i nie było już dla nich miejsca w niebie. I zrzucony został ogromny smok, wąż starodawny, zwany diabłem i szatanem, który zwodzi cały świat; zrzucony został na ziemię, zrzuceni też zostali z nim jego aniołowie. (Objawienie Jana 12:7-9)Uczniowie Lucyfera, czyli zbuntowane dzieci naszego Ojca ostatecznie stracili ostatnią cząstkę światła, tego elementu motywującego do dążenia ku boskiej naturze. Stali się źli i nienawistni. Ich celem stało się nieszczęście tych, którzy przyjęli Plan Zbawienia. W pismach świętych nazywani są oni diabłami albo aniołami diabła. Po stworzeniu ziemi zostali na nią strąceni. Nie mają fizycznych ciał, pozostają więc dla nas niewidoczni. Mogą jednak wywierać na nas swój wpływ kusząc nas do nieposłuszeństwa Ojcu i jeśli im na to pozwolimy - przeciągać nas na swoją stronę.
Ta wielka walka dobra ze złem, której fundamentalną zasadą jest wolność, trwa do dzisiaj i stanowi integralną część Planu Zbawienia. Bez pokus Szatana, nie mielibyśmy wyboru między dobrem a złem a więc możliwości duchowego wzrostu. Istnienie zła jest niezbędne do rozwoju naszego ducha tak samo jak maszyny w siłowni są potrzebne do wzmacniania mięśni.
cierpienie i szczęście
W sierpniu 1858 roku Józef Smith otrzymał objawienie, w którym Jezus kieruje do swoich dzieci takie oto słowa:Bowiem zaprawdę, powiadam wam, błogosławiony jest ten, co zachowuje moje przykazania, tak za życia jak i w śmierci; a nagroda tego, co jest wierny w cierpieniu, jest większa w królestwie niebieskim. Nie możecie tymczasem dostrzec waszymi śmiertelnymi oczami zamiaru Boga odnośnie tego, co nastąpi później, ni chwały, jaka nastąpi po wielu cierpieniach. Bowiem błogosławieństwa przychodzą po wielu cierpieniach. Przeto nadejdzie dzień, gdy zostaniecie ukoronowani wielką chwałą; nie wybiła jeszcze godzina, ale jest blisko. (Nauki i Przymierza 58:2-4)Przeciwności i cierpienia pojawiają się w życiu człowieka w sposób naturalny. Nie powinniśmy ich sami sobie sztucznie narzucać. Obce są Świętym w Dniach Ostatnich praktyki umartwiania się, izolacji od ludzi, kaleczenia ciała czy odmawiania sobie prawych przyjemności. Zadawanie sobie cierpienia jest wyrazem braku wdzięczności za Zadośćuczynienie Chrystusa. W objawieniu otrzymanym przez proroka Smitha w marcu 1830 roku, Jezus powiedział:
Bowiem ja, Bóg, cierpiałem je za wszystkich, aby nie cierpieli, jeśli odpokutują. (Nauki i Przymierza 19:16)
wyniesienie
Święci w Dniach Ostatnich nie wierzą, że wszyscy ludzie, którzy przyjmą Jezusa Chrystusa pójdą do nieba a cała reszta spędzi wieczność cierpiąc w piekle. W lutym 1832 roku Józef Smith i inny przywódca Kościoła - Sidney Rigdon w obecności kilku osób doświadczyli kilkugodzinnej wizji (Nauki i Przymierza, rozdział 76). Ujrzeli oni Boga Ojca i Jezusa Chrystusa przebywających w najwyższym stopniu nieba. Poznali też jakie warunki musi spełnić osoba, by dostać się do tego miejsca. Wizją tą Bóg przywrócił ludzkości wiedzę o Trzech Królestwach Chwały czyli naukę o tym, że podczas sądu ostatecznego ludzkość zostanie zbawiona i przydzielona do jednego z trzech stopni nieba. Każdy człowiek uda się tam, gdzie będzie się czuł najbardziej naturalnie. Tylko nieliczni dołączą do grona aniołów diabła w zewnętrzną ciemność.Otrzymanie dziedzictwa w najwyższym stopniu boskiego królestwa nazywamy Wyniesieniem. Dzięki wierze w Jezusa (postępowaniu wg. Jego wskazówek) oraz łasce płynącej z Zadośćuczynienia, ci z nas, którzy wykażą się walecznością w wojnie ze złem (chodzi oczywiście głównie o walkę toczącą się w sercu i umyśle), staną się podobni do Boga. Nie tylko posiądą doskonałe fizyczne ciała, ale ich natura także stanie się doskonała. Każdy z nas zachowa swoją unikalną osobowość, ale będziemy mieli pragnienie czynienia tylko dobra i myśleć tak, jak myśli nasz Ojciec w Niebie.
Zwycięzcy pozwolę zasiąść ze mną na moim tronie, jak i Ja zwyciężyłem i zasiadłem wraz z Ojcem moim na jego tronie. (Objawienie Jana 3:21)
wieczna rodzina
Warunkiem do stania się współdziedzicami Chrystusa (Rzymian 8:17) jest małżeństwo na wieczność zapieczętowane przez osobę posiadającą klucze zapieczętowania (w 16 rozdziale Ewangelii wg. Mateusza Jezus nadał tę moc Piotrowi). Oznacza to, że ani ja nie mogę otrzymać wyniesienia bez mojej żony, ani moja żona beze mnie. Wyniesienie oznacza, że moja żona i ja będziemy żyć w obecności Boga razem z naszą rodziną, naszymi dziećmi. I teraz dochodzimy do doktryny, która – z niezrozumiałego dla mnie powodu – budzi tak wielkie kontrowersje wśród wielu Chrześcijan (ale nie np. wśród Buddystów, którzy mają bardzo podobną doktrynę). Kiedy człowiek wstępuje do swego wyniesienia, staje się bogiem, bo odziedziczył boską naturę. Inaczej mówiąc stał się dobry.Boska jego [Jezusa] moc obdarowała nas wszystkim, co jest potrzebne do życia i pobożności, przez poznanie tego, który nas powołał przez własną chwałę i cnotę, przez które darowane nam zostały drogie i największe obietnice, abyście przez nie stali się uczestnikami boskiej natury, uniknąwszy skażenia, jakie na tym świecie pociąga za sobą pożądliwość. (1 List Piotra 1:3-4)Nasz Ojciec w Niebie też był kiedyś człowiekiem jak my. Przez posłuszeństwo swojemu Ojcu, wraz ze swoją Żoną, czyli naszą Matką w Niebie, otrzymali wyniesienie i stali się Bogami. Ich radość płynie z posiadania rodziny. Nasza Matka rodzi duchowe dzieci i wraz z Ojcem przygotowuje je do próby w ciele. Chwała i radość naszych niebiańskich Rodziców poszerzają się w miarę jak ich dzieci wstępują do swych wyniesień. Takie jest właśnie pełnie znaczenie określenia Wieczny Postęp.
REAKCJE NA DOKTRYNĘ BOSKIEGO POTENCJAŁU
Jak już podkreślałem, doktryna o Wiecznym Postępie, czy Planie Zbawienia jest głęboka i trudno jest omówić ją w pełni w jednym, nawet przydługim blogowym wpisie. Do pełniejszego zrozumienia tej nauki potrzebna jest pomoc Ducha Świętego – osobiste objawienie. Kiedy jeden ze współczesnych proroków – Prezydent Kościoła Gordon B. Hinckley został zapytany o omówienie tego tematu przez dziennikarza w 1997 roku, odpowiedział: Wymagałoby to wkroczenia w teren dość głębokiej teologii, o której nie wiele wiemy. Kiedy dziennikarz naciskał, pytając o boski potencjał człowieka, Prezydent Hinckley odpowiedział: No cóż, jakim jest Bóg, człowiek może się stać. Wierzymy w wieczny postęp. Bardzo mocno. (Don Lattin, „Musings of the Main Mormon,” San Francisco Chronicle, 13 kwietnia 1997).Niech każdy sam zdecyduje jak zareagować na omówione tu doktryny. Moim zdaniem ma w nich nic zasługującego na oburzenie czy zgorszenie. Święci w Dniach Ostatnich wierzą w Boga o którym nauczali biblijni prorocy i apostołowie. Jego miłość sięga tak głęboko, że gotowy jest przekazać swoim dzieciom wszystko, co sam posiada. Czy podobnego pragnienia nie mają ziemscy rodzice? Każda dobra matka i dobry ojciec dążą do tego, by ich dzieci osiągnęły to, co oni już osiągnęli (albo i więcej, co w przypadku Boga jest oczywiście niemożliwe). Czym się tu więc gorszyć? "Ale mój kościół tego nie naucza." - nie jest argumentem. Nie naucza, bo ta wiedza została zagubiona i przywrócona przez współczesnego proroka. Wiele jednak fragmentów biblijnych ksiąg ją potwierdzają i ani jeden werset temu nie zaprzecza.
Tak samo jak tradycyjną wizję niebiańskiej chwały można ośmieszyć kreskówką przedstawiającą odkupione dusze siedzące na chmurkach i grające na harfach, podobnie można spłycić wizję wyniesienia przedstawiając mormonów otrzymujących w nagrodę swoją planetę. Wszystko można przedstawić tak, by wywołało negatywną emocjonalną reakcję.
Warto w tym miejscu wspomnieć, że nieprawdą jest jakoby Kościół Jezusa Chrystusa uczył, że jego członkowie czy ktokolwiek inny otrzyma w nagrodę własną planetę. Jak wspomniał Prezydent Hinckley, nie wszystko w tym temacie zostało objawione. Wiemy jednak, że panowanie naszego wyniesionego Ojca wykracza daleko poza jedną planetę.
W księdze Perła Wielkiej Wartości opisana jest rozmowa Boga z Mojżeszem kiedy ten został zabrany na bardzo wysoką górę (Mojżesz 1:1). Mocą Ducha Świętego Mojżeszowi ukazane zostały liczne planety stworzone i zaludnione przez Boga.
Ale zapoznaję cię tylko z tą Ziemią i jej mieszkańcami. Bo wiele światów przeminęło przez słowo mojej mocy. I wiele teraz istnieje i dla człowieka są one niezliczone; lecz dla mnie są wszystkie policzone, bo moje są i znam je… I gdy przemija jedna Ziemia wraz ze swoim niebem, inna powstaje; i nie ma końca moim dziełom ni słowom. Albowiem to jest dzieło moje i chwała moja – by przynieść nieśmiertelność i wieczny żywot człowiekowi. (Mojżesz 1:35)
Czy wieczny postęp to nowa nauka?
To zależy jak na to patrzeć. Dla mojego uczęszczającego do czwartej klasy szkoły podstawowej syna, wiedza o bakteriach i wirusach jest nową nauką, bo nigdy wcześniej się o tych tematach nie uczył. Jeżeli przyjmiemy, że Józef Smith był fałszywym prorokiem (i zignorujemy zapiski starożytnych Chrześcijan, którzy wierzyli, że człowiek może się stać bogiem) to możemy spokojnie założyć, że miał bardzo wybujałą wyobraźnię i wszystko to sobie po prostu wymyślił.Z perspektywy członka Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich sprawa wygląda inaczej. Kościół został przywrócony na ziemię w czasach Wielkiego Odstępstwa, a więc w okresie, w którym nie było na świecie Kościoła założonego i kierowanego przez objawienie od Boga. Od czasów Jezusa i Apostołów wiele cennych prawd zostało zagubionych. Jedną z nich była właśnie doktryna o tym, na czym polega Zbawienie, czyli Życie Wieczne. Bóg przywracał zagubione nauki po każdym okresie odstępstwa.
Właściwy wniosek można wysnuć odpowiadając na pytanie: Czy Józef Smith był prawdziwym prorokiem Boga? Każdy człowiek może się sam o tym przekonać. Tak samo jak miliony ludzi na całym świecie ja swoje potwierdzenie otrzymałem. Nie mam więc wątpliwości, że nauka o wiecznym postępie nie jest nowa. Dobrze ją rozumieli Adam i Ewa oraz wielu innych biblijnych proroków.
Co ciekawe, wśród starożytnych Chrześcijan temat ten nie zdawał się budzić większych kontrowersji. W pierwszych wiekach naszej ery Chrześcijanie wierzyli, że celem naszego życia jest przygotowanie do stania się bogiem. Oto kilka przykładów:
Ireneusz z Lyonu (130 - 202 n.e.) napisał, że Jezus Chrystus przez swą transcendentalną miłość stał się takim jakimi jesteśmy, żeby mógł nas doprowadzić do tego jakim On jest.
Klemens Aleksandryjski (150-215 n.e.) napisał, że Słowo Boga stało się człowiekiem, byś mógł się nauczyć od człowieka jak człowiek może stać się Bogiem.
Bazyli Wielki (330-379 n.e.) również radował się, że nie tylko będzie mógł stać się jak Bóg, ale największym, istotą która stała się Bogiem.
Czy Święci w Dniach Ostatnich są politeistami?
Politeizm to wiara w wielu bogów posiadających podobny do ludzkiego ułomny charakter i różniących się w swej naturze oraz celach, często zaangażowanych we wzajemny konflikt. Mormoni nie modlą się do jednego boga o deszcz a do innego o fortunę, czy wygraną wojnę. Nie jesteśmy więc Politeistami.Może to zabrzmieć niewiarygodnie, ale pierwszy werset Biblii nie pozostawia wątpliwości, że jej autorzy zdawali sobie sprawę z istnienia więcej niż jednej boskiej Istoty. Sprawdź to sam. Stary Testament napisany został w języku hebrajskim. Słowo, które na język polski zostało przetłumaczone jako „Bóg”, w języku oryginalnym występuje w liczbie mnogiej. Werset ten można więc przetłumaczyć następująco: Na początku stworzyli Bogowie niebo i ziemię. (Genesis 1:1). Jeżeli więc Święci w Dniach Ostatnich są Politeistami to są nimi również wszyscy przyjmujący Biblię za słowo boże.
Jako członkowie Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich pokładamy naszą wiarę w jednym Bogu. Pierwsza z kanonizowanych trzynastu Zasad Wiary głosi: Wierzymy w Boga, Wiecznego Ojca, w Jego Syna, Jezusa Chrystusa i w Ducha Świętego. Są oni dla nas jednym Bogiem. Każdy z nich jest swoją własną osobą, ale zjednoczeni są w naturze, charakterze i celu, którym jest nasza nieśmiertelność i życie wieczne, czyli wyniesienie.
co z tego wynika, czyli owoce wiedzy
Nie musisz podzielać moich poglądów na życie po śmierci. Ale po przeczytaniu tego artykułu zawsze będziesz mógł lepiej rozumieć swoich znajomych, którzy są członkami Kościoła Jezusa Chrystusa. Z doktryny o wiecznym postępie wyciągamy wiele ciekawych wniosków mających ogromny wpływ na nasze poglądy i nastawienie do życia.mój stosunek do Boga
Ktoś powiedział, że Józef Smith uczynił Boga bardziej ludzkim a człowieka bardziej boskim. Dzięki objawieniom otrzymanym przez proroka Józefa Smitha dowiedziałem się, dlaczego Bóg chce, byśmy nazywali go naszym Ojcem. Nie jest to jakaś poetycka metafora, ale świadomość, że Bóg jest dosłownym Ojcem mojego ducha. Żyłem z Nim przez długi czas zanim narodziłem się w materialnym świecie, dobrze go znałem i On bardzo dobrze mnie zna. Nie jest On jakimś obłokiem bez formy czy energią, ale wyniesionym Człowiekiem. Jestem do Niego podobny z wyglądu. Kiedy do Niego powrócę, będę mógł jak Adam przechadzać się z moim Ojcem po ogrodzie, rozmawiając i ciesząc się jego obecnością (Gen. 3:8) albo jak Mojżesz będę mógł rozmawiać z Bogiem twarzą w twarz, tak jak człowiek rozmawia ze swoim przyjacielem (Księga Wyjścia 33:11).mój stosunek do ludzi
Usłyszałem kiedyś taki zarzut: zbyt wygórowana opinia o swoim pochodzeniu i nieograniczonym potencjale może człowieka nakłaniać do wywyższania się nad innymi. Myślę, że jest dokładnie odwrotnie.Znam członków pewnych chrześcijańskich denominacji, którzy wierzą, że zbawienie jest zarezerwowane tylko dla ich współwyznawców. Wszyscy inni - w zależności od kościoła - albo będą cierpieć w piekle albo przestaną istnieć na zawsze. Z doświadczenia wiem, że takie supremacjonistyczne podejście do ludzi innych wierzeń przekłada się na w sposób negatywny na stosunki ze znajomymi a nawet członkami rodzin. Po co bowiem angażować się emocjonalnie z osobą, która wcześniej czy później przestanie istnieć?
W Kościele Jezusa Chrystusa wierzymy, iż błogosławieństwa Życia Wiecznego nie są zarezerwowane dla członków naszej społeczności. Każdy człowiek wcześniej czy później, w życiu lub po śmierci, będzie mógł przyjąć ewangelię i przez łaskę Chrystusa wstąpić do swego wyniesienia. Z drugiej strony - ideał doskonałego Świętego w Dniach Ostatnich, który przyjął chrzest, służył na misji, założył rodzinę, wygłaszał piękne przemówienia i poświęcał swój czas w przywódczej odpowiedzialności, może kiedyś z tej wąskiej ścieżki zboczyć, albo już teraz obłudnie grzeszy w tajemnicy przed światem. Nie dzielimy więc ludzi na wierzących i niewierzących, członków i innowierców. Zamiast osądzać innych, każdy z nas zainteresowany jest raczej swoim własnym postępem duchowym. Tak przynajmniej uczą nas żyjący prorocy (nie każdy członek Kościoła stosuje w życiu ich nauki).
Odkąd wyjaśniono mi zasady Wiecznego Postępu, patrzę na ludzi nieco inaczej. Wiem, że są moimi dosłownymi braćmi i siostrami. Wszyscy ludzie na świecie nimi są. Inaczej traktuje się kogoś, kto jest dosłownym synem czy córką wszechmocnego Boga. Inaczej patrzę na kobietę, kiedy wiem, że jest moją duchową siostrą i ukochaną córką Boga. Każdy człowiek podczas Wielkiej Narady z radością przyjął Plan Zbawienia i zaakceptował Jezusa jako swojego Zbawiciela i Odkupiciela (ci, którzy Go wtedy odrzucili nigdy nie otrzymają fizycznego ciała). Nawet mój największy wróg posiada nieskończony potencjał stania się doskonałą istotą.
Bóg nie stworzył zła
Przez wieki filozofowie i badacze Biblii spierali się kogo powinno się obarczyć za zło na świecie. Wielu ludzi doszło do (całkiem logicznego) wniosku, że skoro Bóg stworzył wszystko, stworzył również Szatana, który nakłania ludzi do złego postępowania i nienawiści. Dlatego to Bóg winny jest zła na świecie.Objawiona prorokom wiedza o Planie Zbawienia tłumaczy istnienie zła zupełnie inaczej. Z tej doktryny dowiadujemy się, że zarówno Lucyfer jak i jego aniołowie, korzystając z zawsze respektowanej przez Boga wolnej woli, sami ściągnęli na siebie duchowy upadek. A więc każde dziecko Boga posiada nie tylko nieograniczony potencjał dobra, ale również i zła. Od nas samych zależy czy staniemy się niewolnikami diabła, czy też uczniami Jezusa Chrystusa.
prostota Planu Zbawienia
Ponieważ lubię uczyć się o doktrynach różnych religii, miałem okazję poznać nie jedną wizję duchowego aspektu świata przedstawicieli wielu denominacji. Często są to dość skomplikowane schematy. Na przykład, opisane w Biblii istoty dzieli się na Boga (jedną istotę w trzech osobach - Trójca Święta), archaniołów, serafinów, aniołów, ludzi, olbrzymów, diabłów, demonów, etc. Plan Zbawienia - w moim zrozumieniu - bardzo to wszystko upraszcza. Wszystkie te istoty są dziećmi Boga. Szatan i diabły są zbuntowanymi dziećmi, które doświadczyły nieodwracalnego upadku moralnego. Aniołowie to dzieci Boga, którzy albo jeszcze nie narodziły się na tym świecie, albo pomyślnie zakończyły swoja ziemską próbę i od czasu do czasu Bóg posyła ich do proroków i innych śmiertelników. Po zmartwychwstaniu Jezusa większość posłanych na ziemię aniołów posiadało zmartwychwstałe ciało (np. Jan Chrzciciel, który przez nałożenie rąk nadał Józefowi Smithowi i Oliwierowi Cowdery kapłaństwo upoważniające ich do dokonywania obrzędu chrztu).cel życia
W Planie Zbawienia Bóg wyznaczył każdemu człowiekowi jakiś cel. Nie jesteśmy istotami, które powstały przez przypadek. Jesteśmy częścią bardzo ważnego planu. Bóg szanuje naszą wolność wyboru i nikogo do niczego nie zmusza. Każdy z nas może wyznaczyć swój własny cel i przez swoją determinację go osiągnąć. Podążanie ku celowi wyznaczonemu przez Boga gwarantuje nam jednak trwały spokój i szczęście podczas tego życia i Życie Wieczne po śmierci.Dzięki wiedzy o Planie Zbawienia rozumiemy, że celem tego życia nie jest wyznanie o Jezusie, czy chodzenie do kościoła i przyjmowanie Komunii Świętej, przestrzeganie przykazań czy nawet pomaganie biednym – to wszystko to droga do celu, jakim jest jest STAWANIE się takim jak Jezus, duchowy postęp z nadzieją wypełnienia przykazania Zbawiciela, byśmy któregoś dnia stali się doskonali, jak Ojciec wasz niebieski doskonały jest. (Ew. Mateusza 5:48). Najłatwiej go osiągnąć przez służbę Bogu i bliźnim, skupiając się na pomaganiu innym w osiągnięciu ich doskonałości i szczęścia.
ludzki potencjał
Trudno jest przekonać małe dziecko, że gąsienica przeobrazi się kiedyś w pięknego motyla. Niemowlakowi trudno byłoby sobie wyobrazić, że pewnego dnia stanie się ojcem czy matką, albo odkrywcą nowej teorii naukowej, która zrewolucjonizuje świat. Tak samo nam trudno uwierzyć w swój własny nieograniczony potencjał. Dzięki przywróconej w Kościele Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich wiedzy, nie musimy się zastanawiać jak osiągnąć największy potencjał. Dla każdej kobiety bycie dobrą matką a dla mężczyzny – dobrym ojcem, wraz z licznymi przeciwnościami i wyzwaniami jakie to niesie – otwiera drogę ku boskiej naturze jakimi cieszą się nasi Wieczni Rodzice.Wolność
Fundamentalną różnicą między ofertami Jezusa i Lucyfera była zasada wolności. Niektórzy z proroków Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich nauczali, że cechujący historię ludzkości odwieczny konflikt między wolnością a zniewoleniem człowieka jest kontynuacją wojny w niebie między siłami Jezusa a siłami Szatana. Na przykład Prezydent Ezra Taft Benson (1899 – 1996) głosił, że członkowie Kościoła mają obowiązek wspierania na świecie zasady wolności (ang. liberty) i nie mogą liczyć na nagrodę w niebie pozostając w tej kwestii neutralni. Szczególnie zachęca się Świętych do walki z takimi diabelskimi systemami jak Socjalizm czy Komunizm.Podczas gdy wszystkie inne zasady ewangelii są ważne, to właśnie od kwestii wolności zależało otrzymanie ciała. Znalezienie się po niewłaściwej stronie kwestii wolności podczas wojny w niebie oznacza wieczne potępienie. Jak więc Święci w Dniach Ostatnich mogą oczekiwać ucieczki od wiecznych konsekwencji stojąc podczas tego życia po niewłaściwej stronie? Wojna w niebie szaleje dzisiaj na ziemi. Kwestie pozostały te same: Czy ludzie będą zmuszani do robienia rzeczy, które inni uważają, że są dla ich najlepszego dobra czy też podążać będą za radą proroka i zachowają swoją wolność? (Ezra Taft Benson, 1965)
Zadośćuczynienie
Myślę, że to wspaniale, że żyją na świecie Chrześcijanie, którzy bez znajomości Planu Zbawienia gotowi są do największych poświęceń dla sprawy Jezusa czy chrześcijańskich zasad. Swoim nastawieniem do życia i zachowaniem wykazują oni ogromny szacunek dla Ofiary czyli Zadośćuczynienia za grzechy ludzkości. Kiedy byłem młody, spędziłem dwa lata głosząc przywróconą ewangelię, łącznie z Planem Zbawienia często osobom, które już błogosławione były za swoje oddanie tej porcji ewangelii, którą już posiadali. Jak wielkim błogosławieństwem było dla wielu z nich uzupełnienie wiedzy o Zadośćuczynieniu jako centralnym elemencie wiecznego planu.Zrozumienie sensu życia i zasad ewangelii Jezusa Chrystusa bez wiedzy o życiu przedśmiertelnym jest jak oglądanie sztuki teatralnej rozpoczynając od drugiego aktu.
moja żona i nasze dzieci
Małżeństwo to nie tylko podstawowa komórka społeczeństwa czy praktyczne podejście do stworzenia najbardziej optymalnych warunków dla rozwoju dzieci. Małżeństwo to wieczna zasada. Wyniesienie to wieczne życie z Bogiem i naszymi rodzinami w bardzo dobrym miejscu, którego chwała różni się od tej jakiej doświadczamy w tym życiu jak blask słońca różni się od blasku gwiazdy. To dlatego Mesjasz cierpiał za moje grzechy i dał Piotrowi, pierwszemu prezydentowi założonego przez siebie Kościoła klucze Królestwa Niebios by mógł tą mocą wiązać czy pieczętować związek małżeński mężczyzny i kobiety. Jeśli małżonkowie pozostaną wierni i nie popełnia śmiertelnego grzechu, nie zakończy się z chwilą śmierci jednego z nich, ale trwać będzie przez całą wieczność (Mateusz 16:19).duma i pokora
To dzięki pokorze Jezus był Bogiem i umiłowanym Synem naszego Ojca jeszcze zanim przyszedł na świat w Betlejem. Z drugiej strony, to przeciwieństwo pokory - duma doprowadziła do upadku Lucyfera.Znajomość Planu Zbawienia nakłania mnie do refleksji o swojej naturze, swoim miejscu na spektrum między złym Szatanem a dobrym Jezusem. W swoim życiu nie raz łapię się na reagowaniu na niektóre przeciwności nie pokornie, ale pozwalając dumie na uciszanie podszeptów swojego sumienia (objawień od Ducha Świętego). Nie raz zastanawiam się, czy jestem bardziej podobny do Szatana czy Jezusa. Kiedykolwiek się nad kimś wywyższam, kiedykolwiek robię coś, nawet coś dobrego, po to, by być pochwalonym, a kiedy nie jestem to odczuwam gniew i chęć buntu – zdaję sobie sprawę, że daleko mi jeszcze do boskiej doskonałości a nawet do nazywania się świętym czy uczniem Jezusa. Kiedykolwiek próbuję zmusić kogoś do zrobienia czegoś - nawet czegoś dobrego - to przypominam sobie, że to Szatan chciał zmusić ludzi do zbawienia (co oczywiście nie jest możliwe tak samo jak socjalizm nigdy nie prowadzi do dobrych efektów).
BEZ PRZESADY, czyli jak ważna jest cierpliwość
Dobrze jest znać te zasady. Dobrze jest rozumieć która droga prowadzi do duchowego upadku a jaką wyznaczył dla nas Jezus Chrystus. Dobrze jest wyznaczać sobie wysokie, ambitne cele. Pod warunkiem jednak, że nie zapominamy o całości Planu Zbawienia. Musimy zawsze pamiętać, że Bóg nie oczekuje od nas doskonałości podczas tego życia. Nie należy więc się umartwiać nad każdym poczynionym błędem. Jest ogromna różnica między żalem za grzechy a przygnębieniem czy rozpaczą, które często są efektem nie pokory, a właśnie dumy.W moim przypadku (i myślę, że wielu braci i sióstr w Kościele myśli o sobie podobnie), droga duchowego postępu wygląda jak marsz wariata, który robi trzy kroki do przodu i dwa do tyłu, trzy do przodu, jeden do tyłu, czasem cztery do przodu, a czasem dziesięć do tyłu. Myślę, że nie ma w tym nic złego (pod warunkiem, że nie robimy bardzo poważnych błędów). Przywódcy Kościoła Jezusa nauczają, że nie powinniśmy oczekiwać od siebie doskonałości już teraz, ale raczej starać się być trochę lepsi niż wczoraj czy tydzień temu.
płeć jest wieczna
Piszę to w czasach, w których panuje na świecie moda na podkreślanie wyjątków od reguł, także w kwestii płci. Wiedza o Planie Zbawienia nie pozostawia wątpliwości, że istnieją dwie płcie - męska i żeńska. Nie da się zmienić płci człowieka ingerując w jego ciało fizyczne.W 1995 roku, przywódcy Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich - prorok i wszyscy żyjący apostołowie podpisali się pod natchnionym dokumentem o tytule Rodzina: Proklamacja dla Świata. Oto jego fragment:
Wszystkie istoty ludzkie — mężczyźni i kobiety — są stworzone na obraz i podobieństwo Boga. Każdy jest umiłowanym synem lub córką niebiańskich rodziców, i dlatego każdy posiada boską naturę i przeznaczenie. Płeć stanowi zasadniczą cechę tożsamości i celu istnienia każdej osoby w jej życiu przed przyjściem na ziemię, podczas życia ziemskiego i w wieczności.
zdrowie
Moje ciało fizyczne jest darem od Boga. Dlatego powinienem je szanować unikając substancji szkodliwych i doprowadzających do nałogów. Święci w Dniach Ostatnich przed swoim chrztem zobowiązują się (zawierają z Bogiem przymierze), że nie będą pić alkoholu i innych szkodliwych używek, palić papierosów, etc. Zachęcani też jesteśmy do uprawiania sportów i zdrowej rekreacji. Wg. badań dokonanych w USA, członkowie Kościoła w tym kraju żyją dłużej od pozostałych Amerykanów o 8 do 10 lat (podobnymi wynikami mogą się pochwalić tylko Adwentyści Dnia Siódmego).ZAKOŃCZENIE
Przedstawiłem tu, najprościej jak potrafiłem, doktrynę Wiecznego Postępu i niektóre z jej implikacji. Przytoczyłem kilka fragmentów z Biblii wskazujących na znajomość tych nauk w czasach starożytnych. Nie należy ich jednak traktować jako dowodów. Proszę pamiętać, że wierzymy nie tylko w objawienia zawarte w Biblii, ale również w innych pismach świętych. Wierzymy też, że żyją na świecie prorocy, którzy nauczają ewangelii mając do tego upoważnienie od Boga. Nie twierdzimy więc, że wszystko w co wierzymy pochodzi z Biblii lub jej interpretacji. W przeciwieństwie do wielu innych Chrześcijan nie przymykamy też oczu na fakt, że niektóre fragmenty w Biblii zostały zniekształcone (stąd wiele różniących się od siebie przekładów tego zbioru natchnionych pism). Zarzucanie nam więc nauk, które zaprzeczają Biblii w oparciu o kilka wyjętych z kontekstu i często zmienionych wersetów twierdzących np. że Bóg jest duchem czy że nikt nigdy nie widział Boga, nie robi na nas wrażenia. Tym bardziej, że nie trudno w tej samej księdze znaleźć fragmenty, które wydają się obalać te twierdzenia (np. o Mojżeszu, który rozmawiał z Bogiem twarzą w twarz, etc.).Na koniec warto podkreślić, że Wieczny Postęp nie jest doktryną, na którą poświęcamy w Kościele więcej czasu od pozostałych doktryn. Z doświadczenia mogę powiedzieć, że nie często słyszy się przemówienia lub uczestniczy w lekcjach poświęconych temu tematowi. Nasi nauczyciele skupiają się na podstawowych zasadach ewangelii takich jak wiara w Jezusa Chrystusa, pokuta za grzechy, Zadośćuczynienie czy miłość bliźniego. Żadna wiedza czy wizje celestialnego królestwa nikomu nie pomogą, jeśli nie nauczy się żyć w wierze w Chrystusa, kochać i służyć bliźniemu, przebaczać i co jakiś czas prostując swój kurs. Nie mniej - Plan Zbawienia bardzo pomaga w zrozumieniu wielu innych nauk.
"Nasza Matka rodzi duchowe dzieci"
OdpowiedzUsuńCzy to jest oficjalne stanowisko Kościoła? Kiedyś czytałem jakiegoś krytyka o tym, że kobiety będą rodzić dzieci przez wieczność dzieci co wydawało mu się piekłem dla nich. Oczywiście to absurd gdyż te dzieci nie będą miał fizycznego ciała, ale zastanawia mnie czy są na ten temat jakieś objawienia w Kościele Jezusa Chrystusa.
Tak, rodzenie dzieci w bólu to atrybut życia śmiertelnego. Warto też zauważyć, że nasi Rodzice żyją w wieczności. Czas jest również atrybutem doczesności.
UsuńNauka o tym, że Bóg ma Żonę pochodzi z doktryny o Wyniesieniu najbardziej szczegółowo opisanej przez Józefa Smitha we wspomnianym kazaniu Kinga Folletta. Można ją również znaleźć m.in. w 132 rozdziale pisma świętego "Nauki i Przymierza".
Jest to oficjalna nauka Kościoła. Polecam zatwierdzony przez Kościół artykuł o naszej Matce w Niebie: https://www.lds.org/study/manual/gospel-topics-essays/mother-in-heaven