wtorek, 19 lutego 2019

Józef Smith: wszystkie narody będą o mnie mówić dobrze i źle

pierwsze proroctwo Józefa Smitha

Nazwał mnie po imieniu - Liz Lemon Swindle
21 września 1823 roku siedemnastoletni Józef Smith Jr. modlił się w sypialni. Przy jego łóżku pojawiła się pełna blasku postać anioła.

Nazwał mnie po imieniu i rzekł mi, że jest wysłannikiem posłanym do mnie sprzed oblicza Boga, a zwie się Moroni; że Bóg przeznaczył mi pracę do wykonania, a imię moje pozostanie na dobre i złe u wszystkich narodów, plemion i języków, i że wszystkie narody będą o mnie mówić dobrze i źle.
- Józef Smith - Historia 1:33

kolejna książka anty-mormońska

Bydgoska Firma usługowa WOLUMEN wydała właśnie książkę pod tytułem Wpływy filozoficzno-religijno-kulturowe na powstanie Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich – Źródła poglądów, symboliki i rytuałów w mormonizmie. Ponieważ moje nazwisko znalazło się na liście osób, którym Autor dziękuje za zmotywowanie go do jej powstania, śpieszę najpierw z wyjaśnieniem, że nigdy nikogo nie zachęcałem do pisania nieprawdy o czymkolwiek i kimkolwiek. A z przykrością muszę stwierdzić, że znalazłem w tej książce wiele fałszywych informacji.

Autorem tej publikacji jest Artur Wójtowicz. Udało mi się nawiązać z Arturem kontakt kilkanaście lat temu, po przeczytaniu jego książki Bóg mormonów. Od tamtej pory przeprowadziliśmy wiele fascynujących rozmów o życiu, moralności i oczywiście o doktrynie i historii Kościoła Jezusa Chrystusa. Artur jest sympatycznym człowiekiem - jednym z nielicznych krytyków mojej religii z którym można spokojnie i kulturalnie porozmawiać, a nawet się czasem pospierać bez złych emocji. Jest katolikiem, ale z pewnością nie fanatykiem religijnym trzęsącym się za każdym razem, gdy usłyszy argument podważający dotychczasową opinię. Tyle na temat Artura, którego znam z wielu godzin przyjemnych konwersacji, do których nie zamierzam ani tu ani nigdzie indziej nawiązywać, bo były one prywatne.

Kiedy czytam teksty Artura, albo oglądam jego pogaduchy (jak to sam nazywa) na YouTube, to tak, jakbym miał do czynienia z kimś zupełnie innym od gościa, z którym fajnie się gada przez telefon. Na przykład, w opublikowanym 16 lutego 2019 roku video Jak rozmawiać z mormonami? bezstronny, obiektywny naukowiec i ekspert od mormonizmu w Polsce zmienia się w anty-mormońskiego kaznodzieję zniechęcającego od zwracania się w modlitwie do Boga z pytaniem o prawdziwość Księgi Mormona i twierdzącego, że księga ta została zainspirowana przez samego szatana.

Na początku książki o rzekomych wpływach czytamy:
Niniejsza praca jest efektem 8 letnich badań prowadzonych wśród mormonów na terenie Polski, Szwajcarii i Niemiec oraz licznych polemik z biskupami mormońskimi, czy też misjonarzami nauczającymi na terenie naszego kraju.
Pomijając szczegół, fakt że w Polsce nie mieszka ani jeden biskup mormoński (o czym każdy badacz a szczególnie ekspert powinien wiedzieć), książka ta zdaje się być raczej efektem lektury anglojęzycznych i niemieckojęzycznych publikacji, których celem nigdy nie było przedstawienie prawdy, ale pomieszanie paru faktów z tonami plotek i niczym nie popartych twierdzeń i opinii osób nastawionych negatywnie do wszystkiego co związane z religią Świętych w Dniach Ostatnich.

Z przykrością dzielę się negatywną opinią o pracy kogoś, kogo bardzo lubię, ale - drogi Arturze - nie mogę pozwolić na to, by ktokolwiek, nawet osoba, którą darzę szczerą sympatią, bez odzewu rozsiewała nieprawdziwe, niczym nie poparte oskarżenia i plotki o człowieku, który na to nie zasługuje. Kościół Jezusa Chrystusa, którego członkowie w wielu krajach słyną z uczciwości, dochowywania wierności małżeńskiej, gotowości niesienia pomocy potrzebującym - np. ofiarom katastrof naturalnych, zachowywania czystości seksualnej - również przez młodych wyznawców jest jednym z głównych pozytywnych owoców działalności oraz nauczań Proroka Józefa Smitha (pamiętajmy, że prawdziwego proroka od fałszywego rozpoznaje się po owocach). Gdybym ja zaczął publikować fałszywe informacje o bliskiej Ci osobie przedstawiając ją jako oszusta, cudzołożnika, wariata i niemal potwora - myślę, że pomimo naszej przyjaźni, również zareagowałbyś broniąc jej dobrego imienia, prawda?

literatura naukowa a literatura tendencyjna

Jaka jest różnica między historyczną literaturą naukową a literaturą tendencyjną? Na pierwszy rzut oka mogą być podobne. Obie mogą zawierać miliony przypisów i robiących wrażenie dokładnością przytaczanych faktów – podając, na przykład, w jakiej odległości co do metra od domu Józefa Smitha znajdowała się siedziba jakiejś organizacji, która mogła wpłynąć na ustanowienie jakiejś doktryny w zarządzanym przez niego Kościele.

Wystarczy jednak zapoznać się z kilkoma stronami, w niektórych przypadkach nawet zdaniami tekstu, by jasną stała się intencja autora. Książka naukowa stawia sobie za cel PRAWDĘ, a książka tendencyjna, w tym przypadku anty-mormońska, ma jeden cel: stworzenie negatywnej atmosfery wokół omawianego tematu w oparciu o historyjki, plotki i opinie osób motywowanych zwróceniem opinii czytelnika przeciwko danej osobie, organizacji, etc.

Prawdziwy naukowiec nie podaje za fakt wydarzenia, dopóki nie upewni się, że faktycznie miało ono miejsce. Z drugiej strony, dążąc do wzbudzenia kontrowersji i negatywnych emocji, autor zamieszcza w swoim tekście wszystko, co potwierdza jego założenie - bez względu na brak podstaw czy jakichkolwiek dowodów.

Oto przykład:

nieudane oszustwo - kompromitacja!

W przypisie 235 (str. 61) dowiadujemy się o rzekomej manipulacji Smitha społeczeństwem. Józef miał udawać, że potrafi kroczyć po wodzie jak Chrystus. Faktycznie jednak miał korzystać z przygotowanego wcześniej rusztowania umieszczonego pod taflą wody. Prawda wyszła podobno na jaw i chytry plan samozwańczego proroka miał zakończyć się kompromitacją. Artur powołuje się na artykuł z nowojorskiego czasopisma The Otseo Farmer z roku 1902.

Dlaczego wielu autorów biografii Józefa Smitha, nawet tych najbardziej negatywnych, nie wspomina o tym wstydliwym incydencie? Myślę, że odpowiedź jest prosta: nic nie wskazuje na to, by takowy kiedykolwiek miał miejsce. Wystarczy przyjrzeć się faktom:

1. Brak dowodów. Jedna z najwcześniejszych publikacji wspominających chodzenie po wodzie pochodzi z roku 1838. W tej anty-mormońskiej ulotce relacja rozpoczyna się od słów: Chodzą pogłoski, że... (ang. On another occasion it is said, that...).

2. Źródła tego mitu podają różne daty rzekomej mistyfikacji. Większość podaje rok 1827 (trzy lata przed powstaniem Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich). Inne rok 1828 a jeszcze inne - 1830.

3. Co do miejsca również nie ma zgody. Niektóre pogłoski wskazują na Staw Perch, inne na Staw Pickerel, a jeszcze inne różne fragmenty rzeki Susquehanna w stanie Nowy Jork - Big Island, farma Cornwallów na południe od Afton. Jeszcze inne wskazują za miejsce stan Pensylwania.

4. Jak wyglądało rzekome rusztowanie? O tym ważnym szczególe także krążą różne wersje. Jedne źródła podają, że pod wodą umieszczone zostały deski grubości ok 4 cali (ok. 10 cm). Inne mówią o dwóch linach przeciągniętych przez rzekę. Jeszcze inne twierdzą, że dwóch mężczyzn podtrzymywało deski pod wodą.

5. Dlaczego oszustwo miało się zakończyć porażką? Według jednej plotki ktoś miał po kryjomu usunąć jedną z desek. Według innej - nurt rzeki naruszył strukturę. Jeszcze inna wersja opowiada, że poziom rzeki obniżył się obnażając deski.

6. Reakcja Józefa Smitha: Niektóre wersje tego mitu opowiadają, że Józef Smith wpadł do wody, po czym wynurzył się i oświadczył rozbawionej publiczności, że zabrakło im wiary. Inne twierdzą, że zniknął pod wodą, odpłynął dalej i po wyjściu na brzeg ze wstydu nie pokazywał się publicznie przez kilka dni.

Zanim poważny historyk uzna prawdziwość jakiegoś wydarzenia, prowadzi najpierw dochodzenie w celu nagromadzenia dowodów, jeśli takowe istnieją. Rzekome oszustwo z chodzeniem po wodzie jest tylko pogłoską, ponieważ nigdzie nie znajdziemy świadków tego wydarzenia a krytycy Józefa Smitha przedstawiają przeróżne, kompletnie wzajemnie sprzeczne wersje. Całą tę historię można porównać z rozmowy dwóch turystów:

- Krążą pogłoski, że w Puszczy Kampinowskiej żyje stado słoni.

- Słoni? Ten gatunek tam nie występuje.

- Może jednak widziano je w Gorcach albo na Helu. Dokładnie nie wiadomo.

- Słonie nigdzie w Polsce nie żyją na wolności.

- W takim razie z pewnością chodzi o żyrafy.

Żadna poważna praca naukowa nie zamieściłaby plotki słoniach, żyrafach czy o sztuczce z chodzeniem po wodzie jako faktu. Historyk Charles J. Decker uważa, że plotka ta prawdopodobnie powstała po tym jak ludzie widzieli Józefa Smitha i innych mężczyzn budujących w czerwcu 1830 roku w rzece Susquehanna niewielką tamę w przygotowaniu miejsca na chrzest. Nocą kilku nieprzychylnie nastawionych do Smitha mężczyzn strukturę tę zburzyło. Następnego dnia Józef i inni bracia z Kościoła zmuszeni byli do jej naprawienia. Po paru godzinach przeprowadzono chrzty jak wcześniej zaplanowano. Lokalni mieszkańcy widzieli różne fragmenty tych wydarzeń i bardzo możliwe, że rozeszła się po okolicy plotka o przygotowaniach do mistyfikacji chodzenia po wodzie.

Sandra Becker (członkini Kościoła Baptystów) uważa natomiast, że nie ma żadnych podstaw, by sądzić, że Smith kiedykolwiek udawał, że potrafi, na wzór Jezusa, chodzić po wodzie. Becker uważa, że plotka ta powstała z popularnego na początku dziewiętnastego wieku powiedzenia. Po wysłuchaniu opowiadań Józefa o swoich wizjach, złotych płytach czy innych trudnych do zaakceptowania historiach, niedowiarkowie odpowiadali: Pewnie umiesz też chodzić po wodzie. My jednak widzimy pod wodą deski. Powiedzenie to nie nawiązywało do żadnego wydarzenia, ale oznaczało nic więcej jak: nie kupuję tego, co mówisz.

Co z tego, że wszystko wskazuje na to, że historyjka o sztuczce z chodzeniem po wodzie jest zmyślona? Jeżeli wspiera tezę Autora o Józefie Smithie będącym uzurpatorem, fałszerzem i kłamcą - dlaczego jej nie zamieścić w tekście?

krytyczne myślenie a prawda

Celem lektury książek naukowych czy popularnonaukowych jest poszerzenie swojej wiedzy, poznanie prawdy, lepsze zrozumienie zasad czy praw natury. Ponieważ teksty historyczne, religioznawcze czy socjologiczne - jak każde inne - zawierają zarówno fakty jak i opinie - oddzielenie prawdy od fałszu wymaga zdrowej dozy sceptycyzmu oraz krytycznego myślenia.

Do informacji zawartych w książkach o historii zacząłem podchodzić krytycznie (a więc podczas ich lektury zadając często pytanie: A skąd wiesz?) po pewnym doświadczeniu w pracy wiele lat temu. Zajmowałem się wtedy koordynowaniem zajęć z kultury krajów europejskich i azjatyckich w MTC (Missionary Training Center) - ośrodku, w którym misjonarze Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich uczą się m.in. języka oraz kultury kraju, do którego udają się na dwuletnią misję. Pomagałem nauczycielowi w przygotowaniu prezentacji dla misjonarzy wybierających się na Ukrainę. Ze zdumieniem dowiedziałem się, że historyczna część tej prezentacji w dużej mierze poświęcona jest osobie Bohdana Chmielnickiego - postaci, którą znałem z podręczników do historii i oczywiście z dzieła Ogniem i mieczem. Henryk Sienkiewicz przedstawił Chmielnickiego jako zdrajcę i pijaka. Na Ukrainie natomiast ta sama postać uważana jest za wielkiego bohatera. Buduje mu się liczne pomniki. Po raz pierwszy zdałem sobie wtedy sprawę, że o tej samej postaci różni naukowcy mogą mieć bardzo odmienne opinie.

Czy czytanie książek podających się za naukowe bez krytycznego myślenia jest kiedykolwiek uzasadnione? Myślę, że tylko w dwóch sytuacjach:

1. Jeżeli nie zależy nam na poznaniu prawdy.

2. Jeżeli chcemy poznać prawdę i darzymy autora publikacji absolutnym zaufaniem.

Otwierając Biblię, robię to zawsze w celu poznania prawdy. Do jej autorów mam całkowite zaufanie - niewątpliwie ich intencje były czyste a ich wiedza pochodziła z doskonałego źródła. Dlatego też podczas lektury pism świętych nie odczuwam żadnej potrzeby do nastawiania się krytycznie - chyba tylko do własnych możliwości zrozumienia niejednoznacznych fragmentów. Jedyny sceptycyzm jaki mam skierowany jest tylko wobec moich własnych możliwości intelektualnych oraz swoich dotychczasowych opinii - interpretacji które do tej pory uważałem za trafne. Czytając Biblię mogę więc spokojnie koncentrować całą swoja energię na próbie zrozumienia przesłania autora studiowanego właśnie fragmentu.

Książki naukowe, na przykład historyczne, nie są jednak napisane przez natchnionych proroków Boga, ale przez zwykłych ludzi. Ogromna wiedza w danej dziedzinie nie zmienia faktu, że historyk nadal jest zwykłym człowiekiem - nieuczciwym albo uczciwym i omylnym. Każdy uczciwy i rzetelny autor publikacji historycznej - jak każdy człowiek ma przecież prawo do popełniania błędów. Nawet kiedy czytam publikację historyczną napisaną przez prezydenta Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich (np. Józef Fielding Smith i Gordon B. Hinkcley - wydawali książki mówiące o historii Kościoła), fakt, że autorem jest prorok nie oznacza, że powinienem ją czytać bezkrytycznie. Prorok jest prorokiem wtedy, kiedy wypowiada się w sprawach duchowych i robi to pod wpływem Ducha Świętego. W każdej innej sytuacji jest on zwykłym, uczciwym, lecz niedoskonałym człowiekiem.

Zawsze więc należy zadawać pytania: A skąd wiesz?, Jakie masz na to dowody?, Czy to fakt czy tylko twoja opinia?

w jakim celu pisane są książki?

Nie muszę tu chyba nikogo przekonywać, że różne rzeczy motywują autorów książek czy artykułów do pisania. Warto na przykład pamiętać, że w wielu przypadkach to kłamstwo, nie prawda, przynosi korzyści, np. zwiększa liczbę czytelników.

Nawet ci, których nazwiska poprzedzone są wieloma tytułami naukowymi nie rzadko piszą tak, by zwiększyć atrakcyjność swojego dzieła, co przekłada się na liczbę sprzedanych egzemplarzy. Prace naukowe są czasem tak komponowane, by zadowolić osoby od których zależy dalsza kariera naukowa autora. Dlatego nie powinniśmy ulegać czarowi tysięcy odnośników, czy najbardziej pozytywnym opiniom o autorze drukowanym na okładce.

Jeszcze raz podkreślam - wszystkie te zasady o których tu piszę polecam tym czytelnikom, których celem jest poznanie prawdy. Czytelnik, który sięga po lekturę tekstu w jakimkolwiek innym celu, może to wszystko spokojnie zignorować.

Jeżeli kupujemy jakąś książkę (albo czytamy artykuł w Internecie) po to, by utwierdzić się w dotychczasowej opinii - zapomnijmy o krytycznym myśleniu. Jeżeli na przykład, prorockie powołanie Józefa Smitha Jr. może zaburzyć nasze dotychczasowe poglądy na religię, świat i życie, zmuszając nas do zweryfikowania obranej wcześniej, wygodnej drogi - naturalną tendencją jest sięgnięcie po lekturę takiej książki, której celem jest przedstawienie Smitha w negatywnym świetle. Nie ma wtedy znaczenia, czy autor opiera się na faktach, czy też na plotkach albo opiniach ludzi nieprzychylnie nastawionych wobec Proroka czy założonego przez niego Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich. Jeżeli tekst zawiera informacje potępiające jego osobę - spełnia moje oczekiwania. Po jego lekturze mogę spokojnie zignorować odważne twierdzenia misjonarzy o tym, że Józef Smith Jr. był prorokiem, który rozmawiał z aniołami i samym Jehową.

jaki jest Twój cel?

Czy dążysz do poznania prawdy czy z lęku przed zmianą opinii lub wierzeń poszukujesz tylko potwierdzenia, że masz rację? Czy towarzystwo osób, których opinie różnią się od Twoich jest dla Ciebie podniecającym wyzwaniem czy - jak większość ludzi - czujesz się dobrze tylko wtedy, gdy otoczony jesteś przytakującymi głowami? Jeżeli interesuje Cię polityka - czy udostępniasz na Facebooku memy ośmieszające nielubianych przez ciebie polityków bez względu na to, czy zawierają one prawdę czy fałsz? Czy Twoja niechęć do jakiejś znanej osoby oparta jest na sprawdzonych faktach, czy też na starannie wykreowanej przez media lub publikacje popularnonaukowe karykaturze?

jak rozpoznać prawdę od fałszu? - po pierwsze, motywacja

Rozpoznanie faktu od mitu nie zawsze jest rzeczą łatwą. Są jednak zasady, których stosowanie w dużej mierze zmniejsza niebezpieczeństwo wpadnięcia w pułapkę fałszu. Pierwszą z nich jest otwartość na czystą wiedzę - odważne pragnienie poznania prawdy. Aby je poczuć, trzeba najpierw być przekonanym o wyższości prawdy nad fałszem.

Biblia zawiera przykłady odważnych ludzi, którzy pragnęli prawdy i dlatego nie bali się myśleć krytycznie. Jeden z autorów zapisków wchodzących w skład Nowego Testamentu stanowi taki godny do naśladowania wzór. Paweł prześladował chrześcijan. Niewątpliwie otoczony był przyjaciółmi, którzy podzielali jego niechęć do sekty Jezusa. Kiedy jednak otrzymał objawienie dowiadując się, że Jezus nie był kolejnym fałszywym prorokiem, ale Synem Boga, od wieków oczekiwanym Mesjaszem - przyjął tę wiedzę z pokorą i wiarą, że stanowić będzie w jego życiu bezcenną wartość. Paweł stracił przyjaciół, reputację wykształconego świata a nawet dobrze opłacaną posadę. W zamian zyskał szczerą przyjaźń Świętych, którzy uznali go w końcu za swojego przywódcę duchowego. Niedługo minie dwa tysiące lat od jego nawrócenia, a zapiski Pawła nadal cenione są przez szczerych poszukiwaczy prawdy o Bogu i ludzkiej naturze oraz duchowym potencjale człowieka. Paweł poświęcił coś cennego dla czegoś nieporównywalnie cenniejszego.

Takie same błogosławieństwa obiecane są każdemu odważnemu, szczeremu poszukiwaczowi prawdy o Bogu i sensie życia. Również w innych dziedzinach wiedza błogosławi człowieka bardziej niż jej brak, lub trwanie w błędzie. Mogą o tym zaświadczyć na przykład miliony ludzi, którym udało się rzucić niezdrowy nałóg. Ich odwyk zawsze rozpoczęło przeświadczenie o potencjalnie fatalnych następstwach palenia, picia czy oglądania pornografii.

właściwe proporcje

Inna kluczowa zasada, którą warto się kierować nie tylko podczas lektury książek i artykułów głosi, że natura świata w którym żyjemy jest daleka od doskonałości. Z pewnymi nielicznymi wyjątkami - prawdziwe wartości i zasady są niemodne. Biblia naucza, że królem tego świata jest szatan, nazywany ojcem wszystkich kłamstw.

Nie oznacza to, że wszystko jest złe i należy fanatycznie odrzucać argumenty każdego, kto nie jest prorokiem czy przynajmniej wierzącym. Świat jest piękny i wiele w nim dobra. Bóg objawia prawdę nie tylko wierzącym w Niego prawym ludziom, ale również naukowcom, myślicielom, poetom, pisarzom, filozofom - grzesznym czy prawym. Obietnica Stwórcy: szukaj a znajdziesz skierowana jest do wszystkich. Albert Einstein poległ w najważniejszej próbie swojego życia - nie był dobrym mężem. Ale w dziedzinie fizyki szukał odpowiedzi na ważne pytania i w końcu je znalazł błogosławiąc tym samym miliony ludzi, dokonując ogromnego skoku cywilizacyjnego - osiągnięcia, którym mogą się pochwalić nieliczni.

Doktryna o panowaniu zła, często w Biblii i Księdze Mormona objawia się w użyciu słowa świat w znaczeniu popularnych fałszywych zasad, którymi kieruje się większość ludzi, szczególnie tych popularnych, uznawanych za autorytety, uwielbianych czy wspieranych przez tłumy, chwalonych przez media, etc. Jezus używał słowa świat jako powszechnie akceptowany fałsz czy zło.

Nie trzeba być osobą wierzącą, by uznawać doktrynę o popularności zła i niepopularności dobra. Jest to zasada intuicyjna, oparta na obserwacji świata. Wystarczy rozejrzeć się dokoła by stwierdzić, że pomimo obecności dobra, panują nad nami zazwyczaj ludzie, którym brakuje zrozumienia i często (choć nie koniecznie) kierujący się złą motywacją (na przykład własnym interesem). Najbardziej popularne wartości nie są dobrymi wartościami. Niejeden agnostyk czy ateista dobrze wie, że większość ludzi nie ma racji. Jest to ważny klucz do poznania prawdy. Jeżeli większość się myli to logicznym jest stwierdzenie, że prawda jest w posiadaniu mniejszości.

praktyczne zastosowanie zasady większość się myli

Popularne na świecie filozofie i wartości najczęściej są fałszywe. Większość wyborców najczęściej głosuje na złych polityków. Promowane przez większość mediów postawy prowadzą do większego zła niż dobra. Popularne religie nie uczą czystej prawdy. Przesłanie prawdziwych naśladowców Jezusa Chrystusa zawsze będzie odrzucone przez większość ludzi.

Prawdziwy prorok zawsze będzie postacią kontrowersyjną - chwaloną przez garstkę odważnych poszukiwaczy prawdy lecz potępianą przez establishment i wspierające go tłumy. Większość publikacji poświęconych prawdziwemu prorokowi zawierać będzie dużą dozę fałszu. Ze wszystkich książek poświęconych Prorokowi Józefowi Smithowi, niewiele zostało napisanych przez autorów stawiających sobie za cel udostępnienie prawdziwych informacji. Autorzy i wydawnictwa doskonale zdają sobie sprawę z tego, że ukazanie Józefa Smitha czy Księgi Mormona w negatywnym świetle sprzeda więcej egzemplarzy niż tekst oparty na faktach. Efektem obrzucenia proroka błotem będzie też poklask promotorów religijnych uczelni.

zawsze tak było

Wiarę zachowałem - apostoł Paweł
W niemal każdym punkcie historii ludzkości większość odrzucała prawdziwe objawienia.

Tylko garstka ludzi pomogła Noemu w zbudowaniu arki. Przeważająca większość nie ocalała potopu. Rodzina Abrahama i jej domownicy byli jedynymi czcicielami prawdziwego Boga na świecie w którym panował politeizm, nieprawość i praktyka oddawania czci przywódcom politycznym oraz rzeźbionym w drewnie i odlewanych z metalu fałszywym bożkom. Od czasów Mojżesza do narodzenia Jezusa Izrael był mało liczącym się narodem zajmującym niewielki, w większości pustynny, mało atrakcyjny teren. Po trzyletniej misji Jezusa tylko nieliczna garstka pozostała wierna Jego naukom i przewodnictwu. Jego naród odrzucił Go, a duchowi przywódcy tak zmanipulowani ludność Jerozolimy i lokalnego polityka, że Stworzyciel i Zbawiciel ludzkości został w bestialski sposób zamordowany - rozebrany do naga i przybity do krzyża. Po Zmartwychwstaniu Chrystusa apostołowie rozeszli się po świecie głosząc Jego nauki, które przyjęli jednak tylko nieliczni. Wkrótce prawie każdy z apostołów podzielił los swojego Mistrza - Piotr, na przykład, skonał na krzyżu obrócony głową do ziemi.

Od tamtych czasów wiele się zmieniło. W wielu krajach dzisiejszego świata obowiązuje - w mniejszym lub większym stopniu - panowanie prawa - systemu, w którym niełatwo jest usuwać irytujących władzę i obowiązującą w danym rejonie religię głosicieli prawdy. Krzyżuje się ich jednak inaczej - publikując fałszerstwa na ich temat, ośmieszając ich i tak wykrzywiając ich prawdziwy wizerunek, by w umyśle czytelnika stworzyć obraz uzurpatora, zboczeńca seksualnego, kryminalisty lub w najlepszym przypadku - obłąkanego fanatyka bez podania satysfakcjonujących dowodów na te twierdzenia.

Jezus wypędza handlarzy ze świątyni
Ktoś może powiedzieć, że przecież w naszych czasach w niektórych regionach Europy i Ameryk Jezus jest powszechnie uznawany za autorytet moralny. Kiedy się jednak przyjrzymy bliżej tej popularnej wersji Jezusa i porównamy ją z Jezusem opisanym w Nowym Testamencie, okazuje się, że nie jest to ta sama osoba. Popularny Jezus to najczęściej taki, który został przystosowany do panujących obecnie norm - na przykład wielu Amerykanów uważa, że Jezus był moralnym liberałem i pacyfistą - niemal hipisem. Biblijny Chrystus nie był jednak Super Star. Głosił miłość i przebaczenie, ale też gotowość do aktywnej obrony niewinnych, do poświęcenia dla prawdy wszystkiego - nawet swojej reputacji, jeśli to konieczne. Prawdziwy Jezus przebaczał swoim oprawcom, ale też agresywnie wyganiał z Domu swego Ojca niegodnych do przebywania tam kupców. Prawdziwy Jezus objawiał prorokom, że karą za morderstwo jest śmierć.

Gdyby Jezus żył w naszych czasach, pisano by i mówiono o Nim najczęściej źle. Z wiadomych powodów nie jestem tego w stanie udowodnić. Dzielę się tym więc jako swoją opinią - poddając ją pod osobistą rozwagę Czytelnika. Uważam, że Jezus nie byłby w naszym świecie człowiekiem popularnym. Podczas gdy garstka ludzi darzyłaby Go należną czcią a inni nieliczni - szacunkiem, większość świata przedstawiałaby Go jako religijnego fanatyka, rasistę, seksistę i cierpiącego na zaburzenia narcystyczne szaleńca, prawdopodobnie faszystę, lub przynajmniej skrajnego prawicowca.

Dlaczego tak uważam? Dlatego, że widzę co z przyzwoitych ludzi robią popularne media - telewizja, radio, czasopisma, gazety i oczywiście przeróżne publikacje w sieci internetowej. Widzę też jak na tym świecie przyjmowany jest sługa Jezusa - prorok Józef Smith. Amerykańscy przywódcy religijni początku dziewiętnastego wieku postąpili z nim tak samo jak żydowscy duchowni i nauczyciele z Jezusem: został bestialsko zamordowany przez rozgniewany motłoch. Niesprawiedliwy osąd nad Józefem Smithem dokonuje się nadal. Coraz więcej publikowanych jest na jego temat biografii. Niektóre (autorstwa zarówno wiernych jak i niewierzących) wprawdzie oparte są na udowodnionych faktach. Większość jednak zawiera powielane od dwustu lat pogłoski, bezpodstawne - nigdy nie udowodnione opinie a czasem nawet kompletnie wyssane z palca nowe teorie budzące w bezmyślnym czytelniku nieprzychylne emocje. Wydane do tej pory książki autorstwa Artura Wójtowicza są tego przykładem.

cóż więc mam uczynić z Jezusem, którego zowią Chrystusem?

Kiedy świat wyzdrowieje z tego moralnego i duchowego obłąkania? Jan Objawiciel przepowiedział, że panujące na świecie proporcje między popularnością fałszu a niepopularnymi prawdami zmienią się dopiero po boskiej interwencji rozpoczynającej tysiącletnie panowanie Jezusa na ziemi - tak jak za czasów Noego zło zostało usunięte przez wodę, tym razem dokona się to przez ogień. Księga Mormona opisuje analogiczne wydarzenie poprzedzające pojawienie się Jezusa pośród ocalałej po naturalnych kataklizmach mniejszości narodu Nefitów. Dopiero po śmierci nieprawej części populacji zapanował niczym nie zmącony pokój i panowanie prawdy trwające ponad dwa wieki.

Dobro zwycięży - nie ma co do tego wątpliwości. Biblia - szczególnie jej ostatnia księga, zapewnia, że Jezus i siły dobra zwyciężą nad szatanem i jego siłami zła. Jedyną kwestią, która nie została jeszcze rozwiązana jest osobista odpowiedź każdego człowieka na pytanie: Po której stronie ja znajdę się w tym odwiecznym konflikcie między dobrem a złem?

Moje królestwo nie jest z tego świata - Jezus
Podobne pytanie zadał żydowskim arcykapłanom Piłat: Cóż więc mam uczynić z Jezusem, którego zowią Chrystusem? (Mateusz 27:22) Wiadomo jaką on podjął decyzję. Każdy z nas może jednak podjąć inną.

Można zacząć od decyzji odważnego otwarcia się na prawdę i odrzucania wszystkiego, co fałszywe - nawet złych tradycji naszych ojców. Na przykład, zamiast łykać wszystko, czym karmią nas autorzy publikacji o Kościele Jezusa Chrystusa - czytajmy je krytycznie.

Ci z nas, którzy przyjmują Józefa Smitha za proroka Boga, powinni kwestionować każdą pozytywną informację na jego temat - szczególnie, kiedy jej autorem jest współwyznawca. Na przykład - nieprawdą jest popularna wśród Świętych w Dniach Ostatnich opinia, że Józef Smith Jr. nigdy nie pił alkoholu. Pamiętniki i listy jego przyjaciół nie pozostawiają wątpliwości, że od czasu do czasu lubił napić się wina.

Z drugiej strony - bez względu na wyznawaną przez nas religię - dokładnie tak samo należy reagować na każdą negatywną informację o Józefie Smithie Jr. i oczywiście każdej innej postaci historycznej. Jeśli zależy nam na prawdzie.

środa, 6 lutego 2019

Gdzie udaje się człowiek po swojej śmierci? (Czego uczy o tym Biblia a czego Księga Mormona?)

Każdy, kto stracił bliskiego zastanawiał się co dzieje się z człowiekiem po jego śmierci. Czy widok martwych zwłok oznacza koniec istnienia osoby, której od poczęcia czy narodzenia była nierozerwalną częścią? Jednym z błogosławieństw ludzi wierzących w nauki prawdziwego Boga jest wewnętrzny spokój płynący z wiedzy o objawieniach danych w tym temacie swoim prorokom. Dlatego myślę, że warto się z tym artykułem zapoznać.

Jest jeszcze jeden powód dla którego warto poświęcić parę minut na lekturę poniższego tekstu. Zainspirowały go moje rozmowy ze Świadkami Jehowy i Adwentystami, którzy twierdzą, że śmierć oznacza koniec świadomości (w niektórych przypadkach do czasu zmartwychwstania). Głównym jednak celem moich rozmówców nie było przekonanie mnie, że po śmierci człowiek znika czy zasypia. Głównym zamiarem moich przyjaciół Świadków i Adwentystów było udowodnienie mi, że Księga Mormona zaprzecza Biblii. Przedstawiam tu więc swój argument przeczący (moim zdaniem - sam zdecyduj czy się ze mną zgodzisz) tej teorii. Zapraszam do lektury:

wstęp

Czy po śmierci dusze żyją nadal czy też śmierć jest końcem istnienia człowieka? Czy dusze złych ludzi znikają na zawsze? A może śmierć jest snem, z którego dobrzy ludzie kiedyś się przebudzą?

Autorzy wchodzących w skład Biblii ksiąg nie raz pisali o śmierci. Chrześcijanie nie są zgodni co do interpretacji ich słów. Dlatego nauki dotyczące stanu duszy po śmierci są przeróżne.

Święci w Dniach Ostatnich (nazywani czasem mormonami) wierzą, że śmierć jest rozdzieleniem ducha od ciała. Ciało umiera, ale duch jest nieśmiertelny. Żyje nadal i udaje się do tzw. Świata Duchów. Dusze sprawiedliwych zostają przyjęte w stan szczęścia nazwany rajem, stan odpoczynku i pokoju, gdzie odpoczywają od wszelkich kłopotów, trosk i smutku. (Księga Mormona: Księga Almy 40:12). Dusze niegodziwych zostaną wyrzucone na zewnątrz w ciemność. Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów, a to z powodu ich własnej niegodziwości, która sprowadziła na nich niewolę diabła. (Alma 40:13). Dalej prorok Alma naucza: I pozostają tak, a sprawiedliwi w raju, aż do czasu swego zmartwychwstania (Alma 40:14).

Księga Mormona pomaga właściwie zrozumieć intencje autorów Biblii

Protestanci, którzy uważają, że po śmierci dusza człowieka znika na zawsze (w niektórych kościołach uczy się, że na zawsze unicestwione są dusze ludzi niegodziwych, sprawiedliwi zaś zasypiają, czyli znikają tymczasowo, do dnia ich zmartwychwstania) najczęściej w uzasadnieniu cytują następujące fragmenty:
(6) Kto zaś nie upadnie i nie odda pokłonu, ten będzie natychmiast wrzucony do wnętrza rozpalonego pieca ognistego.
- Księga Daniela 3:6
Wtedy, całkiem zresztą sensownie, tłumaczą, że porównanie do rozpalonego pieca wskazuje, że człowiek zostanie na zawsze unicestwiony.

Często podaje się również ten fragment:
(10) Na co natknie się twoja ręka, abyś to zrobił, to zrób według swojej możności, bo w krainie umarłych, do której idziesz, nie ma ani działania, ani zamysłów, ani poznania, ani mądrości.
- Księga Koheleta 9:10
Te słowa również zdają się sugerować, że śmierć jest zakończeniem istnienia człowieka.

Fragment ten naturalnie odsyła członków Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich do następującego wersetu w Księdze Mormona (podaję tu jego fragment):
(33) ...Oto jeśli podczas tego życia, danego nam, byśmy przygotowali się na wieczność, nie zmienimy się na lepsze, po tym życiu czeka nas noc ciemności, podczas której żadna praca nie może być wykonana.
- Alma 34:33
Słowa proroka Almy zdają się potwierdzać wspomniany wniosek płynący z wersetu Księgi Koheleta. Człowiek po śmierci przestaje istnieć.

Następny werset nieco ten temat rozwija:
(34) Nie możecie powiedzieć, że się zmienicie i powrócicie do swego Boga, gdy nastąpi ta straszna chwila, albowiem ten sam duch, który ma władzę nad waszym ciałem, gdy opuszczacie to życie, będzie miał prawo panować nad wami w tamtym wiecznym świecie.
- Alma 34:34
Alma nie twierdzi więc, że brak możliwości wykonania pracy nad swoim duchowym rozwojem oznacza, że człowiek śpi lub przestaje istnieć. Podkreśla tylko, że człowiek dokonujący podczas swojego życia złych wyborów nie może liczyć na to, że po śmierci nagle zacznie dokonywać dobrych wyborów, że zmieni się jego nastawienie, po uwolnieniu się z fizycznego ciała zapragnie czynić dobro. Następny werset rzuca jeszcze więcej światła na tę doktrynę:
(35) Oto jeśli odkładaliście swe nawrócenie aż do śmierci, jeśli staliście się poddanymi ducha zła i napiętnował was jako swoich, Duch Pana opuszcza was i nie ma w was miejsca, a diabeł ma nad wami wszelką władzę. Taki jest ostateczny stan niegodziwych.
- Alma 34:35

Biblia zdaje się potwierdzać nauki Księgi Mormona

Jezus w swojej przypowieści o złym bogaczu i dobrym żebraku o imieniu Łazarz, wyraźnie nauczał, że po śmierci ludzie ani nie znikają, ani nie są nieprzytomni. Widzą, czują i rozmawiają. Oto słowa Jezusa:
(23) A gdy [zły bogacz] w krainie umarłych cierpiał męki i podniósł oczy swoje, ujrzał z daleka Abrahama i Łazarza na jego łonie.
(24) Wtedy zawołał i rzekł: Ojcze Abrahamie, zmiłuj się nade mną i poślij Łazarza, aby umoczył koniec palca swego w wodzie i ochłodził mi język, bo męki cierpię w tym płomieniu.
- Ewangelia wg. Łukasza 16:23-24
Dla denominacji nauczających o dezintegracji duszy fragment ten nie stanowi jednak problemu. Uważają, że nie zaprzecza ich doktrynie. Zwracają uwagę na fakt, że nie jest to historia, która faktycznie się wydarzyła, ale symboliczna przypowieść. Czy jednak Jezus posługując się przypowieścią nauczałby fałszywej doktryny?

Przejdźmy jednak do przykładu, w którym opisana jest relacja z realnego wydarzenia (nie jest to więc przypowieść czy alegoria). Kiedy wiszący na krzyżu obok Jezusa skazaniec poprosił go o łaskę, Jezus tak mu odpowiedział:
(43) ...Zaprawdę, powiadam ci, dziś będziesz ze mną w raju.
- Ewangelia wg. Łukasza 23:43
Tego samego wieczoru, obaj umarli. Zgodnie z obietnicą Jezusa, obaj udali się do raju. Ich dusze nie zniknęły.

Przed narodzinami człowieka, jego duch przebywał z Bogiem. Śmierć natomiast jest rozdzieleniem ducha od ciała. Zbudowane z ziemskiej materii ciało wraca do ziemi. Duch zaś...:
(7) Wróci się proch do ziemi, tak jak nim był, duch zaś wróci do Boga, który go dał.
- Księga Koheleta 12:7
Duch więc wróci do Boga. Nie można wrócić do miejsca, w którym się wcześniej nie było. Fragment ten potwierdza więc doktrynę Świętych w Dniach Ostatnich o istnieniu człowieka przed jego narodzinami.

Uważam, że następujące dwa fragmenty nie powinny pozostawić żadnych wątpliwości co do stanu duszy po śmierci. Piotr uczył, że po swojej śmierci Jezus zwiastował duchom będącym w więzieniu, czyli nauczał je:
(18) Gdyż i Chrystus raz za grzechy cierpiał, sprawiedliwy za niesprawiedliwych, aby was przywieść do Boga; w ciele wprawdzie poniósł śmierć, lecz w duchu został przywrócony życiu.
(19) W nim też poszedł i zwiastował duchom będącym w więzieniu,
- 1 List Piotra 3:18-19
Mniejsza tu o to, czy wydarzenie to miało miejsce przed czy po zmartwychwstaniu Chrystusa. Istotny jest tu fakt, że nauczał duchy, a więc istoty nie posiadające ciał. By rozwiać wszelkie wątpliwości, że chodzi tu o osoby zmarłe, zacytujmy następny werset:
(20) które niegdyś były nieposłuszne, gdy Bóg cierpliwie czekał za dni Noego, kiedy budowano arkę, w której tylko niewielu, to jest osiem dusz, ocalało przez wodę.
- 1 List Piotra 3:20
Chodzi więc konkretnie o ludzi, którzy żyli za czasów Noego. Kiedykolwiek umiejscowimy w czasie to wydarzenie, musimy przyjąć za fakt, że po śmierci Jezusa ludzie, którzy żyli w czasach Noego nie żyli. Chodzi więc o martwych. Zresztą w wersecie 19 użyte jest słowo duchom.

Aby rozwiać wszelkie wątpliwości co do tego, że chodzi o duchy ludzi zmarłych, przejdźmy parę wersetów dalej w Pierwszym Liście Piotra:
(6) W tym celu bowiem i umarłym głoszona była ewangelia, aby w ciele osądzeni zostali na sposób ludzki, ale w duchu żyli na sposób Boży.
1 List Piotra 4:6
Myślę, że możemy spokojnie założyć, że Jezus nie spacerował po cmentarzu, by głosić ewangelię zwłokom ludzi, którzy zginęli podczas powodzi (kto by zresztą pogrzebał ich ciała?). Z pewnością więc chodzi o dusze zmarłych. Nie da się głosić ewangelii komuś, kto śpi czy nie istnieje.

Biblia i Księga Mormona nawzajem się uzupełniają

Moim celem nie jest prowadzenie tu sporu o doktrynę. Kiedy Jezus ukazał się starożytnym mieszkańcom kontynentu amerykańskiego, powiedział: Moją nauką nie jest pobudzanie ludzi do gniewu, aby między sobą walczyli. Moją nauką jest, aby zaprzestano takich rzeczy. (3 Księga Nefiego 11:30).

Jak wspomniałem na początku, artykuł ten jest odpowiedzią na bezpodstawne zarzuty licznych przedstawicieli niektórych chrześcijańskich denominacji jakoby nauki Biblii zaprzeczały naukom Księgi Mormona (podobny zresztą zarzut stawiają krytycy Chrześcijaństwa, którzy twierdzą, że nauki Nowego Testamentu zaprzeczają naukom Starego, albo wydarzenia opisane w jednej Ewangelii zaprzeczają temu samemu wydarzeniu opisanemu w innej - o tym więcej w moim poprzednim wpisie: Czy Biblia zaprzecza Księdze Mormona?).

Żadna biblijna nauka, łącznie z nauką o stanie duszy po śmierci, nie zaprzecza żadnej nauce opisanej w Księdze Mormona. Jedynie niektóre interpretacje biblijnych wersetów stoją w konflikcie z wersetami w Księdze Mormona. Jak wykazałem powyżej, to nie słowa biblijnego proroka, ale ich niewłaściwa interpretacja może zaprzeczać słowom zawartym w Księdze Mormona (jak również treści innego biblijnego fragmentu).

Dla członków Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich Biblia i Księga Mormona stanowią jedność. Są jak zawiasy drzwi - aby zapewnić drzwiom właściwe funkcjonowanie, potrzebne są przynajmniej dwa zawiasy. Księga Mormona całkowicie rozjaśnia doktrynę o stanie duszy po śmierci. Jest więc cennym uzupełnieniem Biblii. Z drugiej strony Biblia wspomina o wizycie Jezusa w świecie duchów, podkreślając miłość i łaskę Boga - jego troskę o dusze nawet tych osób, które podczas swojego życia odrzuciły żyjącego proroka. Księga Mormona nie wspomina o tym wydarzeniu ani słowa. Biblia więc jest cennym uzupełnieniem Księgi Mormona.

Dlatego właśnie czytam Biblię i Księgę Mormona. Do tego samego zachęcam Ciebie, drogi czytelniku. Nie trzeba być mormonem, by czytać Księgę Mormona. Jeśli chciałbyś otrzymać darmowy egzemplarz tej kroniki starożytnych Izraelitów zamieszkujących część kontynentu Amerykańskiego, daj znać w komentarzu lub wyślij mi email. Nie czekaj aż niespodziewana tragedia, np. śmierć bliskiej osoby, zmusi Cię do głębokich rozważań o życiu po śmierci. Zapewniam, że zupełnie inaczej przeżywa się wieczne rozstanie, a inaczej tymczasową rozłąkę.

Biblia i Księga Mormona nie tylko podają pocieszające lekcje z morałami. Cóż warte są piękne historyjki, jeżeli nie ma pewności, czy są prawdziwe? W ostatnim rozdziale Księgi Mormona prorok Moroni pisze jak można się dowiedzieć, czy źródłem jej nauk jest Bóg, czy tylko wybujała wyobraźnia jej autorów. Napiszę o tym innym razem.

Czy Biblia zaprzecza Księdze Mormona?

Werset kontra werset, Nowy Testament kontra Stary

Przeciwnicy chrześcijaństwa często biorą na cel swojej krytyki Biblię, uznawaną przez wielu chrześcijan za księgę nieskazitelną, pozbawioną błędów. Wskazują oni na wzajemnie zaprzeczające się wersety.

Na przykład, w Ewangelii wg. Mateusza czytamy, po zdradzie Jezusa, Judasz rzucił srebrniki do świątyni, oddalił się, poszedł i powiesił się. (Mat 27:5). Natomiast w Dziejach Apostolskich Łukasz, cytując apostoła Piotra podaje nieco inną, bardziej graficzną wersję wydarzeń: On to za otrzymaną zapłatę za nieprawość nabył pole, a upadłszy, pękł na dwoje i wypłynęły wszystkie wnętrzności jego. (Dz.Ap. 1:18).

Co Judasz zrobił z otrzymanymi srebrnikami i jak zakończyło się jego życie? Można oczywiście te dwie relacje jakoś ze sobą pogodzić, przynajmniej częściowo (zdrajca mógł np. powiesić się na sznurze, który zerwał się pod jego ciężarem; upadające zwłoki pękły, itd.). Zresztą czy to naprawdę tak ważne jak umarł Judasz? Istnieje jednak wiele innych (pozornych) rozbieżności między wersetami Nowego Testamentu. Niektóre z nich odnoszą się do zdarzeń a inne nauk ewangelii (najdłuższa lista z jaką się spotkałem składa się ze 194 przykładów).

Żaru do ognia dokładają wyznawcy Judaizmu wskazujący na niektóre opisane w Nowym Testamencie nauki Jezusa i rzekomo zaprzeczające im wersety w Starym. Np. wg. Żydów, niektóre wskazówki Jezusa o stosunku do swoich rodziców (Łukasz 14:26) wydają się w całkowitej sprzeczności do przykazań nauczanych przez Mojżesza (Wyjścia 20:12).

Biblia kontra Księga Mormona

Zjawisko występowania zaprzeczających się nawzajem wersetów w Biblii nie przeszkadza jednak tym chrześcijanom, którzy doszukują się pozornych wykluczeń między wersetem w Księdze Mormona a wersetem w Biblii.

Może jednak faktycznie nauk Księgi Mormona nie da się pogodzić z naukami Biblii? Rozejrzałem się trochę po sieci www w poszukiwaniu konkretnych przykładów. Ku mojemu zdumieniu zauważyłem, że kiedy padają zarzuty braku kompatybilności między kroniką starożytnych mieszkańców Ameryki (Księga Mormona) a kronikami starożytnych mieszkańców Palestyny (Biblia), ich autorzy prawie nigdy nie podają konkretnych przykładów. W końcu jednak udało mi się znaleźć parę artykułów nawiązujących do konkretnych przykładów na stronach anglojęzycznych. Przyjrzyjmy się niektórym z nich:

Na stronie o adresie www.utlm.org/onlineresources/bibleandbomcontradictions.htm znajduje się następująca lista:

1. Autor zwraca uwagę, że w Liście do Efezjan, nawiązując do otwarcia innych narodów (czyli nie-Izraelitów) dla głoszenia ewangelii, apostoł Paweł zaznacza, że nigdy wcześniej nie wiedziano o tym, że taka zmiana w praktyce Kościoła kiedyś nastąpi. Tymczasem Księga Mormona zawiera objawione kilkaset wcześniej proroctwa o tejże zmianie. Zarzut ten byłby sensowny, gdyby nie kwestionowany przez nikogo fakt, że Paweł żył długo przed Kolumbem. W jego czasach Ameryka nie została jeszcze odkryta. Nie wiedział więc o istnieniu kronik napisanych przez Nefitów, a co za tym idzie o wspomnianym proroctwie. Ani Paweł ani inni mieszkańcy Cesarstwa Rzymskiego nie mieli jeszcze kontaktu z Indianami, nie mówiąc o znajomości szczegółów dotyczących ich nauk i proroctw.

2. Drugi zarzut również nie bierze pod uwagę faktu kompletnego braku kontaktu z przodkami Indian. Księga Mormona opowiada o istniejącym w Ameryce Kościele Boga, podczas gdy Jezus w Nowym Testamencie mówi Piotrowi, że założy (czas przyszły) swój Kościół. Oczywiście z perspektywy żyjącego w latach 30 n.e. w Palestynie Piotra, założenie Kościoła Jezusa Chrystusa miało nastąpić w przyszłości. Jezus nie musiał informować Piotra o fakcie istnienia na kuli ziemskiej zagubionych plemion izraelskich, które dzięki swojej prawości cieszyli się obecnością żyjących proroków przez których Bóg kierował kościelną organizacją (wiadomo jednak, że przynajmniej raz Jezus nawiązał do nich wspominając, że ma inne owce nie z tego stada, itd. - Ewangelia Jana 10:16).

3. W Dziejach Apostolskich napisano, że uczniowie Jezusa po raz pierwszy nazwani zostali Chrześcijanami w Antiochu. Księga Mormona natomiast wspomina, że w roku 73 p.n.e. (a więc prawie sto lat wcześniej) wierzący w Chrystusa mieszkańcy Ameryki nazwani zostali Chrześcijanami, bo wzięli na siebie imię Chrystusa (słowo Christian pochodzi od słowa Christ, czyli Chrystus). Nie będę się tu powtarzał - mówimy wydarzeniach mających miejsce piętnaście wieków przed narodzeniem Krzysztofa Kolumba i jeszcze dłuższym okresie poprzedzającym wydanie Księgi Mormona.

4. W Biblii napisano o tym jak Chrześcijanie w Jerozolimie otrzymali Ducha Świętego a w Księdze Mormona o tym jak Chrześcijanie w Ameryce otrzymali Ducha Świętego... Nawet nie wiem jak to skomentować, bo nie rozumiem jak obie te rzeczy mają się wzajemnie wykluczać.

5. W Starym Testamencie napisane jest, że kapłanami zostawali potomkowie Lewiego (jednego z 12 synów Izraela). Bohaterowie Księgi Mormona nie byli potomkami Lewiego, a mimo to byli wyświęcani do kapłaństwa. Jak to możliwe? Nareszcie jakiś logiczny i sensowny argument. Autor tej listy nie rozumie jednak różnicy między kapłaństwem Aarona (do którego prawo mieli tylko potomkowie Lewiego) a wyższym kapłaństwem Melchizedeka, z którym nie były związane żadne etniczne restrykcje - wszyscy prorocy Biblii posiadali Kapłaństwo Melchizedeka, mimo, że - z wyjątkiem Mojżesza - nie należeli do plemienia Lewiego (byli Żydami, a więc potomkami Judy). Nefici w Księdze Mormona nigdy nie mieli kapłaństwa Aarona. Mieli jednak kapłaństwo Melchizedeka.

6. W tym punkcie wspomniana jest różnica w jakimś szczególe dotyczącym składania ofiar ze zwierząt w Palestynie a podobną praktyką pośród ludu o którym mowa w Księdze Mormona. Jeżeli faktycznie była jakaś różnica (nie jestem ekspertem w temacie Prawa Mojżesza), to i w tym nie dostrzegam większego problemu. Być może Nefici w Nowym Świecie nie robili wszystkiego dokładnie tak samo jak Żydzi na Starym Kontynencie.

7. W Biblii wspomniana jest egzekucja synów króla Izraela - Zedekaja. Księga Mormona natomiast twierdzi, że jeden z jego synów przeżył upadek Jerozolimy i udało mu się z niej wydostać. Żydowscy kronikarze nie musieli wiedzieć wszystkiego. Bardziej zdziwiłoby mnie, gdyby wiedzieli o tym, że jednemu z książąt udało się przeżyć babiloński najazd, bo oznaczałoby to, że mieli z nim jakiś kontakt, np. radiowy. Nie muszę jednak przypominać, że telegraf, radio czy internet to wynalazki późniejsze - późniejsze nawet od podróży Kolumba do Ameryki.

8. Ten argument słyszałem już wiele razy. Jak wiadomo Jezus urodził się w Betlejem. Księga Mormona natomiast zawiera proroctwo, że Jezus narodzi się w Jerozolimie. Warto jednak zauważyć, że w języku angielskim (czyli tym pierwszym, natchnionym wydaniu Księgi Mormona na język współczesny), prorok Józef Smith nie użył tu słowa in (w), ale at, co może oznaczać zarówno w jak i przy. Księga Mormona zawiera więc proroctwo, że Mesjasz narodzi się niedaleko Jerozolimy (at Jerusalem). Betlejem znajduje się bardzo blisko Jerozolimy. Obecnie stanowi przedmieście tego miasta. Wszystko się więc zgadza.

werset A kontra niewłaściwa interpretacja wersetu B

Z kilkoma konkretnymi przykładami rzekomych zgrzytów między Księgą Mormona a Biblią spotkałem się podczas rozmów z przedstawicielami kilku religii. Za każdym jednak razem do konfliktu dochodziło nie między słowami proroka żydowskiego a naukami proroka nefickiego (Nefici to naród Izraelitów z plemienia Józefa o których opowiada Księga Mormona), ale między prywatną interpretacją konkretnego biblijnego wersetu a zazwyczaj dość jasno wyłożoną doktryną w Księdze Mormona.

Co ciekawe, niemal podczas każdej z tych dyskusji ze Świadkami Jehowy, Adwentystami czy Zielonoświątkowcami udało mi się wskazać na (często nieznany przez mojego rozmówcę) werset w Biblii, który wydaje się zaprzeczać ich interpretacji wskazanego przez nich fragmentu. Tak więc problem nie leży w tym, że Księga Mormona naucza innych nauk niż Biblia, ale w błędnej interpretacji przeczytanego tekstu (wynikającej zresztą z niestosowania się do wskazówek zawartych w Biblii, a konkretnie przestrogi apostoła Piotra, który wręcz zabrania dowolnej interpretacji niejasnych fragmentów proroczych zapisków - 2 List Piotra 1:19-21).

Konkretnym przykładem podzielę się w następnym artykule, w którym omówię doktrynę niektórych chrześcijańskich denominacji (konkretnie Świadków Jehowy i Adwentystów) o stanie człowieka po śmierci: Gdzie udaje się człowiek po swojej śmierci?. W oparciu o Biblię wykażę, że wbrew zarzutom Świadków i Adwentystów, w tym temacie prorocy Księgi Mormona nauczali dokładnie tego samego, czego nauczali prorocy Biblii. Dodam jeszcze nieskromnie, że zrobię to bez uciekania się do interpretowania po swojemu (czy mormońsku) tych słów autorów Biblii, które można by zrozumieć w więcej niż jeden sposób.

dwie księgi - jedno świadectwo

Biblia i Księga Mormona powstały na dwóch nie mających ze sobą styczności kontynentach. Ich nauki jednak są w całkowitej harmonii. Tak samo jak lektura Ewangelii wg. Mateusza pomaga lepiej zrozumieć tekst Ewangelii wg. Marka i tej wg. Łukasza - Biblia i Księga Mormona wzajemnie się uzupełniają. Niektóre tematy lepiej omawia Biblia a inne - Księga Mormona.

Starożytni prorocy przepowiadali publikację Biblii i Księgi Mormona. Przewidywali, że obie te księgi będą świadczyć o tych samych prawdach.

Prorok Ezechiel prorokował, że zgromadzenie Izraela rozpocznie połączenie zapisków potomków Judy - Żydów (Biblia) oraz zapisków potomków Józefa (Księga Mormona):
I doszło mnie słowo Pana tej treści: A ty, synu człowieczy, weź sobie kawałek drewna i napisz na nim: Należy do Judy... Weź także drugi kawałek drewna i napisz na nim: Należy do Józefa... Potem złóż razem obydwa drewna w jeden kawałek, aby stanowiły jedno w twoim ręku...i uczynię z nich jeden kawałek, tak, że w moim ręku będą stanowić jedno... Oto Ja zbiorę synów izraelskich spośród narodów, do których przybyli, i zgromadzę ich zewsząd, i przyprowadzę ich do ich ziemi. (Księga Ezechiela 37:16-21)
Warto zwrócić uwagę na fakt, że obecnie książki drukowane są na papierze - materiale wytworzonym głównie z drewna (pomijając oczywiście wydania elektroniczne).

Ustami proroka Nefiego Jehowa tak odpowiada na (pozabiblijną) doktrynę twierdzącą, że nie ma objawień poza Biblią:
Szemrzecie więc, ponieważ dostajecie więcej Mego słowa? Czyż nie wiecie, że świadectwo dwóch narodów jest dowodem dla was, że jestem Bogiem i że pamiętam o jednym narodzie tak samo jak o innym? Mówię więc jednemu narodowi te same słowa co drugiemu. I gdy dwa narody zjednoczą się w jeden, ich świadectwo będzie także jedno (2 Księga Nefiego 29:8)
Nefi tak prorokuje o tych samych wydarzeniach o których pisał Ezechiel:
Przemówię do Żydów i oni to zapiszą, będę mówił do Nefitów, i oni to zapiszą, przemówię do innych plemion z domu Izraela, które wywiodłem, i one to zapiszą, będę także mówił do wszystkich narodów ziemi, i one to zapiszą... I stanie się, że Moi, którzy są z domu Izraela, zostaną zebrani na swych ziemiach i Moje słowo zostanie także zebrane w jedno... (2 Księga Nefiego 29:12,14)
Stary Testament jest świadectwem o Jezusie napisanym przez mieszkańców Palestyny przed narodzeniem Jezusa. Nowy Testament jest świadectwem o Jego życiu i naukach oraz służbie apostołów. Księga Mormona jest jeszcze jednym świadectwem o Jezusie Chrystusie. Jeden z jej autorów (Moroni - syn Mormona) napisał:
...jej celem jest... przekonanie Żydów i ludzi innych narodów, że Jezus jest Chrystusem, Wiecznym Bogiem, objawiającym się wszystkim narodom - I jeśli znajdą się tutaj błędy, są one błędami ludzi, nie potępiajcie więc tego, co pochodzi od Boga... (strona tytułowa Księgi Mormona)

poniedziałek, 4 lutego 2019

Jak rozpoznać kościół założony przez Boga? Wystarczy zaufać Biblii.

Kto wymyślił religię?

Większość z naszych przodków przyjmowało istnienie niewidzialnego, duchowego świata w sposób naturalny. Wiara w Najwyższą Istotę, jakkolwiek by się nazywała, błogosławiącą ludzi prawych i zapowiadającą nieuchronny, surowy wyrok dla niesprawiedliwych towarzyszyła ludzkości od początku dziejów we wszystkich kulturach i narodach.

Sceptycy twierdzą, że religia została wymyślona dla usprawnienia kontroli poddanych. A może było inaczej - może nasi pierwsi przodkowie mieli kontakt ze Stwórcą, lecz odrzucając Jego nauki odsunęli się od Niego stopniowo, z pokolenia na pokolenie przygaszając światło boskiej inspiracji. Mimo to łaskawy Bóg co jakiś czas dawał porcję światła szczerym poszukiwaczom prawdy, którzy przeszli do historii jako Lao Tzu, Mahavira, Gautama (Budda), Konfucjusz czy Sokrates? Bywali też i tacy, dla których religia była narzędziem manipulacji.

Jedno jest pewne, co jakiś czas pojawiał się jakiś mędrzec zadziwiający swoją filozofią uczonych i prostych. Powstawały nowe sekty, religie i szkoły filozoficzne.

Na jakiej podstawie przyjmowano nowe nauki? Kierowano się przeróżnymi kryteriami: charyzmą nauczyciela, spójnością poszczególnych elementów jego filozofii, logiką lub stopniem podobieństwa do akceptowanych do tej pory pojęć i norm moralnych. W niektórych przypadkach na słuchaczach robiły wrażenie magiczne sztuczki, cuda przypisywane boskiej mocy. Często to lokalny władca dokonywał wyboru tej ideologii, która najlepiej jednoczyła jego poddanych i nakłaniała ich do posłuszeństwa panującej dyktaturze.

Uczeni w piśmie w czasach Jezusa decydowali, czy Jego nauka pochodzi od Boga czy od diabła poprzez porównywanie Jego słów do zapisków starożytnych proroków (a właściwie do ich własnej interpretacji tych zapisków). Przyjmując taką strategię należy jednak odpowiedzieć sobie na dwa pytania. Po pierwsze, skąd wiadomo, że ci poprzedni mędrcy znali i nauczali czystej prawdy? Po drugie, czy mamy pewność, że dobrze rozumiemy ich nauki?

Chaos w świecie chrześcijaństwa

Podczas swojej ziemskiej służby, Chrystus założył pośród mieszkańców Palestyny swój Kościół. Po swoim odejściu kierował nim przez objawienia dawane wybranym przez Siebie apostołom. Apostołowie i inni uczniowie Chrystusa głosili dobrą nowinę o zbawieniu przez łaskę Jezusa i przyjmowali wiernych poprzez chrzest i inne obrzędy. Prorokowali jednak, że nadejdzie okres odstępstwa, podczas którego bezpośredni kontakt z Bogiem zaniknie (2 List do Tesaloniczan 2:3). Proroctwo to wypełniło się po śmierci apostołów. Po zaniknięciu objawienia rozpoczęła się era teologii, czyli próby zrozumienia tajemnic Boga wyłącznie za pomocą rozumu.

Powstawały nowe kościoły budujące swoje doktryny na tej czy innej interpretacji zapisków pozostawionych przez apostołów i wcześniejszych proroków. Nad Europą zachodnią władzę zdobył założony przez cesarza rzymskiego Kościół Katolicki, czyli powszechny, integrujący nauki Biblii z wierzeniami pogańskimi (wiara w świętych, magiczna moc krzyża, kult Matki Boskiej, etc.). Po przetłumaczeniu Biblii na zrozumiały przez przeciętnego człowieka język i wynalezieniu prasy drukarskiej ogłaszano nowe interpretacje biblijnych wersetów. Reformacja i Protestantyzm podzieliły chrześcijan w Europie zachodniej.  Zaczęły powstawać nowe religie. Obecnie istnieje na świecie wiele wersji chrześcijaństwa, setki kościołów i denominacji z odmiennymi praktykami i doktrynami.

Który kościół jest prawdziwy?

Zakładając, że istnieje kościół założony i prowadzony przez Boga, jak można go rozpoznać? Który, w odróżnieniu od pozostałych naucza czystej nauki Chrystusa?

Z mojego doświadczenia z licznych rozmów z przedstawicielami kilkunastu kościołów protestanckich, ich rozumowanie można uprościć w ten sposób: Wierzymy tak i tak a nasze wierzenia wspiera ten i tamten biblijny werset (jeśli go odpowiednio zinterpretować). Ponieważ nasze doktryny tworzą dość zwartą i logiczną strukturę, uwierz nam i przyłącz się do nas. Katolicy używają innych argumentów: jesteśmy najstarsi (co nie jest prawdą) i najwięksi (owszem).

Tworzenie doktryn na podstawie własnej interpretacji wybranych wersetów z Biblii można porównać do budowy domu na piasku. Owoc takiej pracy może cieszyć oko, chronić przed deszczem i zimnem, ale tylko do czasu. Silny wiatr zburzy każdy dom zbudowany na niesolidnym fundamencie. Takim fundamentem są początki danej religii, odpowiedź na pytanie, czy jej założyciel działał sam, czy też pod kierownictwem wszechwiedzącego Boga.

Przyjrzyjmy się genezie niektórych kościołów i ruchów chrześcijańskich, korzystając z ich oficjalnych publikacji.

Luteranie / Ewangelicy

Marcin Luter nigdy nie twierdził, że otrzymał od Boga upoważnienie do poczynienia zmian w obowiązującej w Kościele Katolickim doktrynie. W książce autorstwa księdza ewangelickiego A. Rondthalera Ksiądz Doktor Marcin Luter czytamy:
Ogłoszone tezy stanowiły owoc głębokich przemyśleń oraz smutnych doświadczeń duszpasterskich, poczynionych przy słuchaniu spowiedzi( ks. A. Rondthaler - Ksiądz Doktor Marcin Luter (www.luteranie.pl)

Baptyści

Początki baptystów ściśle wiążą się z Reformacją jako ogólnoeuropejskim ruchem postulującym dogłębną odnowę chrześcijaństwa [...] Pierwszy amerykański zbór baptystów założony został pod przywództwem [Roger'a Williams'a], który do poglądów baptystycznych doszedł na skutek obserwacji praktyki religijnej w koloniach Nowej Anglii. Sprzeciwiając się religii urzędowej, przyjmowanej przez obywateli automatycznie i egzekwowanej przez władze cywilne, pod wpływem lektury Nowego Testamentu zrozumiał, że Kościół według wzorca biblijnego jest dobrowolnym zrzeszeniem wyznawców łączących się swobodnie w zbory w oparciu o swoje przekonania, bez jakiejkolwiek ingerencji państwa. (www.baptysci.pl)

Adwentyści

Na oficjalnej stronie Adwentystów Dnia Siódmego czytamy: Doktrynalnie, adwentyści są spadkobiercami ruchu Williama Millera z lat czterdziestych XIX wieku. William Miller – farmer, kaznodzieja, były kapitan armii amerykańskiej – był inicjatorem tzw. „ruchu drugiego adwentu”, który w latach 1831-1844 przetoczył się przez większą część Ameryki w postaci wielkiego ożywienia religijnego.
Opierając się na swoich studiach proroctw starotestamentowej Księgi Daniela, Miller wraz ze współpracownikami obliczyli, że Jezus powróci na ziemię 22 października 1844 roku. (www.advent.pl)

Zielonoświątkowcy

Ruch zielonoświątkowy (klasyczny pentekostalizm) zapoczątkowany został przez Charles'a F. Parham'a.
To właśnie wtedy Charles F. Parham (1873-1929), wyznawca Kościoła kongregacjonalnego, który następnie poprzez metodyzm znalazł się w szeregach ruchu uświęceniowego odczytał - jak mniemał - w Nowym Testamencie, a szczególnie w Dziejach Apostolskich, że biblijnym znakiem chrztu w Duchu Świętym, tak przecież szeroko propagowanym w ruchu uświęceniowym, jest glossolalia, czyli mówienie innymi językami. Jego teoria, doktryna znalazła wkrótce praktyczne potwierdzenie. 1 stycznia 1901 roku studenci założonej przez niego szkoły biblijnej w Topeka, Kansas, a następnie on sam, nawiedzeni potężnie przez Ducha Świętego zaczęli mówić innymi językami (www.kz.pl)

Świadkowie Jehowy

Fundamentem wiary Świadków Jehowy są interpretacje Biblii dokonane przez C.T. Russell'a. W książce wydanej przez towarzystwo Strażnica (Watch Tower) czytamy:
Nie twierdził, iż otrzymał od Boga jakieś szczególne objawienie, lecz uważał, że nastał wyznaczony przez Boga czas na zrozumienie Biblii oraz że w pełni poświęciwszy się Panu i Jego służbie, mógł uzyskać takie zrozumienie. (Świadkowie Jehowy – Głosiciele Królestwa Bożego, str. 707)
W liście do N.H. Barbour'a, C.T. Russell napisał:
...muszę kierować się własnym zrozumieniem Słowa naszego Ojca... (Świadkowie Jehowy – Głosiciele Królestwa Bożego, str. 48)
Żaden ze wspomnianych założycieli obecnych w naszych czasach wersji chrześcijaństwa nie twierdził, że otrzymał od Boga objawienie. Ich twierdzenia były więc ich własnymi. Mogli mieć rację, ale równie dobrze mogli się też mylić. Nie uzależniałbym swojego zbawienia od ludzkiej mądrości, nawet geniuszu osoby posiadającej najczystsze intencje. Jak mawiają policjanci w Teksasie: Ufamy Bogu (ang. In God We Trust). Wszyscy inni są na liście podejrzanych.

Biblia wskazuje na solidny fundament wiary

Biblia uczy, że jedynym nauczycielem, któremu można całkowicie zaufać jest doskonały i wszechwiedzący Bóg. Jedną z najczęściej powtarzających się w Biblii lekcji jest sposób komunikowania się Boga z ludzkością. Przez poszczególne księgi wchodzące w ten zbiór natchnionych zapisków przewija się pewien schemat. Jest on bardzo prosty. Składa się z czterech elementów:

1. Kiedy ludzie poszukują prawdy, Bóg wybiera pośród nich sprawiedliwego człowieka i daje mu upoważnienie do nauczania w Jego imieniu.

2. Prorocy przekazują otrzymane objawienia ludziom.

3. Słuchający proroka szczery i otwarty na prawdę człowiek, przekonuje się, że słucha prawdy poprzez osobiste objawienie od Ducha Świętego.

4. Prorocy zachęcają wiernych do posłuszeństwa Bogu przez nauczanie Jego planu i przykazań a także przez odprawianie zbawiennych obrzędów - symbolicznych rytuałów pieczętujących przymierze między Bogiem a człowiekiem.

Żaden z biblijnych proroków nie uzyskał prawa do przemawiania w imieniu Jehowy po skończeniu seminarium duchowego czy tytułu doktorskiego z innej religijnej uczelni. Ani jeden nie został przyjęty przez ludzi jako duchowy przywódca z powodu swej elokwencji, charyzmy czy dobrych stosunków z panującym właśnie władcą. Przyjrzyjmy się kilku przykładom. Oto jak biblijni prorocy stali się prorokami:

Mojżesz

Przeto teraz idź! Posyłam cię do faraona. Wyprowadź lud mój, synów izraelskich, z Egiptu....Tak powiesz do synów izraelskich: Jahwe posłał mnie do was! (2 Mojżesz 3:10, 14)
Mojżesz był prawdziwym prorokiem, bo Bóg go do tego wyznaczył.

Jozue

I uczynił Mojżesz, jak mu rozkazał Pan: Wziął Jozuego i kazał mu stanąć przed Eleazarem, kapłanem, i przed całym zborem, i położył na nim swoją rękę, i ustanowił go wodzem, jak Pan powiedział przez Mojżesza.” –  (4 Mojżesz 27:22-23)
Jozue również został ustanowiony przez Pana.

Izajasz

Wtedy przyleciał do mnie jeden z serafów, mając w ręku rozżarzony węgielek, który szczypcami wziął z ołtarza, i dotknął moich ust, i rzekł: Oto dotknęło to twoich warg i usunięta jest twoja wina, a twój grzech odpuszczony. Potem usłyszałem głos Pana, który rzekł: Kogo poślę? I kto tam pójdzie? Tedy odpowiedziałem: Oto jestem, poślij mnie! A On rzekł: Idź i mów do tego ludu... (Izajasz 6:6-9)
Izajasz także został posłany do ludzi przez samego Boga.

Jeremiasz

Wybrałem cię sobie, zanim cię utworzyłem w łonie matki, zanim się urodziłeś, poświęciłem cię, na proroka narodów przeznaczyłem cię. ... do kogokolwiek cię poślę, pójdziesz i będziesz mówił wszystko, co ci rozkażę. ... Potem Pan wyciągnął rękę i dotknął moich ust. I rzekł do mnie Pan: Oto wkładam moje słowa w twoje usta. Patrz! Daję ci dzisiaj władzę nad narodami i nad królestwami, abyś wykorzeniał i wypleniał, niszczył i burzył, odbudowywał i sadził. (Jeremiasz 1:5-10)
Jeremiasz był prorokiem, prawdziwym Świadkiem Jehowy, bo to Jehowa wyznaczył go do tego zadania jeszcze zanim Jeremiasz przyszedł na świat.

Ezechiel

Synu człowieczy! Stań na nogi, a będę z tobą rozmawiał! A gdy przemówił do mnie, wstąpił we mnie Duch i postawił mnie na nogi, i słyszałem tego, który mówił do mnie. I rzekł do mnie Synu człowieczy! Posyłam cię do synów izraelskich, do narodu buntowników, którzy zbuntowali się przeciwko mnie, zarówno oni jak i ich ojcowie odstąpili ode mnie i odstępują aż do dnia dzisiejszego, do synów o zuchwałej twarzy i nieczułym sercu – do nich cię posyłam, a ty mów do nich: Tak mówi Wszechmocny Pan, a oni – czy będą słuchać, czy nie – bo to dom przekory – poznają, że prorok był pośród nich. (Ezechiel 2:1-5)

Amos

Nie jestem ja prorokiem ani też uczniem proroka; jestem pasterzem i hodowcą sykomor, lecz Pan wziął mnie spoza trzody i rzekł do mnie: Idź, wystąp jako prorok wobec ludu mojego izraelskiego! (Amos 7:14-15)
Podobnie jak Mojżesz, Amos również zaskoczony był wiadomością o swoim powołaniu na proroka.

Piotr (Szymon) i Andrzej

A Jezus idąc wzdłuż wybrzeża Morza Galilejskiego ujrzał dwu braci: Szymona, zwanego Piotrem, i Andrzeja, brata jego, którzy zarzucali sieć w morze, byli bowiem rybakami. I rzekł do nich: Pójdźcie za mną, a zrobię was rybakami ludzi! A oni natychmiast porzucili sieci i poszli za nim. (Mateusz 4:18-22)
Szymon i jego brat, Andrzej, nie byli uczonymi w piśmie, ale prostymi rybakami. Zostali apostołami, czyli specjalnymi świadkami Jezusa, bo przez Niego zostali wybrani.

Dwunastu Apostołów

Wszyscy apostołowie zostali osobiście wyznaczeni przez samego Jezusa Chrystusa:
A gdy nastał dzień, przywołał uczniów swoich i wybrał z nich dwunastu, których też nazwał apostołami. (Łukasz 6:13)
W Ewangelii wg. Jana Jezus mówi apostołom:
Jak Ojciec mnie posłał, tak i Ja was posyłam. (Jan 20:21-22)
We wcześniejszym rozdziale Jezus jeszcze dobitniej wyjaśnił tę zasadę:
Nie wy mnie wybraliście, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was, abyście szli i owoc wydawali i aby owoc wasz był trwały, by to, o cokolwiek byście prosili Ojca w imieniu moim, dał wam. (Jan 15:16)

czasy biblijne nigdy się nie skończyły

Wśród wielu chrześcijańskich wyznań obowiązuje popularna doktryna twierdząca, że w czasach biblijnych Bóg postępował inaczej niż robi to obecnie. Wtedy posyłał aniołów i przemawiał przez proroków, ale teraz już nie ma takiej potrzeby, ponieważ mamy Biblię. Ponieważ Biblia zawiera całą prawdę, Bóg nie musi już ingerować w nasze sprawy.

Problem z doktryną mówiącą, że po skompletowaniu Biblii nie potrzebujemy już objawień polega między innymi na tym, że nie jest to biblijna doktryna. Ani w Starym ani w Nowym Testamencie nie nie ma jej śladu. Jeżeli jest prawdziwa, to musiała być objawiona... po napisaniu ostatniego biblijnego tekstu. Jak widać mamy do czynienia z paradoksem, którego nie da się obronić bez naruszenia podstawowych zasad logiki. Jeśli prawdą jest, że po Biblii nie było objawień to Bóg musiał to objawić... po Biblii.

Biblia uczy, że tylko Bóg może dać człowiekowi upoważnienie do reprezentowania Go. Podaje wiele przykładów wydarzeń w których Bóg wybierał swoich przedstawicieli. Miały one miejsce zarówno przed jak i po przyjściu Chrystusa (także po Jego zmartwychwstaniu i wniebowstąpieniu - Dz. Ap. 1:24-26, 6:6, 9:6,17, 13:2-3). Możemy więc bezpiecznie założyć, że jeżeli istnieje na ziemi organizacja kierowana przez Jehowę, jej fundament musi się opierać na wiecznych zasadach objawienia i boskiego upoważnienia. Taka organizacja musiała być założona przez proroka jako wynik służby aniołów, snów, wizji i bezpośredniego kontaktu z nieżyjącymi prorokami z dawnych lat.

Kościół Jezusa Chrystusa dzisiaj

Pod koniec osiemnastego wieku powstał na ziemi nowy naród, który ustanowił rządy wolności - Stany Zjednoczone Ameryki. Od wielu wieków nie było na świecie kraju, którego prawo gwarantowało wolność religijną. Niecałe 20 lat po ustanowieniu Konstytucji USA, w farmerskiej rodzinie w Stanie Nowy Jork urodził się chłopiec o imieniu Józef. Dorastał w okresie tak zwanego Drugiego Wielkiego Przebudzenia. W swoim pamiętniku napisał:
Zaczęło się to od Metodystów, lecz wkrótce rozeszło się na wszystkie sekty w tej części kraju. Naprawdę, cały ten okręg wydawał się tym dotknięty, i rzesze przyłączały się do różnych ugrupowań religijnych, co spowodowało niemałe zamieszanie i podział między ludźmi, jako że niektórzy wołali: "Tutaj, tutaj!", a inni: "Tam, tam!" Niektórzy opowiadali się za wiarą Metodystów, inni za Prezbiterianami, a jeszcze inni za Baptystami. (Perła Wielkiej Wartości: Józef Smith - Historia 1:5)
W odróżnieniu od krajów europejskich, Stany Zjednoczone nie miały narodowej religii. Przeciwnie - prawo miało gwarantować rozdział między państwem a kościołem. W tym środowisku wolności religijnej powstawały nowe denominacje.

Józef pisze dalej:
W czasie tego okresu wielkiego uniesienia umysł mój zwrócił się ku poważnej refleksji i odczuwałem wielki niepokój; lecz chociaż uczucia moje były głębokie i często przejmujące, to jednak trzymałem się z dala od tych wszystkich ugrupowań, mimo, że uczestniczyłem w kilku spotkaniach tak często, jak na to pozwalała okazja.  (Perła Wielkiej Wartości: Józef Smith - Historia 1:8)
W rodzinie Smithów, jak w wielu amerykańskich rodzinach, praktykowano wspólne i osobiste czytanie Biblii. Od czasu do czasu Józef uczestniczył też w religijnych spotkaniach. Jeden z wędrujących kaznodziei zwrócił uwagę czternastoletniego Józefa na werset w Liście Jakuba, w którym starożytny apostoł zapewnia, że Bóg odpowiada na modlitwy.
A jeśli komu z was brak mądrości, niech prosi Boga, który wszystkich obdarza chętnie i bez wypominania, a będzie mu dana. (List Jakuba 1:5)
Józef postanowił wypróbować tę obietnicę. Pewnego wiosennego poranka udał się do pobliskiego lasu i tam doświadczył swojej pierwszej wizji. Bóg Ojciec przedstawił Jezusa i nakazał go słuchać. Wtedy Józef odbył swoją pierwszą rozmowę ze zmartwychwstałym Zbawicielem. Zadał mu między innymi pytanie, która z istniejących sekt (w języku angielskim słowo sekta nie ma negatywnej konotacji, oznacza po prostu religię lub kościół ) jest prawdziwa i do której z nich powinien przystąpić.
Odpowiedziano mi, że nie mam przystępować do żadnej, albowiem wszystkie były w błędzie; (Perła Wielkiej Wartości: Józef Smith - Historia 1:19)
Była wiosna 1820 roku. W ciągu następnej dekady Józef Smith doświadczał wielu objawień, wizji oraz wizyt aniołów - tak jak doświadczali tego biblijni prorocy. Od anioła o imieniu Moroni Józef otrzymał wykonane ze złota płyty, które mocą Ducha Świętego przetłumaczył na język angielski i wydał pod nazwą Księga Mormona. Zmartwychwstały Jan Chrzciciel ukazał się Józefowi i lokalnemu nauczycielowi Oliwierowi Cowdery, by przez nałożenie rąk nadać im kapłaństwo Aarona upoważniające do dokonywania obrzędu chrztu. Innym razem nowotestamentowi apostołowie Piotr, Jakub i Jan przyszli do Józefa i Oliwiera nadając im wyższe kapłaństwo - kapłaństwo Melchizedeka dające im prawo m.in. do nadania daru Ducha Świętego, bez którego człowiek nie jest w stanie wytrwać do końca życia w przymierzu zawartym podczas chrztu.

6 kwietnia 1830 roku, Józef Smith, Oliwier Cowdery i czterej innych mężczyzn oficjalnie i zgodnie z obowiązującym w stanie Nowy Jork prawem, założyli Kościół Chrystusa, który potem przyjął nazwę Kościół Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich.

Nie była to kolejna religia, która powstała w wyniku studiowania Biblii i nowej jej interpretacji. Powstała w wyniku objawień otrzymanych przez wyznaczonego przez Boga proroka. Tak samo jak w czasach starożytnych, Kościół Świętych w Dniach Ostatnich zbudowany został na solidnej podstawie objawień przekazywanych żyjącemu prorokowi. Każdy, kto pragnie się dowiedzieć, czy ten właśnie Kościół został założony i jest kierowany przez Boga, otrzymuje osobiste objawienie - niezłomne potwierdzenie od Ducha Świętego. Tak, jak to zapowiedział Jezus podczas rozmowy z Szymonem (Piotrem), ponownie zbudował Swój Kościół na fundamencie objawienia (...na tej opoce zbuduję Kościół mój... - Mateusz 16:16-18).

moje świadectwo

Nie przyjąłem chrztu w Kościele Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich, bo jego nauki okazały się zgodne z moimi dotychczasowymi przekonaniami, albo dlatego, że spodobała mi się interpretacja biblijnych wersetów mormonów, a nie kogoś innego. Nie jestem członkiem tego Kościoła dlatego, że tylko jego geneza odpowiada schematowi pojawiającemu się wiele razy w Biblii. Podczas, gdy intelektualne zrozumienie sposobu działania Boga jest rzeczą cenną, jedynym sposobem na przekonanie się o prawdzie tego wszystkiego jest osobiste objawienie od Boga.

Osobiste objawienie z natury rzeczy jest osobiste. To znaczy, że osoba, która je otrzymała nie jest w stanie nikomu go pokazać, czy też udowodnić, że je otrzymała. Nie musimy jednak nikomu wierzyć na słowo. Bóg nigdy nie zachęcał do ślepej wiary. Tak jak to robił od początku świata, również i w naszych czasach Bóg powołał proroka i dał mu wiele objawień. Tysiące misjonarzy na całym świecie niesie nowinę o przywróceniu Kościoła Jezusa Chrystusa niemal wszystkim ludom, narodom i językom. Dwóch z nich - Starszy Blumell i Starszy Swan, młodzi chłopcy z Utah i Kanady prawie 30 lat temu dotarli do mojego przyjaciela - Kuby Górowskiego, który następnie przyprowadził ich do mnie. Zachęcili mnie do studiowania Biblii i Księgi Mormona, jednocześnie zastrzegając, że nie są w stanie niczego mi udowodnić. Złożyli tylko świadectwo, że Bóg jest naszym kochającym Ojcem i chętnie odpowiada na szczerą modlitwę.

Modliłem się i pytałem, czy Józef Smith był prorokiem. Przez jakiś czas nie otrzymywałem odpowiedzi. Któregoś dnia doświadczyłem jednak czegoś zupełnie nowego. Po raz pierwszy moja modlitwa była szczerą rozmową z realną Osobą. Zadałem Bogu pytanie czy faktycznie posłał Józefa Smitha i powołał go na proroka. Obiecałem Mu też, że jeśli tak jest, to z pokorą przyjmę wszystkie objawienia, które przez niego przekazał. I wtedy przyszła odpowiedź. Osobiste świadectwo, którego nie jestem w stanie opisać. Mogę Cię, drogi Czytelniku, tylko zachęcić, byś zrobił to samo. Bóg Cię kocha i jeśli tego szczerze pragniesz, objawi Ci prawdę. Miliony ludzi na całym świecie doświadczyło tego i zapewnia, że warto było się pytać.
...jeśli zapytacie w szczerości serca, z prawdziwym zamiarem, mając wiarę w Chrystusa, objawi On wam prawdę przez Ducha Świętego. I przez Ducha Świętego możecie przekonać się o prawdzie wszystkiego. (Księga Mormona: Księga Moroniego 10:4-5)