Wiele proroctw wypełnia się w sposób niespodziewany i w niespodziewanym czasie. Na przykład, w roku 1832, w okresie nasilonej debaty w USA na temat instytucji niewolnictwa, Prorok Józef Smith ogłosił, że wybuchnie wojna między stanami południowymi a północnymi, który rozpocznie się w Południowej Karolinie i zakończy się „śmiercią i niedolą wielu dusz” (Nauki i Przymierza 87:1). „Niewolnicy powstaną przeciwko swym panom” - pisał Prorok (w. 4).
Wkrótce po opublikowaniu tego proroctwa sprawa zniesienia niewolnictwa ucichła. W końcu stało się jasne, że status quo zostanie jednak utrzymany. Członkowie założonego przez Józefa Smitha Kościoła Jezusa Chrystusa niechętnie nawiązywali do jego niespełnionego proroctwa. Niektórzy odczuwali lekkie zażenowanie a nawet wstyd, że ich prorok dał się ponieść emocjom dając wrogom Kościoła argument potwierdzający, że Smith nie był prawdziwym prorokiem.
Sam Józef nie zdawał się tym zbytnio przejmować. Nawet aktywnie angażował się w próby zniesienia niewolnictwa metodami pokojowymi (zaproponował rekompensatę ze skarbu państwa dla właścicieli niewolników i przymusowe nadanie im statusu wolnych ludzi) co oczywiście kompletnie obaliłoby jego proroctwo i na zawsze nadałoby mu status fałszywego proroka.
Proroctwo o buncie w Południowej Karolinie i konflikcie między Południem a Północą wypełniło się 15 lat po śmierci Proroka (prawie 30 lat po otrzymaniu objawienia) i przeszło do historii jako „Wojna Secesyjna” - najkrwawsza do tej pory wojna w historii USA.
Drugi przykład proroctwa, które najwyraźniej się nie wypełniło a potem nagle zaczęło się wypełniać są prognozy sukcesora Józefa Smitha z całkiem niedawnych czasów. Ezra Taft Benson został członkiem Rady Dwunastu Apostołów w roku 1943 a Prezydentem Kościoła w 1985. Urodził się na farmie w Utah, ale całe swoje dorosłe życie poświęcił promowaniem wartości chrześcijańskich na świecie oraz powstrzymywaniem fali Marksizmu w swoim kraju. W latach 1950. przez obie kadencje Prezydenta Eisenhowera zasiadał w jego kabinecie. Znany był chyba najbardziej z niemal obsesji dwoma tematami: w wielu swoich przemówieniach ostrzegał przed utratą wolności swoich rodaków i namawiał swoich współwyznawców do dokładnego studiowania Księgi Mormona, która - według niego - zawiera rozwiązanie tego pierwszego problemu.
Apostoł Benson wiele razy twierdził, że na terenie Stanów Zjednoczonych odbywa się spisek, którego celem jest wprowadzenie Komunizmu. Ponieważ wielu członków Kościoła interpretowało jego słowa w kontekście Zimnej Wojny, nie wyobrażano sobie wypełnienia jego proroctwa bez bliskiego zwycięstwa Związku Radzieckiego. Nic więc dziwnego, że po upadku ZSRR i zakończenia Zimnej Wojny Święci w Dniach Ostatnich znowu zaczerwienili się ze wstydu i na przypomnienie ponurych prognoz swojego Proroka reagowali sprawdzaniem stanu swojego manicure lub zmianą tematu na bardziej wygodny. Nikt w latach 1990. nie spodziewał się, że długo po zniknięciu Żelaznej Kurtyny, Marksizm stanie się popularną filozofią pośród Amerykanów a zwycięstwami w wyborach będą kandydaci otwarcie deklarujący się jako Socjaliści.
Ezra Taft Benson wygłosił setki przemówień podczas wielu sympozjów, konferencji i oczywiście zza kościelnego pulpitu. Często zarzucano mu, że zamiast o Ewangelii Jezusa Chrystusa mówi o tematach politycznych. On jednak twierdził, że każdy prawdziwy uczeń Jezusa zaangażowany jest w promowanie wolności. Uważał nawet, że bez takiego zaangażowania nie można liczyć na zbawienie w najwyższej chwale w której żyje Bóg.
Zmiany w USA ostatnich dwóch dekad pokazują, że Apostoł Benson wcale się nie mylił. Jego przewidywania wypełniają się na naszych oczach i to co do joty. Ponad 90% amerykańskich nauczycieli, ludzi z którymi amerykańskie dzieci spędzają większość dnia, głosuje na lewicową Partię Demokratyczną. W całym kraju dewastowane są pomniki bohaterów przeszłości - zjawisko niepokojąco przypominające marksistowską rewolucję kulturową w Chinach. Za prawicowy komentarz na Facebooku można stracić pracę (niedawno ciocia moich dzieci zamknęła swoje konto, bo z powodu jej prawicowych poglądów zagrożono jej mężowi wymówieniem z pracy). W trzech Stanach za użycie zaimka „ona” pod adresem kobiety deklarującej się mężczyzną można pójść do więzienia.
Piszę o USA, ale przecież i w naszym kraju lewicowe doktryny zdobywają coraz większą popularność (wszyscy jesteśmy częścią amerykańskiej kultury).
Wysłuchałem niedawno jednego z przemówień Apostoła Bensona. Zostało ono wygłoszone podczas odbywającej się dwa razy w roku Konferencji Generalnej Kościoła w kwietniu 1973 roku. Oto link (w formie transkrypcji, audio i wideo): Przemówienie Ezry Taft Bensona z 1973 roku
Ponieważ jednak nie jest ono dostępne w języku polskim, z przyjemnością podzielę się tu kilkoma punktami przedstawionymi w tym proroczym kazaniu. Na początku Apostoł ostrzega przed biernością sprawiedliwych:
„W tak poważnych czasach, nie powinniśmy dopuszczać do siebie lęku przed krytyką, której celem jest powstrzymanie nas od naszego obowiązku, nawet jeśli nasze rady określane są jako polityczne. Państwo coraz bardziej wplątuje się w nasze codzienne życie.”
Nie wszyscy chcą słuchać tych przestróg. „Wielu nie chce, aby im przeszkadzano, ponieważ chcą się cieszyć wygodnym samozadowoleniem.”
O obecnych wyzwaniach ostrzegano nas wieki temu. Starożytny prorok Mormon widział nasze czasy. W swojej kronice umieścił on następujące proroctwo. Prezydent Benson cytuje:
„Albowiem w owym dniu [Szatan] będzie [...] szalał w sercach dzieci ludzkich i podburzał ich do gniewu przeciw temu, co dobre. A innych będzie uspokajał i uśpi ich czujność, ku cielesnemu zabezpieczeniu, tak że będą mówili: Wszystko jest dobrze w Syjonie, zaiste, Syjon rozwija się pomyślnie, wszystko jest dobrze. W ten sposób diabeł oszukuje ich dusze, prowadząc ich troskliwie do piekła. Zaiste, biada temu, kto zważa na pojęcia ludzkie i zaprzecza mocy Boga i darowi Ducha Świętego!” (II Nefi 28:20-21, 26)
Starszy Benson kontynuuje:
„Kościół zbudowany jest na wiecznej prawdzie. W sferze zasad nie dopuszczamy kompromisu. Nie porzucamy naszych norm bez względu na trendy czy naciski. Nasze oddanie prawdzie, jako kościół pozostaje niezachwiane.”
Brat Ezra wylicza następujące cechy nadchodzących lat. Nie trudno w roku 2020 zauważyć, że jego proroctwo się wypełnia co do joty:
Uległość
Żyjemy w erze uległości i porzucania właściwych zasad. „Uległość nie jest właściwą reakcją. To nigdy nie jest właściwa reakcja.” - komentuje Apostoł.
Prezydent Benson cytuje wcześniejszego Apostoła z lat 1940. - Johna A. Widtsoe:
„Ostatecznymi zwycięzcami nad światem będą mężczyźni i kobiety - niewielu lub wielu - to nie ma znaczenia, którzy odważnie i niezachwianie trzymają się prawdy i którzy potrafią powiedzieć ‚nie’, tak samo jak ‚tak’. Stoją oni pod wyniosłym sztandarem z następującą inskrypcją: ‚Żadnego kompromisu z błędem.’ ... Tolerancja nie oznacza konformizmu z opiniami i praktykami świata. Wcale nie musimy porzucać naszych wierzeń, żeby przyjaźnić się z ludźmi, nawet jeśli są popularni czy wpływowi. Cena za pozycję w towarzystwie a nawet za zachowanie harmonii jest zbyt wysoka.” (Konferencja Generalna, kwiecień 1941)
Moralny upadek
„Stany Zjednoczone Ameryki” - mówi Apostoł - „to wspaniały kraj, ponieważ jest to wolny kraj. A wolny jest dlatego, bo pokłada zaufanie w Bogu i został założony na zasadach wolności ustalonowionych przez słowo Boga. Ten naród ma więc duchowe fundamenty.”
W roku 1831 sławny francuski historyk, Alexis de Tocqueville, odwiedził USA z misją od rządu francuskiego zbadania instytucji karnych. Interesowały go również aspekty polityczny i społeczny. Dziesięć lat później opublikował czterotomowe dzieło pod tytułem „Demokracja w Ameryce”. Oto wytłumaczenie wspaniałości Ameryki wg. Tocquevilla:
„Szukałem wielkości i geniuszu Ameryki w jej obszernych przystaniach i jej obfitych rzekach, ale tam ich nie było; na jej urodzajnych polach i bezkresnych preriach, a tam ich nie było; w jej bogatych kopalniach i jej rozległym handlu międzynarodowym, ale tam ich nie było. Dopiero gdy odwiedziłem kościoły w Ameryce i ujrzałem płonące prawością ambony, zrozumiałem tajemnicę jej geniuszu i mocy. Ameryka jest wspaniała, ponieważ jest dobra, a jeśli Ameryka kiedykolwiek przestanie być dobra, przestanie być wspaniała.”
Ezra Taft Benson komentuje to tak:
„Jak silna jest wola pozostania wolnymi - bycia dobrymi? Fałszywe myślenie i fałszywe ideologie, ubrane w piękne formy, po cichu - prawie bez naszej wiedzy - usiłują osłabić naszą obronę moralną i zniewolić nasze umysły. Wabią nęcącymi obietnicami bezpieczeństwa, różnego rodzaju gwarancjami od kołyski po grób. Przebierają się pod różnymi nazwami, ale wszystkie można rozpoznać po jednym - wszystkie posiadają wspólną cechę: erozja charakteru i wolności człowieka do samodzielnego myślenia i działania.”
To ciekawe, że prawie 50 lat temu ten prorok mówił o ubieraniu fałszywych ideologii w piękne formy i nazwy. Szatan już dawno zauważył, że ta metoda działa. Niewielu ludzi dałoby się nabrać na hasło: „Prawo do mordowania nienarodzonych dzieci”. Jednak „prawo kobiety do dokonywania własnych decyzji związanych ze swoim ciałem” brzmi całkiem zacnie. Nikt przecież nie chce odbierać kobietom wolności. „Kulturowa Rewolucja” też niesie za sobą niemiłe skojarzenia. Dlaczego więc nie przeprowadzić kulturowej rewolucji pod hasłem „Życie czarnoskórych ma znaczenie”? Każdy naiwny człowiek da się na tę manipulację nabrać. Nikt przecież nie chce być oskarżony o rasizm.
Apostoł ostrzega, że wolność może ponieść klęskę nie tylko przez bezpośredni atak, ale również przez zaniedbanie.
Historia USA - twierdzi Benson (cytując historyków) - przypomina historię Rzymskiego Imperium. Po przypominających historię USA pionierskich początkach tego kraju nadeszły dwa stulecia wspaniałości. Trzecie stulecie przyniosło jednak upadek. Jego początki miały miejsce pod koniec drugiego. Starszy Benson cytuje przemówienie Ronalda Reagana z 1969 roku (był wtedy gubernatorem Kalifornii), który wyliczył następujące powody upadku Rzymu:
Państwowy program socjalny
Powiększająca się liczba „bezczynnych bogatych” oraz „bezczynnych biednych”. Tę drugą grupę uzależniono od systemu państwowej opieki społecznej. Z czasem zaczęli się oni organizować i w końcu stanowili silną grupę polityczną domagającą się coraz większej pomocy. Rząd im ulegał coraz częściej, zwiększając podatki klasy średniej i topiąc kraj w coraz to większym deficycie. Wartość pieniądza spadała z roku na rok.
Patriotyzm przestaje być modny
Służba w rzymskiej armii stopniowo przestawała być postrzegana jako zajęcie zaszczytne. Młodzi mężczyźni woleli cieszyć się miejskim życiem.
Zniewieściałość mężczyzn
Używanie przez mężczyzn kosmetyków, kobiece fryzury i ubiory stały się modną praktyką. Doszło do tego, że trudno było na ulicy odróżnić mężczyznę od kobiety.
Wzrost przestępczości, zamieszki
Konserwatywne zasady moralne przestały być uważane za coś wartościowego. Samotny spacer po mieście stał się niebezpieczny.
Normą stały się zamieszki uliczne, efektem niektórych były pożary całych dzielnic (niewątpliwie Ameryka doszła do tego punktu w obecnym roku 2020).
Socjalizm prowadzi do inflacji - spadku wartości pieniądza
Przez cały ten czas wzrastały podatki i inflacja. Ten stan pozbawił w końcu rzymian zapału i ambicji średniej klasy. Rzym upadł.
Gubernator Reagan zakończył swoje przemówienie tymi słowy:
„Dochodzimy obecnie końca drugiego stulecia naszego narodu.”
Zanikanie religii
Apostoł Benson wspomina jeszcze jednego historyka. W roku 1787 Edward Gibbon w książce „Zanikanie i upadek Imperium Rzymskiego” wyliczył między innymi takie przyczyny tego zjawiska:
1. Podważanie godności i świętości domu, który jest podstawą ludzkiej społeczności.
2. Wzrost podatków i wydawanie pieniędzy publicznych na darmowy chleb i cyrki dla ludności.
3. Szalona pogoń za przyjemnością - z roku na rok sport staje się coraz bardziej ekscytujący i brutalny.
4. Podczas gdy prawdziwym wrogiem była dekadencja narodu, państwo rzymskie wydaje gigantyczne pieniądze na zbrojenia.
5. Upadek religii - wiara zanika, traci kontakt z życiem i staje się bezsilna w ostrzeganiu ludzi i nadawaniem właściwego kierunku.
Zakończenie
Żyjemy w dziwnych czasach. Z jednej strony cieszymy się wspaniałymi błogosławieństwami ułatwiających życie wynalazków i naukowych odkryć. Poziom życia przeciętnego mieszkańca zachodniej cywilizacji jest wyższy od poziomu życia niejednego władcy z przeszłości (naturalny efekt coraz mniej popularnego Kapitalizmu).
Z drugiej strony, nietrudno niezauważyć globalnego upadku moralnego. Niedawno jeszcze uznawane za normę wartości są wyszydzane przez środki masowego przekazu. W krajach demokratycznych popularnością cieszą się ci politycy, którzy promują Socjalizm i obiecują wysokie kary (w postaci podatków) za ekonomiczny sukces oraz nagrody dla nieudaczników finansowane przez zagrabioną własność tych pierwszych.
Prorok Józef Smith przywrócił na świat zagubioną doktrynę mówiącą, że kluczową zasadą konfliktu między dobrem a złem jest osobista wolność człowieka. Nauczał, że to właśnie o kwestię wolności rozpoczęła się wspomniana przez Jana w Apokalipsie „wojna w niebie”. Lucyfer chciał zmusić wszystkich ludzi do posłuszeństwa jego rozkazom a Jahwe (Jezus) twierdził, że ludzi powinno nauczać się poprawnych zasad lecz osobistą decyzję o ich przyjęciu lub odrzuceniu należy pozostawić każdemu z nich. Współcześni prorocy uczą, że konflikt ten trwa nadal i zachęcają nas do odważnego wspierania sił dobra przeciwstawiając się siłom zła.
Kto we współczesnym świecie wspiera Plan Boga a kto plan Szatana?
Wkrótce po moim chrzcie w Kościele Jezusa Chrystusa naiwnie odpowiedziałbym, że linię frontu stanowi chrzest w Kościele Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich. Święci w Dniach Ostatnich stoją po stronie dobra a nienawróceni do pełni Ewangelii - świadomie lub nie - wspierają siły zła. Dziś daleki jestem od takiego generalizowania.
Wiele osób nie posiadająych wiedzy czy przekonania o prawdziwości nauk Jezusa śmiało wspiera sprawę wolności, dążąc do ustanowienia sprawiedliwego porządku, systemu politycznego i ekonomicznego gwarantującego każdemu człowiekowi osobistą wolność, poza wolnością krzywdzenia bliźniego. Także wśród członków Kościoła Jezusa Chrystusa wielu, niestety, ustami deklaruje posłuszeństwo zasadom Ewangelii, a swoimi czynami czy poglądami aktywnie wspierają dążenia naszego wroga do zniewolenia ludzkości. Jak już to miało miejsce nie raz w historii starożytnego Izraela, same „dzieci jasności” dają się nabrać na argument: „oddajcie nam swoją wolność dla własnego dobra”. Jak głupie barany dusimy się w zagrzybionych maskach (sam robię to ze strachu przed mandatem) bo pan minister, który jeszcze niedawno twierdził, że maski nie chronią przed wirusem COVID-19, tak zarządził. Rasistowskim i zboczonym seksualnie terrorystom gotowi jesteśmy przyznać specjalne przywileje (np. uniemożliwiając pracodawcom odmowę zatrudnienia) tylko dlatego, że przyodziewają się w kłamliwe, zaszczytne hasła.
Stwórca naucza nas, że jedynym sposobem na osiągnięcie pełni radości jest życie w harmonii z wiecznymi wartościami i zasadami. Nam jednak bardziej podobają się obietnice równej nagrody dla wszystkich - zarówno tych, którzy żyją przyzwoicie i wspierają przyzwoitość jak i tych, którzy łamią boskie prawa.
Bóg wyraża swoją miłość nauczając nas poprawnych zasad. My dajemy się jednak przekonać argumentowi, że ograniczanie najwyższej chwały nieba dla prawych i skazywanie grzesznika na stan żałości jest zaprzeczeniem miłości bliźniego. Nauczanie grzesznika, że nieprzyzwoite związki między dwoma mężczyznami lub dwiema kobietami jest „miłością”, tylko trochę inną, bardziej nam się podoba od stanowczych nauk boskich proroków w tych tematach. A przecież to z miłości i szczerej troski o dobro homoseksualistów Bóg namawia ich i wszystkich innych do przestrzegania przykazania „nie cudzołóż”.
Przykazania „nie kradnij” i „nie pożądaj własności bliźniego” już dawno przestały się nam podobać. Nie opowiadamy się wprawdzie za grabieżą nie zgodną z obowiązującym prawem - napadami na bank czy wydzieraniem z ręki torebki spacerującej kobiecie. Jesteśmy na takie rzeczy zbyt cywilizowani. Ale spokojnie patrzymy na grabież legalną, demokratycznymi uchwałami odbierającymi własność bogatym, by za ich pieniądze utrzymywać biednych (przy okazji również miliony biurokratów). Taka grabież wydaje się nam szlachetna. Kogo interesuje moralny aspekt systemu pomocy społecznej czy fatalne skutki dla gospodarki, których gorzkie owoce zbierać będą nasze dzieci lub wnuki.
Ameryka - bo to na niej skupiały się proroctwa Apostoła Bensona - szybkimi krokami zmierza ku upadkowi. Historia starożytnego Rzymu się powtarza. Nie ma już wprawdzie Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich, ale Lucyferowi ten kraj nie jest już potrzebny. Amerykanie sami pozbawiają się wolności głosując na przystojnych i elokwentnych Socjalistów. A reszta świata, również Polska, z przyzwyczajenia połyka przychodzące zza oceanu trendy, by czuć się nowocześnie i postępowo nie zdając sobie sprawy, że wspieramy tym samym naszego wroga, który nienawidzi nas za to, że nie jesteśmy tak nieszczęśliwi jak on. W ten sposób dopina on swego. Jego celem jest uczynienie nas tak nieszczęśliwymi jakim jest sam.
Wszystkie proroctwa - zarówno starożytnych jak i współczesnych proroków - wypełnią się co do joty.
„Zważaj, ludu z dalekich stron; i wy, coście na wyspach morza, słuchajcie wraz. Bowiem zaprawdę, głos Pana jest dla wszystkich ludzi i nikt mu nie umknie; i nie ma oka, które nie zobaczy, ani ucha, które nie usłyszy, ani serca, którego nie przeniknie. A buntowników przeniknie wielki smutek, bowiem ich niegodziwości zostaną ogłoszone ze szczytów domostw, a ich tajemne czyny objawione. A głos ostrzeżenia dotrze do wszystkich ludzi przez usta moich uczniów, których wybrałem w tych ostatnich dniach. I pójdą przed siebie, i nikt ich nie powstrzyma, bowiem ja, Pan, tak im nakazałem.
[...]
Co ja, Pan, powiedziałem, rzekłem i nie usprawiedliwiam się; i chociaż przeminą niebiosa i ziemia, słowo moje nie przeminie, lecz wszystko się wypełni, co rzekłem moim własnym głosem lub głosem moich sług, bowiem jest to jedno.” (Nauki i Przymierza 1:1-5, 38)