wtorek, 19 lutego 2019

Józef Smith: wszystkie narody będą o mnie mówić dobrze i źle

pierwsze proroctwo Józefa Smitha

Nazwał mnie po imieniu - Liz Lemon Swindle
21 września 1823 roku siedemnastoletni Józef Smith Jr. modlił się w sypialni. Przy jego łóżku pojawiła się pełna blasku postać anioła.

Nazwał mnie po imieniu i rzekł mi, że jest wysłannikiem posłanym do mnie sprzed oblicza Boga, a zwie się Moroni; że Bóg przeznaczył mi pracę do wykonania, a imię moje pozostanie na dobre i złe u wszystkich narodów, plemion i języków, i że wszystkie narody będą o mnie mówić dobrze i źle.
- Józef Smith - Historia 1:33

kolejna książka anty-mormońska

Bydgoska Firma usługowa WOLUMEN wydała właśnie książkę pod tytułem Wpływy filozoficzno-religijno-kulturowe na powstanie Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich – Źródła poglądów, symboliki i rytuałów w mormonizmie. Ponieważ moje nazwisko znalazło się na liście osób, którym Autor dziękuje za zmotywowanie go do jej powstania, śpieszę najpierw z wyjaśnieniem, że nigdy nikogo nie zachęcałem do pisania nieprawdy o czymkolwiek i kimkolwiek. A z przykrością muszę stwierdzić, że znalazłem w tej książce wiele fałszywych informacji.

Autorem tej publikacji jest Artur Wójtowicz. Udało mi się nawiązać z Arturem kontakt kilkanaście lat temu, po przeczytaniu jego książki Bóg mormonów. Od tamtej pory przeprowadziliśmy wiele fascynujących rozmów o życiu, moralności i oczywiście o doktrynie i historii Kościoła Jezusa Chrystusa. Artur jest sympatycznym człowiekiem - jednym z nielicznych krytyków mojej religii z którym można spokojnie i kulturalnie porozmawiać, a nawet się czasem pospierać bez złych emocji. Jest katolikiem, ale z pewnością nie fanatykiem religijnym trzęsącym się za każdym razem, gdy usłyszy argument podważający dotychczasową opinię. Tyle na temat Artura, którego znam z wielu godzin przyjemnych konwersacji, do których nie zamierzam ani tu ani nigdzie indziej nawiązywać, bo były one prywatne.

Kiedy czytam teksty Artura, albo oglądam jego pogaduchy (jak to sam nazywa) na YouTube, to tak, jakbym miał do czynienia z kimś zupełnie innym od gościa, z którym fajnie się gada przez telefon. Na przykład, w opublikowanym 16 lutego 2019 roku video Jak rozmawiać z mormonami? bezstronny, obiektywny naukowiec i ekspert od mormonizmu w Polsce zmienia się w anty-mormońskiego kaznodzieję zniechęcającego od zwracania się w modlitwie do Boga z pytaniem o prawdziwość Księgi Mormona i twierdzącego, że księga ta została zainspirowana przez samego szatana.

Na początku książki o rzekomych wpływach czytamy:
Niniejsza praca jest efektem 8 letnich badań prowadzonych wśród mormonów na terenie Polski, Szwajcarii i Niemiec oraz licznych polemik z biskupami mormońskimi, czy też misjonarzami nauczającymi na terenie naszego kraju.
Pomijając szczegół, fakt że w Polsce nie mieszka ani jeden biskup mormoński (o czym każdy badacz a szczególnie ekspert powinien wiedzieć), książka ta zdaje się być raczej efektem lektury anglojęzycznych i niemieckojęzycznych publikacji, których celem nigdy nie było przedstawienie prawdy, ale pomieszanie paru faktów z tonami plotek i niczym nie popartych twierdzeń i opinii osób nastawionych negatywnie do wszystkiego co związane z religią Świętych w Dniach Ostatnich.

Z przykrością dzielę się negatywną opinią o pracy kogoś, kogo bardzo lubię, ale - drogi Arturze - nie mogę pozwolić na to, by ktokolwiek, nawet osoba, którą darzę szczerą sympatią, bez odzewu rozsiewała nieprawdziwe, niczym nie poparte oskarżenia i plotki o człowieku, który na to nie zasługuje. Kościół Jezusa Chrystusa, którego członkowie w wielu krajach słyną z uczciwości, dochowywania wierności małżeńskiej, gotowości niesienia pomocy potrzebującym - np. ofiarom katastrof naturalnych, zachowywania czystości seksualnej - również przez młodych wyznawców jest jednym z głównych pozytywnych owoców działalności oraz nauczań Proroka Józefa Smitha (pamiętajmy, że prawdziwego proroka od fałszywego rozpoznaje się po owocach). Gdybym ja zaczął publikować fałszywe informacje o bliskiej Ci osobie przedstawiając ją jako oszusta, cudzołożnika, wariata i niemal potwora - myślę, że pomimo naszej przyjaźni, również zareagowałbyś broniąc jej dobrego imienia, prawda?

literatura naukowa a literatura tendencyjna

Jaka jest różnica między historyczną literaturą naukową a literaturą tendencyjną? Na pierwszy rzut oka mogą być podobne. Obie mogą zawierać miliony przypisów i robiących wrażenie dokładnością przytaczanych faktów – podając, na przykład, w jakiej odległości co do metra od domu Józefa Smitha znajdowała się siedziba jakiejś organizacji, która mogła wpłynąć na ustanowienie jakiejś doktryny w zarządzanym przez niego Kościele.

Wystarczy jednak zapoznać się z kilkoma stronami, w niektórych przypadkach nawet zdaniami tekstu, by jasną stała się intencja autora. Książka naukowa stawia sobie za cel PRAWDĘ, a książka tendencyjna, w tym przypadku anty-mormońska, ma jeden cel: stworzenie negatywnej atmosfery wokół omawianego tematu w oparciu o historyjki, plotki i opinie osób motywowanych zwróceniem opinii czytelnika przeciwko danej osobie, organizacji, etc.

Prawdziwy naukowiec nie podaje za fakt wydarzenia, dopóki nie upewni się, że faktycznie miało ono miejsce. Z drugiej strony, dążąc do wzbudzenia kontrowersji i negatywnych emocji, autor zamieszcza w swoim tekście wszystko, co potwierdza jego założenie - bez względu na brak podstaw czy jakichkolwiek dowodów.

Oto przykład:

nieudane oszustwo - kompromitacja!

W przypisie 235 (str. 61) dowiadujemy się o rzekomej manipulacji Smitha społeczeństwem. Józef miał udawać, że potrafi kroczyć po wodzie jak Chrystus. Faktycznie jednak miał korzystać z przygotowanego wcześniej rusztowania umieszczonego pod taflą wody. Prawda wyszła podobno na jaw i chytry plan samozwańczego proroka miał zakończyć się kompromitacją. Artur powołuje się na artykuł z nowojorskiego czasopisma The Otseo Farmer z roku 1902.

Dlaczego wielu autorów biografii Józefa Smitha, nawet tych najbardziej negatywnych, nie wspomina o tym wstydliwym incydencie? Myślę, że odpowiedź jest prosta: nic nie wskazuje na to, by takowy kiedykolwiek miał miejsce. Wystarczy przyjrzeć się faktom:

1. Brak dowodów. Jedna z najwcześniejszych publikacji wspominających chodzenie po wodzie pochodzi z roku 1838. W tej anty-mormońskiej ulotce relacja rozpoczyna się od słów: Chodzą pogłoski, że... (ang. On another occasion it is said, that...).

2. Źródła tego mitu podają różne daty rzekomej mistyfikacji. Większość podaje rok 1827 (trzy lata przed powstaniem Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich). Inne rok 1828 a jeszcze inne - 1830.

3. Co do miejsca również nie ma zgody. Niektóre pogłoski wskazują na Staw Perch, inne na Staw Pickerel, a jeszcze inne różne fragmenty rzeki Susquehanna w stanie Nowy Jork - Big Island, farma Cornwallów na południe od Afton. Jeszcze inne wskazują za miejsce stan Pensylwania.

4. Jak wyglądało rzekome rusztowanie? O tym ważnym szczególe także krążą różne wersje. Jedne źródła podają, że pod wodą umieszczone zostały deski grubości ok 4 cali (ok. 10 cm). Inne mówią o dwóch linach przeciągniętych przez rzekę. Jeszcze inne twierdzą, że dwóch mężczyzn podtrzymywało deski pod wodą.

5. Dlaczego oszustwo miało się zakończyć porażką? Według jednej plotki ktoś miał po kryjomu usunąć jedną z desek. Według innej - nurt rzeki naruszył strukturę. Jeszcze inna wersja opowiada, że poziom rzeki obniżył się obnażając deski.

6. Reakcja Józefa Smitha: Niektóre wersje tego mitu opowiadają, że Józef Smith wpadł do wody, po czym wynurzył się i oświadczył rozbawionej publiczności, że zabrakło im wiary. Inne twierdzą, że zniknął pod wodą, odpłynął dalej i po wyjściu na brzeg ze wstydu nie pokazywał się publicznie przez kilka dni.

Zanim poważny historyk uzna prawdziwość jakiegoś wydarzenia, prowadzi najpierw dochodzenie w celu nagromadzenia dowodów, jeśli takowe istnieją. Rzekome oszustwo z chodzeniem po wodzie jest tylko pogłoską, ponieważ nigdzie nie znajdziemy świadków tego wydarzenia a krytycy Józefa Smitha przedstawiają przeróżne, kompletnie wzajemnie sprzeczne wersje. Całą tę historię można porównać z rozmowy dwóch turystów:

- Krążą pogłoski, że w Puszczy Kampinowskiej żyje stado słoni.

- Słoni? Ten gatunek tam nie występuje.

- Może jednak widziano je w Gorcach albo na Helu. Dokładnie nie wiadomo.

- Słonie nigdzie w Polsce nie żyją na wolności.

- W takim razie z pewnością chodzi o żyrafy.

Żadna poważna praca naukowa nie zamieściłaby plotki słoniach, żyrafach czy o sztuczce z chodzeniem po wodzie jako faktu. Historyk Charles J. Decker uważa, że plotka ta prawdopodobnie powstała po tym jak ludzie widzieli Józefa Smitha i innych mężczyzn budujących w czerwcu 1830 roku w rzece Susquehanna niewielką tamę w przygotowaniu miejsca na chrzest. Nocą kilku nieprzychylnie nastawionych do Smitha mężczyzn strukturę tę zburzyło. Następnego dnia Józef i inni bracia z Kościoła zmuszeni byli do jej naprawienia. Po paru godzinach przeprowadzono chrzty jak wcześniej zaplanowano. Lokalni mieszkańcy widzieli różne fragmenty tych wydarzeń i bardzo możliwe, że rozeszła się po okolicy plotka o przygotowaniach do mistyfikacji chodzenia po wodzie.

Sandra Becker (członkini Kościoła Baptystów) uważa natomiast, że nie ma żadnych podstaw, by sądzić, że Smith kiedykolwiek udawał, że potrafi, na wzór Jezusa, chodzić po wodzie. Becker uważa, że plotka ta powstała z popularnego na początku dziewiętnastego wieku powiedzenia. Po wysłuchaniu opowiadań Józefa o swoich wizjach, złotych płytach czy innych trudnych do zaakceptowania historiach, niedowiarkowie odpowiadali: Pewnie umiesz też chodzić po wodzie. My jednak widzimy pod wodą deski. Powiedzenie to nie nawiązywało do żadnego wydarzenia, ale oznaczało nic więcej jak: nie kupuję tego, co mówisz.

Co z tego, że wszystko wskazuje na to, że historyjka o sztuczce z chodzeniem po wodzie jest zmyślona? Jeżeli wspiera tezę Autora o Józefie Smithie będącym uzurpatorem, fałszerzem i kłamcą - dlaczego jej nie zamieścić w tekście?

krytyczne myślenie a prawda

Celem lektury książek naukowych czy popularnonaukowych jest poszerzenie swojej wiedzy, poznanie prawdy, lepsze zrozumienie zasad czy praw natury. Ponieważ teksty historyczne, religioznawcze czy socjologiczne - jak każde inne - zawierają zarówno fakty jak i opinie - oddzielenie prawdy od fałszu wymaga zdrowej dozy sceptycyzmu oraz krytycznego myślenia.

Do informacji zawartych w książkach o historii zacząłem podchodzić krytycznie (a więc podczas ich lektury zadając często pytanie: A skąd wiesz?) po pewnym doświadczeniu w pracy wiele lat temu. Zajmowałem się wtedy koordynowaniem zajęć z kultury krajów europejskich i azjatyckich w MTC (Missionary Training Center) - ośrodku, w którym misjonarze Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich uczą się m.in. języka oraz kultury kraju, do którego udają się na dwuletnią misję. Pomagałem nauczycielowi w przygotowaniu prezentacji dla misjonarzy wybierających się na Ukrainę. Ze zdumieniem dowiedziałem się, że historyczna część tej prezentacji w dużej mierze poświęcona jest osobie Bohdana Chmielnickiego - postaci, którą znałem z podręczników do historii i oczywiście z dzieła Ogniem i mieczem. Henryk Sienkiewicz przedstawił Chmielnickiego jako zdrajcę i pijaka. Na Ukrainie natomiast ta sama postać uważana jest za wielkiego bohatera. Buduje mu się liczne pomniki. Po raz pierwszy zdałem sobie wtedy sprawę, że o tej samej postaci różni naukowcy mogą mieć bardzo odmienne opinie.

Czy czytanie książek podających się za naukowe bez krytycznego myślenia jest kiedykolwiek uzasadnione? Myślę, że tylko w dwóch sytuacjach:

1. Jeżeli nie zależy nam na poznaniu prawdy.

2. Jeżeli chcemy poznać prawdę i darzymy autora publikacji absolutnym zaufaniem.

Otwierając Biblię, robię to zawsze w celu poznania prawdy. Do jej autorów mam całkowite zaufanie - niewątpliwie ich intencje były czyste a ich wiedza pochodziła z doskonałego źródła. Dlatego też podczas lektury pism świętych nie odczuwam żadnej potrzeby do nastawiania się krytycznie - chyba tylko do własnych możliwości zrozumienia niejednoznacznych fragmentów. Jedyny sceptycyzm jaki mam skierowany jest tylko wobec moich własnych możliwości intelektualnych oraz swoich dotychczasowych opinii - interpretacji które do tej pory uważałem za trafne. Czytając Biblię mogę więc spokojnie koncentrować całą swoja energię na próbie zrozumienia przesłania autora studiowanego właśnie fragmentu.

Książki naukowe, na przykład historyczne, nie są jednak napisane przez natchnionych proroków Boga, ale przez zwykłych ludzi. Ogromna wiedza w danej dziedzinie nie zmienia faktu, że historyk nadal jest zwykłym człowiekiem - nieuczciwym albo uczciwym i omylnym. Każdy uczciwy i rzetelny autor publikacji historycznej - jak każdy człowiek ma przecież prawo do popełniania błędów. Nawet kiedy czytam publikację historyczną napisaną przez prezydenta Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich (np. Józef Fielding Smith i Gordon B. Hinkcley - wydawali książki mówiące o historii Kościoła), fakt, że autorem jest prorok nie oznacza, że powinienem ją czytać bezkrytycznie. Prorok jest prorokiem wtedy, kiedy wypowiada się w sprawach duchowych i robi to pod wpływem Ducha Świętego. W każdej innej sytuacji jest on zwykłym, uczciwym, lecz niedoskonałym człowiekiem.

Zawsze więc należy zadawać pytania: A skąd wiesz?, Jakie masz na to dowody?, Czy to fakt czy tylko twoja opinia?

w jakim celu pisane są książki?

Nie muszę tu chyba nikogo przekonywać, że różne rzeczy motywują autorów książek czy artykułów do pisania. Warto na przykład pamiętać, że w wielu przypadkach to kłamstwo, nie prawda, przynosi korzyści, np. zwiększa liczbę czytelników.

Nawet ci, których nazwiska poprzedzone są wieloma tytułami naukowymi nie rzadko piszą tak, by zwiększyć atrakcyjność swojego dzieła, co przekłada się na liczbę sprzedanych egzemplarzy. Prace naukowe są czasem tak komponowane, by zadowolić osoby od których zależy dalsza kariera naukowa autora. Dlatego nie powinniśmy ulegać czarowi tysięcy odnośników, czy najbardziej pozytywnym opiniom o autorze drukowanym na okładce.

Jeszcze raz podkreślam - wszystkie te zasady o których tu piszę polecam tym czytelnikom, których celem jest poznanie prawdy. Czytelnik, który sięga po lekturę tekstu w jakimkolwiek innym celu, może to wszystko spokojnie zignorować.

Jeżeli kupujemy jakąś książkę (albo czytamy artykuł w Internecie) po to, by utwierdzić się w dotychczasowej opinii - zapomnijmy o krytycznym myśleniu. Jeżeli na przykład, prorockie powołanie Józefa Smitha Jr. może zaburzyć nasze dotychczasowe poglądy na religię, świat i życie, zmuszając nas do zweryfikowania obranej wcześniej, wygodnej drogi - naturalną tendencją jest sięgnięcie po lekturę takiej książki, której celem jest przedstawienie Smitha w negatywnym świetle. Nie ma wtedy znaczenia, czy autor opiera się na faktach, czy też na plotkach albo opiniach ludzi nieprzychylnie nastawionych wobec Proroka czy założonego przez niego Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich. Jeżeli tekst zawiera informacje potępiające jego osobę - spełnia moje oczekiwania. Po jego lekturze mogę spokojnie zignorować odważne twierdzenia misjonarzy o tym, że Józef Smith Jr. był prorokiem, który rozmawiał z aniołami i samym Jehową.

jaki jest Twój cel?

Czy dążysz do poznania prawdy czy z lęku przed zmianą opinii lub wierzeń poszukujesz tylko potwierdzenia, że masz rację? Czy towarzystwo osób, których opinie różnią się od Twoich jest dla Ciebie podniecającym wyzwaniem czy - jak większość ludzi - czujesz się dobrze tylko wtedy, gdy otoczony jesteś przytakującymi głowami? Jeżeli interesuje Cię polityka - czy udostępniasz na Facebooku memy ośmieszające nielubianych przez ciebie polityków bez względu na to, czy zawierają one prawdę czy fałsz? Czy Twoja niechęć do jakiejś znanej osoby oparta jest na sprawdzonych faktach, czy też na starannie wykreowanej przez media lub publikacje popularnonaukowe karykaturze?

jak rozpoznać prawdę od fałszu? - po pierwsze, motywacja

Rozpoznanie faktu od mitu nie zawsze jest rzeczą łatwą. Są jednak zasady, których stosowanie w dużej mierze zmniejsza niebezpieczeństwo wpadnięcia w pułapkę fałszu. Pierwszą z nich jest otwartość na czystą wiedzę - odważne pragnienie poznania prawdy. Aby je poczuć, trzeba najpierw być przekonanym o wyższości prawdy nad fałszem.

Biblia zawiera przykłady odważnych ludzi, którzy pragnęli prawdy i dlatego nie bali się myśleć krytycznie. Jeden z autorów zapisków wchodzących w skład Nowego Testamentu stanowi taki godny do naśladowania wzór. Paweł prześladował chrześcijan. Niewątpliwie otoczony był przyjaciółmi, którzy podzielali jego niechęć do sekty Jezusa. Kiedy jednak otrzymał objawienie dowiadując się, że Jezus nie był kolejnym fałszywym prorokiem, ale Synem Boga, od wieków oczekiwanym Mesjaszem - przyjął tę wiedzę z pokorą i wiarą, że stanowić będzie w jego życiu bezcenną wartość. Paweł stracił przyjaciół, reputację wykształconego świata a nawet dobrze opłacaną posadę. W zamian zyskał szczerą przyjaźń Świętych, którzy uznali go w końcu za swojego przywódcę duchowego. Niedługo minie dwa tysiące lat od jego nawrócenia, a zapiski Pawła nadal cenione są przez szczerych poszukiwaczy prawdy o Bogu i ludzkiej naturze oraz duchowym potencjale człowieka. Paweł poświęcił coś cennego dla czegoś nieporównywalnie cenniejszego.

Takie same błogosławieństwa obiecane są każdemu odważnemu, szczeremu poszukiwaczowi prawdy o Bogu i sensie życia. Również w innych dziedzinach wiedza błogosławi człowieka bardziej niż jej brak, lub trwanie w błędzie. Mogą o tym zaświadczyć na przykład miliony ludzi, którym udało się rzucić niezdrowy nałóg. Ich odwyk zawsze rozpoczęło przeświadczenie o potencjalnie fatalnych następstwach palenia, picia czy oglądania pornografii.

właściwe proporcje

Inna kluczowa zasada, którą warto się kierować nie tylko podczas lektury książek i artykułów głosi, że natura świata w którym żyjemy jest daleka od doskonałości. Z pewnymi nielicznymi wyjątkami - prawdziwe wartości i zasady są niemodne. Biblia naucza, że królem tego świata jest szatan, nazywany ojcem wszystkich kłamstw.

Nie oznacza to, że wszystko jest złe i należy fanatycznie odrzucać argumenty każdego, kto nie jest prorokiem czy przynajmniej wierzącym. Świat jest piękny i wiele w nim dobra. Bóg objawia prawdę nie tylko wierzącym w Niego prawym ludziom, ale również naukowcom, myślicielom, poetom, pisarzom, filozofom - grzesznym czy prawym. Obietnica Stwórcy: szukaj a znajdziesz skierowana jest do wszystkich. Albert Einstein poległ w najważniejszej próbie swojego życia - nie był dobrym mężem. Ale w dziedzinie fizyki szukał odpowiedzi na ważne pytania i w końcu je znalazł błogosławiąc tym samym miliony ludzi, dokonując ogromnego skoku cywilizacyjnego - osiągnięcia, którym mogą się pochwalić nieliczni.

Doktryna o panowaniu zła, często w Biblii i Księdze Mormona objawia się w użyciu słowa świat w znaczeniu popularnych fałszywych zasad, którymi kieruje się większość ludzi, szczególnie tych popularnych, uznawanych za autorytety, uwielbianych czy wspieranych przez tłumy, chwalonych przez media, etc. Jezus używał słowa świat jako powszechnie akceptowany fałsz czy zło.

Nie trzeba być osobą wierzącą, by uznawać doktrynę o popularności zła i niepopularności dobra. Jest to zasada intuicyjna, oparta na obserwacji świata. Wystarczy rozejrzeć się dokoła by stwierdzić, że pomimo obecności dobra, panują nad nami zazwyczaj ludzie, którym brakuje zrozumienia i często (choć nie koniecznie) kierujący się złą motywacją (na przykład własnym interesem). Najbardziej popularne wartości nie są dobrymi wartościami. Niejeden agnostyk czy ateista dobrze wie, że większość ludzi nie ma racji. Jest to ważny klucz do poznania prawdy. Jeżeli większość się myli to logicznym jest stwierdzenie, że prawda jest w posiadaniu mniejszości.

praktyczne zastosowanie zasady większość się myli

Popularne na świecie filozofie i wartości najczęściej są fałszywe. Większość wyborców najczęściej głosuje na złych polityków. Promowane przez większość mediów postawy prowadzą do większego zła niż dobra. Popularne religie nie uczą czystej prawdy. Przesłanie prawdziwych naśladowców Jezusa Chrystusa zawsze będzie odrzucone przez większość ludzi.

Prawdziwy prorok zawsze będzie postacią kontrowersyjną - chwaloną przez garstkę odważnych poszukiwaczy prawdy lecz potępianą przez establishment i wspierające go tłumy. Większość publikacji poświęconych prawdziwemu prorokowi zawierać będzie dużą dozę fałszu. Ze wszystkich książek poświęconych Prorokowi Józefowi Smithowi, niewiele zostało napisanych przez autorów stawiających sobie za cel udostępnienie prawdziwych informacji. Autorzy i wydawnictwa doskonale zdają sobie sprawę z tego, że ukazanie Józefa Smitha czy Księgi Mormona w negatywnym świetle sprzeda więcej egzemplarzy niż tekst oparty na faktach. Efektem obrzucenia proroka błotem będzie też poklask promotorów religijnych uczelni.

zawsze tak było

Wiarę zachowałem - apostoł Paweł
W niemal każdym punkcie historii ludzkości większość odrzucała prawdziwe objawienia.

Tylko garstka ludzi pomogła Noemu w zbudowaniu arki. Przeważająca większość nie ocalała potopu. Rodzina Abrahama i jej domownicy byli jedynymi czcicielami prawdziwego Boga na świecie w którym panował politeizm, nieprawość i praktyka oddawania czci przywódcom politycznym oraz rzeźbionym w drewnie i odlewanych z metalu fałszywym bożkom. Od czasów Mojżesza do narodzenia Jezusa Izrael był mało liczącym się narodem zajmującym niewielki, w większości pustynny, mało atrakcyjny teren. Po trzyletniej misji Jezusa tylko nieliczna garstka pozostała wierna Jego naukom i przewodnictwu. Jego naród odrzucił Go, a duchowi przywódcy tak zmanipulowani ludność Jerozolimy i lokalnego polityka, że Stworzyciel i Zbawiciel ludzkości został w bestialski sposób zamordowany - rozebrany do naga i przybity do krzyża. Po Zmartwychwstaniu Chrystusa apostołowie rozeszli się po świecie głosząc Jego nauki, które przyjęli jednak tylko nieliczni. Wkrótce prawie każdy z apostołów podzielił los swojego Mistrza - Piotr, na przykład, skonał na krzyżu obrócony głową do ziemi.

Od tamtych czasów wiele się zmieniło. W wielu krajach dzisiejszego świata obowiązuje - w mniejszym lub większym stopniu - panowanie prawa - systemu, w którym niełatwo jest usuwać irytujących władzę i obowiązującą w danym rejonie religię głosicieli prawdy. Krzyżuje się ich jednak inaczej - publikując fałszerstwa na ich temat, ośmieszając ich i tak wykrzywiając ich prawdziwy wizerunek, by w umyśle czytelnika stworzyć obraz uzurpatora, zboczeńca seksualnego, kryminalisty lub w najlepszym przypadku - obłąkanego fanatyka bez podania satysfakcjonujących dowodów na te twierdzenia.

Jezus wypędza handlarzy ze świątyni
Ktoś może powiedzieć, że przecież w naszych czasach w niektórych regionach Europy i Ameryk Jezus jest powszechnie uznawany za autorytet moralny. Kiedy się jednak przyjrzymy bliżej tej popularnej wersji Jezusa i porównamy ją z Jezusem opisanym w Nowym Testamencie, okazuje się, że nie jest to ta sama osoba. Popularny Jezus to najczęściej taki, który został przystosowany do panujących obecnie norm - na przykład wielu Amerykanów uważa, że Jezus był moralnym liberałem i pacyfistą - niemal hipisem. Biblijny Chrystus nie był jednak Super Star. Głosił miłość i przebaczenie, ale też gotowość do aktywnej obrony niewinnych, do poświęcenia dla prawdy wszystkiego - nawet swojej reputacji, jeśli to konieczne. Prawdziwy Jezus przebaczał swoim oprawcom, ale też agresywnie wyganiał z Domu swego Ojca niegodnych do przebywania tam kupców. Prawdziwy Jezus objawiał prorokom, że karą za morderstwo jest śmierć.

Gdyby Jezus żył w naszych czasach, pisano by i mówiono o Nim najczęściej źle. Z wiadomych powodów nie jestem tego w stanie udowodnić. Dzielę się tym więc jako swoją opinią - poddając ją pod osobistą rozwagę Czytelnika. Uważam, że Jezus nie byłby w naszym świecie człowiekiem popularnym. Podczas gdy garstka ludzi darzyłaby Go należną czcią a inni nieliczni - szacunkiem, większość świata przedstawiałaby Go jako religijnego fanatyka, rasistę, seksistę i cierpiącego na zaburzenia narcystyczne szaleńca, prawdopodobnie faszystę, lub przynajmniej skrajnego prawicowca.

Dlaczego tak uważam? Dlatego, że widzę co z przyzwoitych ludzi robią popularne media - telewizja, radio, czasopisma, gazety i oczywiście przeróżne publikacje w sieci internetowej. Widzę też jak na tym świecie przyjmowany jest sługa Jezusa - prorok Józef Smith. Amerykańscy przywódcy religijni początku dziewiętnastego wieku postąpili z nim tak samo jak żydowscy duchowni i nauczyciele z Jezusem: został bestialsko zamordowany przez rozgniewany motłoch. Niesprawiedliwy osąd nad Józefem Smithem dokonuje się nadal. Coraz więcej publikowanych jest na jego temat biografii. Niektóre (autorstwa zarówno wiernych jak i niewierzących) wprawdzie oparte są na udowodnionych faktach. Większość jednak zawiera powielane od dwustu lat pogłoski, bezpodstawne - nigdy nie udowodnione opinie a czasem nawet kompletnie wyssane z palca nowe teorie budzące w bezmyślnym czytelniku nieprzychylne emocje. Wydane do tej pory książki autorstwa Artura Wójtowicza są tego przykładem.

cóż więc mam uczynić z Jezusem, którego zowią Chrystusem?

Kiedy świat wyzdrowieje z tego moralnego i duchowego obłąkania? Jan Objawiciel przepowiedział, że panujące na świecie proporcje między popularnością fałszu a niepopularnymi prawdami zmienią się dopiero po boskiej interwencji rozpoczynającej tysiącletnie panowanie Jezusa na ziemi - tak jak za czasów Noego zło zostało usunięte przez wodę, tym razem dokona się to przez ogień. Księga Mormona opisuje analogiczne wydarzenie poprzedzające pojawienie się Jezusa pośród ocalałej po naturalnych kataklizmach mniejszości narodu Nefitów. Dopiero po śmierci nieprawej części populacji zapanował niczym nie zmącony pokój i panowanie prawdy trwające ponad dwa wieki.

Dobro zwycięży - nie ma co do tego wątpliwości. Biblia - szczególnie jej ostatnia księga, zapewnia, że Jezus i siły dobra zwyciężą nad szatanem i jego siłami zła. Jedyną kwestią, która nie została jeszcze rozwiązana jest osobista odpowiedź każdego człowieka na pytanie: Po której stronie ja znajdę się w tym odwiecznym konflikcie między dobrem a złem?

Moje królestwo nie jest z tego świata - Jezus
Podobne pytanie zadał żydowskim arcykapłanom Piłat: Cóż więc mam uczynić z Jezusem, którego zowią Chrystusem? (Mateusz 27:22) Wiadomo jaką on podjął decyzję. Każdy z nas może jednak podjąć inną.

Można zacząć od decyzji odważnego otwarcia się na prawdę i odrzucania wszystkiego, co fałszywe - nawet złych tradycji naszych ojców. Na przykład, zamiast łykać wszystko, czym karmią nas autorzy publikacji o Kościele Jezusa Chrystusa - czytajmy je krytycznie.

Ci z nas, którzy przyjmują Józefa Smitha za proroka Boga, powinni kwestionować każdą pozytywną informację na jego temat - szczególnie, kiedy jej autorem jest współwyznawca. Na przykład - nieprawdą jest popularna wśród Świętych w Dniach Ostatnich opinia, że Józef Smith Jr. nigdy nie pił alkoholu. Pamiętniki i listy jego przyjaciół nie pozostawiają wątpliwości, że od czasu do czasu lubił napić się wina.

Z drugiej strony - bez względu na wyznawaną przez nas religię - dokładnie tak samo należy reagować na każdą negatywną informację o Józefie Smithie Jr. i oczywiście każdej innej postaci historycznej. Jeśli zależy nam na prawdzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz