sobota, 8 lutego 2020

Jak głosują Święci w Dniach Ostatnich?

Współcześni prorocy nie wręczają nam list nazwisk i partii na które powinniśmy głosować. Uczą nas jednak poprawnych zasad i zachęcają do wyciągania właściwych wniosków. W świetle nauk zawartych w Biblii, Księdze Mormona oraz współczesnych objawień, łatwiej jest podjąć właściwą decyzję podczas wyborów. Możemy też wiedzieć jakich instytucji, partii i organizacji lepiej nie wspierać. Pomaga nam w tym wiedza o wydarzeniach sprzed milionów lat


Prorok Józef Smith - kandydat na Prezydenta USA


Kościół a polityka


Znajomość podstawowych nauk i praktyk oraz organizacji Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich nie wystarcza, żeby dobrze rozumieć naszą religię. Niektóre, nawet najprawdziwsze informacje - np. doktryny naszej wiary, mogą być bardzo łatwo niepoprawnie zinterpretowane. Istnieje bowiem wiele paradoksów - prawdziwych i pozornych - związanych z członkostwem w Kościele.

Na przykład, kiedy ktoś słyszy, że Święci w Dniach Ostatnich uważają swojego przywódcę za proroka Boga, często pojawia się w umyśle wyobrażenie grupy ludzi pozbawionych własnej inicjatywy, pozostających w bezczynności dopóki nie usłyszą instrukcji od swojego natchnionego przywódcy. W końcu prorok otrzymuje objawienia bezpośrednio od Wszechwiedzącego. Z takim dostępem do nieograniczonej wiedzy po co się samemu zastanawiać co robić. Prorok powie nam wszystko, co powinniśmy wiedzieć. Warto jednak wiedzieć, że zadaniem proroka nie jest podejmowanie za nas decyzji, ale głównie nauczanie poprawnych zasad, z których my sami powinniśmy wyciągać własne wnioski i na ich podstawie decydować co robić a czego nie robić.

W latach 1840. prześladowani przez amerykańskich protestantów i polityków (np. gubernatora Stanu Missouri) „mormoni” zakupili opuszczoną, bagnistą ziemię na zachodzie Stanu Illinois i zbudowali miasto Nauvoo, największe w tym czasie miasto tego Stanu. Pewien lokalny polityk odwiedził Nauvoo i zapytał Proroka a jednocześnie burmistrza miasta - Józefa Smitha jak mu się udało zapanować nad tak dużą grupą ludzi i wprowadzić tak doskonały porządek pośród nich. Dodał jednocześnie, że żadnemu lokalnemu liderowi w Illinois nie udało się czegoś takiego dokonać. Józef odpowiedział, że to wcale nie takie trudne po czym wyjaśnił:


„Ja ich uczę poprawnych zasad a oni rządzą się sami.” (Józef Smith)

Angażowanie się Świętych w Dniach Ostatnich w tworzenie praw i regulacji krajów, w których zamieszkują jest dobrym przykładem obrazującym sposób w jaki nasza religia wpływa na działanie ich członków. Ten artykuł omówi ten aspekt Przywróconej Ewangelii. Najpierw przedstawię konkretne „poprawne zasady” nauczane przez współczesnych proroków a w ostatniej części podzielę się swoimi osobistymi wnioskami jakie ja (i wielu innych członków) wyciągamy z tych nauk.


zaangażowanie w „politykę”


Niektórzy z braci i sióstr w Kościele kibicowali mi w czasach w których aktywnie angażowałem się w sprawy naszego kraju (obecnie to ja kibicuję Bratu Karolowi Wilkoszowi, którego tu - przy okazji - serdecznie pozdrawiam!). Parę razy jednak słyszałem z ust swoich współwyznawców w Polsce (głównie wywodzących się ze środowiska Świadków Jehowy) słowa zniechęcające mnie do angażowania się w „politykę”. Nie lubię tego słowa, bo powiedzenie, że ktoś „interesuje się polityką” brzmi tak, jakby była mowa o jednym z wielu hobby takich jak modelarstwo, kolekcjonerstwo czy słuchanie muzyki. Chodzi tu jednak o coś więcej, coś, do czego zachęca nas sam Bóg - odbieranie władzy niegodziwym i poszerzanie zakresu wolności osobistej dzieciom Boga. Sam Prorok Przywrócenia, poza kierowaniem Kościołem przyjął propozycję kandydowania na Prezydenta Stanów Zjednoczonych a nawet przypłacił to swoim życiem.

Kościół Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich od samego początku zachęcał swoich członków do angażowania się w usprawnianie świata w którym żyjemy, także przez zaangażowanie się - jakbyśmy to nazwali - w sprawy polityczne - wspieranie dobrych kandydatów na stanowiska władzy, dążenie do zmiany prawa tak, by obywatele byli wolni i bezpieczni.

Zaledwie jeden rok po założeniu Kościoła, Pan objawił jego członkom swoją wolę odnośnie wykorzystywania naszej osobistej woli:


„Oto bowiem nie przystoi, abym we wszystkim rozkazywał; bowiem ten, kogo zmuszają w każdej sprawie, ten jest leniwym i niemądrym sługą; przeto nie dostaje żadnej nagrody. Zaprawdę, powiadam, że ludzie powinni się gorliwie angażować w dobrej sprawie, i wiele czynić z własnej nieprzymuszonej woli, i czynić wiele prawości.” (Nauki i Przymierza 58:26-27)

Wielu natchnionych przywódców Kościoła podkreślało fakt, że nie przypadkiem Kościół Jezusa Chrystusa został przywrócony w Stanach Zjednoczonych Ameryki, w państwie w którym jak sam zadeklarował: „...ustanowiłem Konstytucję tego kraju, rękami mądrych ludzi, których wychowałem w tym właśnie celu i odkupiłem kraj przez przelanie krwi.” (NiP 101:80).

W innym objawieniu Bóg powiedział:


„A to prawo kraju, które jest konstytucyjne, podtrzymujące zasadę wolności w zachowywaniu praw i przywilejów, należy do całej ludzkości, i słuszne jest w moich oczach” (NiP 98:5)

Werset ten potwierdza prawdziwe zamierzenia Ojców Założycieli USA, którzy twierdzili, że dążą do stworzenia takiego systemu, w którym jedynym celem rządu jest „podtrzymywanie zasady wolności”.

Dalej, Pan mówi tak:


„A co się tyczy prawa ludzkiego, wszystko, co jest większe lub mniejsze niż to, pochodzi od złego. Ja, Pan Bóg, czynię was wolnymi, przeto, zaiste, jesteście wolni; i prawo takoż czyni was wolnymi.” (w. 7-8)

We wprowadzeniu do rozdziału 98 Nauk i Przymierzy czytamy, że „objawienie to przyszło w rezultacie prześladowania świętych w Missouri”. Skoro wolność członków Kościoła była ograniczona, mimo, że prawo im tę wolność gwarantowało, jak można powiedzieć, że prawo czyni ludzi wolnymi? Wyjaśnienie przychodzi w następnym wersecie:


„Jednakże, gdy rządzą niegodziwi, ludzie lamentują.” (w. 9)

Osobisty stosunek wiernego Świętego w Dniach Ostatnich do takich spraw jak rząd, prawo czy „polityka” nie powinno się ograniczać do powtarzania Dwunastej Zasady Wiary: „Wierzymy w posłuszeństwo królom, prezydentom, władcom i rządom; w przestrzeganie, poszanowanie i poparcie dla prawa.”


Kapitan Moroni - bohater wolności z Księgi Mormona


W Księdze Mormona czytamy historię o przywódcy armii Nefitów, Moronim. Prorok Mormon napisał o nim następujące zdanie:


„Zaprawdę powiadam wam, że jeśli wszyscy ludzie byliby podobni do Moroniego, moce piekielne zostałyby wstrząśnięte na wieki wieków i diabeł nigdy nie miałby władzy nad sercami ludzi.” (Księga Mormona - Księga Almy 48:17)

Tenże Moroni, w obliczu poważnego kryzysu jakim była próba przejęcia władzy przez ludzi chcących pozbawić wolności i głosu jego rodakom stanął na czele „wolnościowców” i „złożył przysięgę, że będzie bronił swego ludu, swego kraju, swej religii i swobód aż do ostatniej kropli krwi.” (Alma 48:13)

Kapitan Moroni nie czekał aż mu ktoś rozkaże, ale z własnej, nieprzymuszonej woli angażował się w dobrą sprawę wolności. Używając modnego niedawno słowa, był on pro-aktywny. Jego zrozumienie łagodności, pokory, oraz innych cech chrystusowych nie prowadziły do błędnego, wręcz fatalnego wniosku, że powinien się poddawać władzy złych ludzi i szanować prawo bez względu na to, czy jest ono sprawiedliwe czy niesprawiedliwe. Moroni kochał Boga, wierzył w Chrystusa i kochał swój naród tak bardzo, że gotowy był dla niego poświęcić swoje życie. A w stosunku do rządu podejmującego złe - jak mniemał - decyzje miał nastawienie nieprzychylne. Pozwalał nawet opanować się negatywnym emocjom:


„I Moroni był rozgniewany, że rząd nie dba o wolność kraju.” (Alma 59:13)

Zanim jednak, w ślad Kapitana Nefitów, zaczniemy organizować zbrojne powstanie, zastanówmy się raczej jak możemy odzyskiwać lub zachowywać wolność kraju w którym mieszkamy. Powróćmy do rozdziału 98 księgi Nauki i Przymierza. Po słowach „gdy rządzą niegodziwi, ludzie lamentują.” (w. 9) Pan daje Świętym następujące przykazanie:


„Przeto pilnie trzeba szukać ludzi uczciwych i mądrych, i popierać wam trzeba ludzi dobrych i mądrych; w przeciwnym razie, cokolwiek jest mniejsze od [tego], pochodzi od złego.” (w. 10)

Członkowie Kościoła otrzymali więc od Boga przykazanie - nie zaledwie brania udziału w wyborach, ale pilnego poszukiwania właściwych ludzi i ustanawiania ich w pozycjach rządzenia. PIlne poszukiwanie dobrych kandydatów nie ogranicza się do przeczytania plakatu wyborczego, czy nawet wysłuchania wylewnego przemówienia przystojnego i elokwentnego polityka i oddania swojego głosu pod wpływem zmanipulowanych emocji. Myślę, że zawiera się w tym przykazaniu konieczność bardziej dogłębnego poznania tematu. W końcu burmistrz i prorok Nauvoo, zanim powiedział, że ludzi powinni się rządzić sami, najpierw podkreślił wagę poznania poprawnych zasad.

Nie sugeruję tu wcale, że jako członek Kościoła zobowiązany jestem do aktywnego zaangażowania w wybraną przeze mnie partię polityczną, czy otrzymania piątki z kursu nauki politycznej. Wystarczy podstawowa wiedza o objawionych przez Boga doktrynach oraz jako-takie orientowanie się w dążeniach i - jeszcze ważniejsze - dotychczasowych skutkach działalności kandydatów na polityczne stanowiska.

Zacznijmy od doktryny:


Wolność, sprawiedliwość i poszanowanie własności


Przywrócone przez Proroka Józefa Smitha prawdy ewangelii Jezusa Chrystusa nie pozostawiają wątpliwości, że wolność jest kluczową wartością. Bez osobistych swobód i wolności dokonywania wyborów między dobrem a złem (a więc także wolności dokonywania złych wyborów) człowiek nie może wzrastać duchowo, zbliżać się do Boga, budować swojego charakteru na wzór charakteru doskonałego przykładu jedynego Człowieka, który chodził po tej ziemi, który nigdy nie popełnił żadnego błędu - Jezusa z Nazaretu.

Wszystko zaczęło się zanim stworzona została nasza planeta. Żyliśmy wtedy z Bogiem, naszym Ojcem i naszą Matką jako duchy (to znaczy, że nie posiadaliśmy fizycznych ciał). W tym życiu przedśmiertelnym wybuchł konflikt między Jezusem a Lucyferem. Obaj chcieli odegrać ważną rolę w Planie Zbawienia jako zbawiciele świata. Ich drogi do celu jakim było zbawienie dzieci Boga różniły się od siebie jednym szczegółem. Była nim zasada wolności.


plan Jezusa


Jezus chciał, żeby każdy człowiek rodzący się na Ziemi posiadał wolną wolę, by sam mógł wybrać, czy będzie żyć w zgodzie z wiecznymi prawami Boga, czy też podąży szeroką drogą nieposłuszeństwa. Ci, którzy będą żyć w zgodzie z wolą Boga, czyli w zgodzie z podszeptami własnego sumienia, mogą liczyć na odkupienie ze swoich grzechów przez Zadośćuczynienie (cierpienie Jezusa za nasze grzechy). Człowiek musi jednak podjąć tę decyzję sam. Nie powinien być do niej zmuszony.


plan Lucyfera


Z drugiej strony, Lucyfer (którego prawdziwą intencją było przejęcie władzy po Ojcu) zaproponował odebranie ludzkości wolności przez zmuszenie nas do posłuszeństwa Bogu. Obietnica Lucyfera (czyli Szatana) przypominała wyborczą obietnicę wielu współczestnych polityków: „odkupię całą ludzkość tak, że ani jedna dusza nie będzie stracona” (Perła Wielkiej Wartości: Księga Mojżesza 4:1).


początek konfliktu o wolność, czyli geneza walki dobra ze złem


Różnica między planem Lucyfera a planem Jezusa polegała na tym, że Jezus chciał dać wszystkim ludziom jednakową szansę, uczynić nas równymi na początku. Jego równość jest wolnością możliwości. Lucyfer natomiast dążył do tego, by wszyscy ludzie byli równi na końcu, a więc otrzymali jednakową zapłatę. Przypomina to różnicę między „sprawiedliwością” a „sprawiedliwością społeczną”.

Ojciec odrzucił propozycję Lucyfera i wyznaczył Jezusa do wykonania najważniejszego zadania w dziele zbawienia ludzkości - namaścił go na naszego Zbawiciela. Szatan zareagował gniewem i zorganizowaniem buntu przeciwko Planu Wolności. W Księdze Objawienia czytamy:


„I wybuchła walka w niebie: Michał i aniołowie jego stoczyli bój ze smokiem. I walczył smok i aniołowie jego” (Księga Objawienia 12:7).

Szatan przekonał jedną trzecią dzieci Boga do swoich racji. Stali się oni diabłami i po stworzeniu Ziemi zostali zrzuceni na ziemię, gdzie jako złe duchy kontynuują wojnę o wolność kusząc ludzi do nieposłuszeństwa Ojcu.


Ezra Taft Benson - Apostoł, Sekretarz Agrykultury i Prorok

Ezra Taft Benson, który przewodniczył Kościołowi w latach osiemdziesiątych i na początku dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku nauczał, że Wojna w Niebie toczy się dalej tu, na Ziemi. Podkreślał też kluczową zasadę wolności w tym konflikcie dobra ze złem:


"Chociaż wszystkie inne zasady ewangelii również są ważne, to właśnie od kwestii wolności zależało otrzymanie ciała. Znalezienie się po niewłaściwej stronie kwestii wolności podczas wojny w niebie oznaczało wieczne potępienie. Jak więc Święci w Dniach Ostatnich mogą oczekiwać ucieczki od wiecznych konsekwencji stojąc podczas tego życia po niewłaściwej stronie? Wojna w niebie szaleje dzisiaj na ziemi. Kwestie pozostały te same: Czy ludzie będą zmuszani do robienia rzeczy, które inni uważają że są dla ich najlepszego dobra czy też podążać będą za radą proroka i zachowają swoją wolność?" (Ezra Taft Benson)

Dla Apostoła Bensona „zachowanie swojej wolności” jest przykazaniem danym nam przez proroków. Natomiast wspieranie ruchów dążących do pozbawienia człowieka osobistej wolności przez bycie zmuszanym do „robienia rzeczy, które inni uważają, że są dla ich najlepszego dobra” oznacza według niego wspieranie sił wroga, samego Lucyfera.


Komunizm i Socjalizm są przeciwieństwami Planu Zbawienia


Nikogo nie powinno dziwić, że Ezra Taft Benson przez całe niemal życie angażował się w „politykę”. Podczas, gdy był już Apostołem w Kościele, służył swojemu narodowi w rządzie Eisenhowera i wygłosił wiele przemówień nawołujących do opierania się zniewalającym systemom Komunizmu i Socjalizmu, które przeszły do historii jako klasyki literatury wolnościowej. Ostrzegał na przykład:


"Zarówno Komunizm jak i Socjalizm dążą do zniszczenia naszego systemu gospodarczego i zastąpienia go socjalizmem; Sukces tych systemów, czy to przez ewolucję przez Socjalizm, czy też rewolucję komunistyczną lub kombinację obu sposobów, zniszczy nie tylko nasz system gospodarczy, ale również naszą wolność, łącznie z aspektami wolności 'obywatelskiej’” (Ezra Taft Benson)

Inni prorocy również ostrzegali nas przed systemami centralnego planowania. Prezydent Kościoła, David O. McKay powiedział:


„Pod rządami Komunizmu natychmiast tracimy nasze swobody i prawdopodobnie nasze życie.  Pod rządami Socjalizmu swobody tracimy powoli lecz równie pewnie.” (David O. McKay)

Inny Apostoł powiedział:


„Naszymi prawdziwymi wrogami są Komunizm i jego towarzysz - Socjalizm”. „Nigdy nie zapominajmy, że Komunizm i Socjalizm to państwowe niewolnictwo.” (J. Reuben Clark)

Przywódcy Kościoła wyrażali swój surowy osąd o Socjalizmie długo zanim stał się on modnym tematem. Drugi Prorok Przywrócenia z połowy dziewiętnastego wieku powiedział:


„Wysłuchaliśmy dzisiaj wykładu Brata Taylora o czymś nazywanym Socjalizmem. Co mają robić ludzie? Żyć z pracy innych i żebrać? Tylko biedni, niemądrzy i imbecyle nie są w stanie zadbać o siebie samych.” (Brigham Young)

Poniższa wypowiedź Proroka Bensona nie pozostawia żadnych wątpliwości co do braku możliwości pogodzenia doktryn Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich z filozofiami Komunizmu i Socjalizmu. Nie da się jednocześnie być uczniem Chrystusa i socjalistą.


"Groźba Komunizmu jest realna. Groźba Socjalizmu jest jeszcze bardziej realna. Komunizm to więcej niż system gospodarczy, to totalna filozofia życia, ateistyczna i całkowicie przecistawna wszystkiemu co uważamy za wartościowe jako wolny, chrześcijański naród. Żaden prawdziwy Święty w Dniach Ostatnich nie może być Komunistą czy Socjalistą, ponieważ zasady Komunizmu stanowią przeciwieństwo objawionemu słowu bożemu, a także Konstytucji tego kraju, który został ustanowiony przez ludzi, których Bóg Niebios do tego przygotował." (Ezra Taft Benson)


Kogo powinniśmy popierać w wyborach?


Powyższe wypowiedzi (jest ich o wiele więcej) to przykłady nauczania nas „poprawnych zasad” przez proroków Boga. Zgodnie z objawioną wolą Boga: „Oto bowiem nie przystoi, abym we wszystkim rozkazywał”, bo „ludzie powinni się gorliwie angażować w dobrej sprawie, i wiele czynić z własnej nieprzymuszonej woli” (NiP 58:26-27) przywódcy Kościoła Jezusa Chrystusa nigdy nie wskazują swoim członkom na kogo powinni głosować. Bóg naucza nas poprawnych zasad i pozwala nam wyciągać z nich własne wnioski.

Nie zawsze jest to łatwe. Trudno, na przykład odpowiedzieć na pytanie: „Na kogo głosować?”, bo nie tak łatwo jest wiedzieć, którzy z kandydatów na stanowiska władzy są zarówno „uczciwi” i „dobrzy” jak również „mądrzy” (NiP 98:10).

Niestety, kłamliwe media oraz przeciwnicy polityczni uczciwych i mądrych przywódców politycznych najczęściej przedstawiają ich w bardzo negatywnym świetle. Głupotą jest wyrabianie własnej opinii na temat osoby polityka w oparciu o kłamliwe świadectwa, manipulacje i pół-prawdy tych, którzy wspierają ruchy dążące do pozbawienia nas wolności. Na przykład, jednym z powodów dla których większość Amerykanów odmówiła udzielenia swojego poparcia kandydatowi na prezydenta - Józefowi Smithowi Jr. było podkreślanie przez jego politycznych przeciwników faktu, że zaangażowany był w - niemoralną - jak mniemano - praktykę wielożeństwa.

Dlatego na każdym wyborcy, dla którego kwestia wolności osobistej nie jest obojętna, ciąży święty obowiązek odrobienia pracy domowej. Obecnie, z pomocą sieci internetowej nie jest to wcale takie trudne. Na przykład, po przeczytaniu budzącego negatywne mocje nagłówka w gazecie, albo fragmentu cytatu kandydata można samemu odnaleźć całą wypowiedź. W większości przypadków okazuje się, że autor wypowiedzi powiedział coś zupełnie innego niż to, o czym sugerują nieuczciwi dziennikarze. Moim ulubionym przykładem jest nagłówek z fragmentem cytatu pewnego polskiego polityka: „Kocham Rosję.” Wystarczyło otworzyć YouTube, by wysłuchać całego zdania, które brzmiało: „Kocham Rosję a im dalej znajduje się od Polski tym bardziej ją kocham.” Okazało się, że był to fragment wypowiedzi nawołującej do wspierania naszych wschodnich sąsiadów w ich konfliktach z Rosją a nie - jak to sugerowali nieuczciwi dziennikarze - zachęcanie do popierania Rosji.


podsumowanie


Do tego punktu artykułu skupiałem się tylko na suchych faktach. Nauczana przez Kościół Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich doktryna stawia wolność osobistą człowieka jako kluczową zasadę niezbędną do osiągnięcia szczęścia (albo - jak kto woli - niewoli i nieszczęścia). Kościół zachęca swoich członków do walki o wolność nie tylko własną ale również naszych braci i sióstr nie wyznających naszej wiary. Komunizm i Socjalizm są systemami natchnionymi przez siły zła i prowadzą do utraty wolności i zmniejszenie poziomu osobistego szczęścia. Nie można być Świętym w Dniach Ostatnich i jednocześnie Socjalistą. Nie ma prawdziwej wolności bez kapitalizmu, czyli wolnego rynku.

Myślę, że trudno jest kwestionować powyższe stwierdzenia jednocześnie deklarując swoją wiarę w Kościół i jego natchnionych przywódców, którzy są ich autorami.

Każdy członek Kościoła powinien sam wyciągnąć z tego wszystkiego wnioski. Jak już to podkreślałem, Kościół nie wręcza swoim członkom listy instytucji i nazwisk polityków których powinniśmy wspierać. Nie tworzy również czarnej listy tych organizacji i osób, które nie powinny liczyć na nasze wsparcie. Bóg i jego prorocy szanują naszą wolną wolę. Pozwalają nam nie tylko dokonywać właściwych decyzji ale również popełniać błędy z nadzieją, że się z nich czegoś nauczymy. Lepiej jest jednak wybierać to, co właściwe, w przypadku więc rządzących - wspierać tych, którzy dążą do zachowania i poszerzania wolności.


- - -

Pozwolę sobie teraz na podzielenie się własnymi wnioskami, jednocześnie podkreślając, że wywodzą się one tylko i wyłącznie z moich własnych rozważań nad zasadami nauczanymi przez proroków. Inaczej mówiąc - w ciągu prawie 30 lat uczęszczania na kościelne spotkania i nie opuszczenia ani jednej Konferencji Generalnej nie usłyszałem z ust przywódców i innych Świętych konkretnych instrukcji czy stwierdzenia, że takie właśnie wnioski powinienem z tego wszystkiego wyciągnąć. Zapoznanie się z moimi osobistymi konkluzjami może Ci pomóc w wyciągnięciu własnych. Jeśli Twoje są inne od moich, mam nadzieję, że potrafisz to sensownie uzasadnić pamiętając, że jednym z naturalnych następstw poznawania zasad Ewangelii jest korygowanie swoich dotychczasowych opinii i zniesienie złych tradycji. Nie bójmy się kłaść wiedzy od Boga na pierwszym miejscu, bo On jest od nas mądrzejszy.


na kogo NIE głosować i czego NIE wspierać?


Choć nie łatwo jest wiedzieć czy dany kandydat jest właściwy (tym bardziej, że nie jesteśmy w stanie wiedzieć jakie decyzje będzie on podejmował w przyszłości) to dla wielu członków Kościoła JezusaChrystusa zawarte w pismach świętych nauki jak również wypowiedzi wielu współczesnych proroków stanowią bardzo wyraźną odpowiedź na pytania: „Na kogo nie głosować?” i „Czego nie wspierać?”

Zacznę od wyborów lokalnych a skończę na tych mających wpływ na Europę. O decyzjach włodarzy miasta którego jestem mieszkańcem jestem dość dobrze poinformowany. Wiem, na przykład, którzy radni głosowali za podwyżką lokalnego podatku i za próbą zbudowania za moje, między innymi, pieniądze religijnego posągu w centrum miasta. Nie mogą więc liczyć na mój głos w przyszłości.

Jeżeli chodzi o partie polityczne w naszym kraju to sprawa też wydaje się dość jasna. Żadna z tych, które do tej pory podwyższały podatki nie dostanie mojego głosu. Partie zdobywające głosy przez programy socjalne, czyli uczestniczące w grabieży i pozbawiające ludzi wolności nigdy nie uzyskają mojego wsparcia. Najlepiej tak zwane „programy społeczne” opisał w kilku słowach prorok Hunter:


“Państwo odbiera od tych, którzy mają i daje tym, którzy nie mają. Obie grupy utraciły swą wolność. Ci, którzy mają utracili wolność by dawać dobrowolnie, zgodnie z ich wolną wolą i według ich pragnienia. Ci, którzy nie mają utracili swoją wolność, bo nie zasłużyli na to, co otrzymali. Dostali ‚coś za nic’ i nie będą oni doceniać ani tego co otrzymali ani tych, którzy im to dali.” (Howard W. Hunter)

Żyjemy w czasach, w których Socjalizm jest czymś popularnym. Spełniają się słowa Karola Marksa, który powiedział, że demokracja zawsze prowadzi do Socjalizmu. Większość obecnych polityków, szczególnie tych reprezentujących partie cieszące się dużą popularnością odnosi sukcesy właśnie dlatego, że ich obietnice wyborcze przypominają propagandę Lucyfera, twierdzącego, że aby człowiek osiągnął zbawienie czyli szczęście, najlepiej pozbawić go możliwości decydowania, bo władza wie lepiej co jest dla niego dobre. 

Niezorientowani wyborcy nie rozumieją, że godniej i lepiej żyłoby im się w kraju, w którym sami mogą decydować jak wydawać własne pieniądze, niż w kraju, który im te pieniądze odbiera a następnie bohatersko rozdaje to, co pozostało po podzieleniu łupów przez polityków i biurokratów. Większość ludzi nie rozumie, że zamiast wspierania socjalizmu pomagającego biednym, bardziej korzystnie byłoby wspierać wolny rynek w którym potrzebujących byłoby o wiele mniej i mogliby oni liczyć na lepszą pomoc od organizacji prywatnych. Podczas lekcji historii ogarnia nas współczucie dla naszych przodków zmuszanych do odprawiania pańszczyzny nie zdając sobie sprawy z faktu, że obecnie każdy Polak poświęca procentowo więcej czasu pracując na nasze państwo niż nasi chłopscy dziadowie.

Dlatego nie powinno nikogo dziwić, że im bardziej partia jest socjalistyczna, tym większą cieszy się popularnością. Nie daję się więc nabierać na medialną i szkolną propagandę demonizującą mniejsze, cieszące się małą popularnością partie, nazywając je „skrajnymi” i niebezpiecznymi. Nie działa na mnie nawoływanie do trzymania się centrum politycznego spektrum. Wolę się trzymać tego, co prawe i słuszne, nawet jeśli ktoś to umieści blisko prawej strony jakiegoś tam spektrum. Tak jak prawdziwy Kościół Boga stanowi małą większość na mapie religijnej świata, tak samo można się spodziewać, że partie wolnościowe i propagujące wolny rynek również będą należeć do tych mniejszych.

Oczywiście mała popularność danej partii czy ruchu nie gwarantuje, że jej liderzy są uczciwi i mądrzy. Wystarczy jednak zapoznać się z podstawowymi założeniami danej organizacji i odpowiedzieć na pytanie, czy - przynajmniej teoretycznie - dążą one do zmniejszenia władzy państwa i poszerzenia wolności obywateli, żeby wiedzieć, które w ogóle można brać pod uwagę.

Przejdę teraz do tematu Unii Europejskiej i spróbuję pokazać dlaczego, w świetle objawionej wiedzy, nie jestem zwolennikiem tej instytucji.

Jeśli do tej pory kibicowałeś tej EU, nie myśl, proszę, że uważam Cię przez to za wyznawcę Szatana i złego człowieka. Z pewnością robiłeś to z dobrych powodów. Większość Europejczyków (ta liczba zmniejsza się z roku na rok) uważa, że gdyby nie przynależność ich krajów do Unii, nie cieszyliby się swobodą poruszania po naszym kontynencie. Powszechnie uważa się też, że Unia chroni nas przed zaborczymi ambicjami totalitarnej Rosji. Poza tym Unia buduje szosy, biblioteki, chodniki i szkoły.

Czy tak jednak jest naprawdę? Szwajcaria i Norwegia nie są państwami członkowskimi Unii Europejskiej, ale oba te kraje należą do Strefy Schengen - ich obywatele mogą więc swobodnie podróżować i pracować w całej Europie (należącej do Strefy). Otwarte granice nie mają więc nic wspólnego z Unią, ale umową między państwami o Strefie Schengen.

Unia nie broni nas przed potencjalnym atakiem militarnym ze strony Rosji, bo nie jest ona organizacją militarną. NATO, przynajmniej teoretycznie, ma stanowić takie zabezpieczenie. Tak więc obietnica o wyzwoleniu spod jarzma złej Rosji jest po prostu kłamstwem.

Czy Unia daje nam pieniądze? O tym wspomnę później.

Polacy zagłosowali za przystąpieniem naszego kraju do Unii w oparciu o te trzy powyższe obietnice (oraz obietnicy zniesienia cła, która faktycznie została spełniona). Większość z nas nie zdaje sobie jednak sprawy z tego, że traktat akcesyjny, czyli umowa Polski z UE to bardzo skomplikowany i długi, zawierający tysiące stron, dokument.

Przystępując do Unii nie wiedzieliśmy też, że po kilku latach zmieni się diametralnie jej charakter. Po podpisaniu (m.in. przez Prezydenta Lecha Kaczyńskiego) Traktatu Lizbońskiego prawo Unijne bierze górę nad prawem poszczególnych krajów. To oznacza, że Polska i inne narody utraciły ogromną część swojej suwerenności. Przestaliśmy być krajem niepodległym, wolnym. Nie możemy tworzyć własnego prawa, chyba, że jest ono w harmonii z prawem UE.

Często w dyskusjach o Unii Europejskiej pojawia się argument, że Polacy nie zostali zmuszeni do przystąpienia do niej. Może i nie, ale polscy wyborcy zagłosowali za Unią przez kłamliwe obietnice. Oszustwo jest formą agresji. Jeżeli zamówię ze sklepu internetowego buty, a kurier dostarczy mi pudło ze sznurówkami to żaden sąd nie uzna argumentu właściciela sklepu, że przecież nie zmusił mnie do dokonania zakupu.

Księga Mormona zawiera proroctwa o pojawieniu się w czasach bezpośrednio poprzedzających powrót Jezusa na ziemię „tajemnych sprzysiężeń” w które uwikłane będą rządy państw. Historia Unii Europejskiej pokazuje, że jest ona jednym z nich.

Prorok Grant powiedział podczas Konferencji Generalnej w 1942 roku następujące słowa:


„[Szatan] dąży do zniszczenia wolności - ekonomicznej, politycznej i religijnej oraz do zastąpienia jej największą, obejmującą największy obszar i najbardziej kompletną tyranią jaka kiedykolwiek prześladowała ludzkość. Działa on pod tak doskonałym kamuflażem, że wielu nie zdoła rozpoznać ani jego ani jego metod.” (Hebr J. Grant)

Altiero Spinelli jest uważany za jednego z Ojców Założycieli Unii Europejskiej. Był on komunistą, który został wyrzucony z Włoskiej Partii Komunistycznej za zbyt skrajne poglądy. Jest on głównym autorem „Manifestu z Ventotene”. Nawołuje w nim do socjalistycznej rewolucji europejskiej dążącej do stworzenia jednolitego państwa federalnego obejmującego cały kontynent. Oto jego fragmenty:


„Kwestia, która najpierw musi zostać rozwiązana - bez niej bowiem nie jest możliwy żaden postęp - dotyczy ostatecznego zniesienia podziału Europy na państwa narodowe.”

Innymi słowy - Spinelli i jego towarzysze dążyli do obalenia państw, pozbawienia ich niepodległości, możliwości decydowania o własnym losie.

Dalej czytamy:


„Prywatna własność ma być likwidowana, ograniczana, korygowana albo rozszerzana w zależności od sytuacji, nie zaś dogmatycznie, dla zasady.”
budynek im. Alteriero Spinellego - Parlament Unii Europejskiej


Nazwisko Spinellego wygrawerowane jest na budynku Parlamentu Unii Europejskiej w Brukseli. Nie wyobrażam sobie na popieranie czegokolwiek, czego ten komunista był autorem. Więcej na temat Manifestu z Ventotene można przeczytać na Wikipedii.

Wystarczy uważnie obserwować zachodzące w Unii Europejskiej zmiany i zdawać sobie sprawę z wprowadzanych w niej ustaw, by nie mieć wątpliwości, że marzenia Spinellego i innych komunistów się spełniają. Z roku na rok tracimy dane nam od Boga swobody. W wielu krajach rodzice pogodzili się nawet z faktem, że ich dzieci nie należą do nich, ale do państwa, które decyduje nie tylko o tym czego powinny a czego nie mogą być nauczane, co powinni jeść a czego nie, a nawet jaką posiadają płeć i jakie substancje chemiczne powinny być wprowadzane do ich organizmów. Nieposłusznym sądy odbierają dzieci siłą i umieszczają w rodzinach bardziej pokornych obywateli. Wszystko, oczywiście, pod pretekstem uszczęśliwiania ludzi. Założenie jest wręcz diaboliczne - nasi władcy wiedzą lepiej od nas, co jest dla nas dobre.

Dlaczego wielu ludzi w Europie uważa, że Unia Europejska jest czymś pozytywnym? Po części dlatego, że niektóre z decyzji Parlamentu unijnego są faktycznie pozytywne. Ale argument, który najbardziej przemawia do ludzi to twierdzenie, że Unia daje im pieniądze. Jesteśmy przekupiani unijnymi grantami i milionami niebieskich tabliczek przypominających nam na każdym kroku, że gdyby nasz kraj nie należał do UE, wiele szos, budynków czy placów zabaw nie istniałoby.

Skąd jednak Unia Europejska bierze środki na liczne granty? Zapominamy, że są one siłą odbierane nam - obywatelom. Łatwo jest więc zauważyć znak z sumą pieniędzy „od Unii”, a trudniej jest pamiętać, że to własność ludzi, którzy często przez wysokie podatki żyją w finansowej niepewności albo nie mają pracy. Trudno też wiedzieć jak duża część tych grantów jest marnowana przez wielomilionową armię unijnych i państwowych urzędników, którzy - gdyby Unii nie było - produkowaliby coś wartościowego i w ten sposób dokładaliby się do wspólnego dobra.

Odbieranie jednemu człowiekowi jego prywatnej własności by przekazać ją drugiemu jest naruszeniem przykazania z Dekalogu: „Nie będziesz kradł”. Bóg nigdy nie uczynił różnicy między kradzieżą legalną a nielegalną. Ważne jest też, by rozumieć, że osoba biedna otrzymująca socjalną „pomoc” od państwa staje się uzależniona od jałmużny i zniechęcona do podjęcia uczciwej pracy. Zresztą, wielu ekonomistów uważa, że gdyby podatki były niskie (wystarczające na podstawowe funkcjonowanie państwa z armią, sądami, etc.), każdy zdrowy i pracowity mężczyzna sam byłby w stanie utrzymać siebie i swoją rodzinę. Kobiety zaś miałyby swobodę wyboru między karierą zawodową a wychowywaniem własnych dzieci. Obecnie większość kobiet takiego wyboru nie ma, bo państwo musi pobierać podatki, żeby budować żłobki i przedszkola. Przez powiększający się socjalizm, świat obrócony jest do góry nogami.

Rację miał prorok Hunter przypominając, że w takim systemie wszyscy tracą wolność - zarówno okradani z pieniędzy jak również okradani z osobistej godności i motywacji do uczciwej pracy.

Unia Europejska jest jednym z wielu przykładów instytucji, której działanie - według mojego zrozumienia boskich objawień - prowadzi do utracenia przez dzieci Boga osobistej wolności. Innymi przykładami są wspierane przez UE ruchy i organizacje dążące do specjalnych przywilejów przez określone grupy - określoną płeć, narodowość, rasę, religię, filozofię a nawet osoby z zaburzeniami seksualnymi. W wolnym państwie właściciel firmy posiada wolność do zatrudniania osób najlepiej wykwalifikowanych do obejmowanych przez nich stanowisk. Unijni politycy natomiast dążą do ograniczenia wolności kierowania własną firmą. Chcą oni zmusić pracodawcę do kierowania się takimi kryteriami jak płeć, narodowość czy tak zwaną „orientację seksualną”. Wszystko, oczywiście, w imię równości i sprawiedliwości społecznej. Nie zmienia to jednak faktu, że taka polityka jest rasistowska, seksistowska i heterofobiczna.

Tak się złożyło, że dzisiaj rozmawiałem ze pewnym Anglikiem, który powiedział mi, że w jego miejscowości policja może sprawdzać czy przechodzień posiada przy sobie broń pod warunkiem, że kolor jego skóry jest jaśniejszy od określonego. W przeciwnym wypadku oficer narażony jest na utratę pracy pod zarzutem rasowej dyskryminacji. Na szczęście Wielka Brytania wyzwoliła się właśnie spod jarzma Unii Europejskiej. Powiedziałem mojemu rozmówcy: „Mam nadzieję, że wasi przywódcy będą wprowadzać mądrzejsze prawa.”, na co on odpowiedział: „Gorszych od tych wprowadzanych w Brukseli być nie może.”


różnice poglądów między członkami Kościoła


Być może artykuł ten przeczyta kilku z moich znajomych z Kościoła. Dlatego na koniec chciałbym jeszcze dodać, że różnice między moimi poglądami a poglądami politycznymi innych członków Kościoła nie powinny wpływać negatywnie na nasze osobiste stosunki. Każdy z nas rozumie pewne aspekty Ewangelii lepiej a inne gorzej. Każdy z nas ma swoje silne strony i swoje słabości. Mnie interesuje temat wolności, ale znam takich, dla których jest on obojętny, jednocześnie potrafią lepiej ode mnie podążać za wieloma innymi ważnymi zasadami Ewangelii. 

Pomimo naszych różnic, możemy nadal być przyjaciółmi. Aby to było możliwe, musimy umieć ze sobą dyskutować bez obrażania się nawzajem. Kiedy dyskutujemy o Unii, atakujmy nasze poglądy, założenia, wnioski, ale nie siebie nawzajem. Czasami sam miewam z tym problem, choć - na swoją obronę - zwykle staję się nieznośny tylko sprowokowany niesprawiedliwym oskarżeniem pod swoim adresem.

Nade wszystko, jako lud przymierza z Bogiem powinniśmy pamiętać, że jesteśmy tu, na ziemi głównie po to, by nauczyć się odpokutować i przebaczać. Wszystko inne jest tylko dodatkiem.

niedziela, 2 lutego 2020

test Dominikanów: Czy „mormoni” są sektą?




Na stronie sekty.dominikanie.pl katolicki Zakon Dominikanów zamieścił 22 pytania z następującą uwagą: „Jeżeli na większość z zadanych pytań odpowiedziałeś twierdząco, możesz zakwalifikować grupę jako tę, która stanowi potencjalne zagrożenie dla ciebie i twoich bliskich.” Czy z perspektywy katolickiej Kościół Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich może być określany mianem „sekty”?

Co to znaczy „sekta”?


Dla niektórych Katolików każdy kościół z wyjątkiem Rzymskokatolickiego jest sektą, czyli „odłamem”. W języku angielskim słowo „sect” oznacza po prostu denominację, grupę ludzi
zjednoczonych w doktrynie i praktyce. W tym sensie każda religia jest sektą. Zakon Dominikanów w Polsce od początku lat 1990. prowadzi kampanię edukacyjną ostrzegającą młodych Polaków przed „sektami”. Ich definicja tego słowa oznacza religię, która ma negatywny wpływ na swoich wyznawców oraz ich bliskich. W naszym kraju ta właśnie definicja liczy się najbardziej, dlatego tylko tę będę tu brał pod uwagę.

Czy Święci w Dniach Ostatnich (określani czasem jako „mormoni”) zdają egzamin na „sektę”, czy też, według definicji dominikańskiej mogą być uznawani jako kościół, religia chrześcijańska, której wpływu na młodych ludzi nie należy się obawiać?

Odpowiem na każde z 22 pytań Braci Dominikanów w odniesieniu do Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich, a właściwie moich osobistych doświadczeń jako członek tego Kościoła. Nie wykluczam możliwości, że doświadczenia niektórych moich współwyznawców oraz ich ocena tych doświadczeń mogą się nieco różnić od moich. Myślę jednak, że moja perspektywa zasługuje na jakąś uwagę. Przystąpiłem do Kościoła 29 lat temu jako jeden z pierwszych ochrzczonych w Polsce po ustanowieniu Polskiej Warszawskiej Misji w roku 1990. Przez dwa lata służyłem jako pełnoetatowy woluntariusz - przedstawiciel („misjonarz”) tego Kościoła wśród Polaków i Amerykanów w Chicago (lata 1992-94). Potem studiowałem na kościelnym Uniwersytecie Brighama Younga w miejscowości Provo, w Stanie Utah, miejscu uznawanym za prawdziwą stolicę „mormonizmu” na świecie. Od dwudziestu lat wraz z małżonką (jej przodkowie przystąpili do Kościoła prawie dwa wieki temu) i dziećmi w Polsce. Połowę tego czasu służyłem jako lokalny przywódca Kościoła. Ze strony braci i sióstr w Kościele doświadczyłem wiele dobrego, ale również pewnych przykrości co sprawiło, że patrzę na naszą kościelną kulturę nieco krytycznym okiem. Na pytania Dominikanów odpowiem szczerze i obiektywnie, bo uważam, że tylko prawda prowadzi do pozytywnych efektów.


Dominikański test na niebezpieczną sektę:



„1. Czy grupa (lider) uważa się za nieomylną?”


Wierzymy, że Kościół Jezusa Chrystusa jest kierowany przez właśnie Jezusa Chrystusa - Postać doskonałą i nieomylną. Jednak tu, na ziemi, naszymi liderami są apostołowie, szczególnie naczelny apostoł, czyli prorok (prezydent Kościoła). Apostołowie, łącznie z prorokiem NIE są osobami nieomylnymi. Jak powiedział jeden z prezydentów Kościoła: kiedy Bóg powołuje kogoś na proroka, nie odwołuje go z bycia człowiekiem. Tak więc owszem, mogą się mylić, nawet w sprawach doktrynalnych.

Brigham Young jest jedną z moich ulubionych postaci historii Kościoła Jezusa Chrystusa, dlatego będę do niego nawiązywał. Był on drugim prezydentem Kościoła w naszych czasach. Nauczał on pewnej nowej doktryny, która do dziś budzi kontrowersje (tzw. „teoria Adam-Bóg”). Uważam, że zupełnie niepotrzebnie, bo doktryna ta nie została jednomyślnie zatwierdzona przez wszystkich żyjących apostołów, a taki warunek musi spełnić każda nowa nauka zanim zostanie uznana za oficjalną doktryną Kościoła. Późniejsi prorocy jasno i otwarcie przyznali, że była ona fałszywa. Doktryna Adam-Bóg nie może być uczciwie użyta jako krytyka wobec Kościoła, bo Kościół nigdy jej nie uznał za prawdziwą czy oficjalną. Może być, co najwyżej, użyta jako argument przemawiający za omylnością Brata Brighama, co - z perspektywy Kościoła i jego nauk nie stanowi żadnej kontrowersji.

Tak więc odpowiedzią na powyższe pytanie jest: NIE.


„2. Czy lider domaga się całkowitego posłuszeństwa od członków grupy?”


Tak się złożyło, że miałem okazję służyć jako misjonarz w Stanach Zjednoczonych w czasie głośnego oblężenia zamieszkującej przez odłam Adwentystów Dnia Siódmego farmy w Waco, w Stanie Teksas przez agentów FBI. Przywódca tej sekty, David Koresh podawał się za wcielenie Chrystusa, wykorzystując swoją charyzmę do molestowania swoich wyznawców. Oblężenie zakończyło się śmiercią 74 osób. Wielu Amerykanów z którymi rozmawiałem jako misjonarz było pod wrażeniem tragicznych doniesień z Teksasu. Słusznie też wyrażali oni swoje obawy co do naszego Kościoła, który uznaje swojego przywódcę za proroka. Z przyjemnością więc wyjaśniałem, że nie ma w naszej kulturze elementu absolutnego posłuszeństwa prorokowi.

Jednym z głównych zadań proroka jest nauczanie nauk Jezusa. Kiedy pewien dziennikarz zapytał w latach 1840. proroka Józefa Smitha dlaczego w kierowanym przez niego Kościele panuje porządek i dobra organizacja, odpowiedział: „Ja ich nauczam poprawnych zasad a każdy członek rządzi się sam.”.

Wielu innych proroków podkreślało zasadność tego wolnościowego stosunku między prorokiem a wiernymi. Wywieranie jakiegokolwiek nacisku na człowieka zawsze uznawane było za coś niepożądanego. Brigham Young, na przykład, nauczał Świętych, by nie robili niczego tylko dlatego, że tak im nakazał prorok. Zamiast ślepego posłuszeństwa, powinniśmy sami rozważać w swoich umysłach słowa proroków - starożytnych i żyjących, po czym podejmować decyzje o swoim postępowaniu. Zbawienie człowieka zależy od naszego osobistego stosunku do Boga, a nie jakiegokolwiek człowieka. Wierzymy, że Jezus był jedynym doskonałym, nieomylnym Człowiekiem, który żył na tej ziemi.

Odpowiedź na to pytanie jest więc: NIE.


„3. Czy władza lidera nad twoim życiem jest nieograniczona? Czy lider ingeruje w twoje życie osobiste, np.: sugeruje ci z kim powinieneś zawrzeć związek małżeński, gdzie mieszkać, jaką pracę podjąć, czy jak dysponować pieniędzmi?”


Nie ma w naszym Kościele praktyki wyznaczania małżonków przez proroka czy innych przywódców duchowych (tak jak to praktykują np. Muniści, czyli Ruch pod Wezwaniem Ducha Świętego dla Zjednoczenia Chrześcijaństwa Światowego).

Co do wyboru miejsca zamieszkania, w przeszłości od nawróconych członków Kościoła oczekiwało się emigracji do obecnego Stanu Utah. Na początku 20 wieku prezydent Kościoła ogłosił jednak, że od tej pory członkowie mogą, a nawet powinni pozostać w swoim miejscu zamieszkania i tam pomagać w budowaniu lokalnej kongregacji.

Jak dysponować pieniędzmi? Jesteśmy zachęcani do robienia domowego budżetu, oszczędzania i unikania zadłużenia. Są to jednak ogólne zasady i w żadnym stopniu nie można ich uznać za kontrowersyjne.

Tak więc odpowiedź na to pytanie jest: NIE (choć w przeszłości po części: TAK).


„4. Czy istnieje przekonanie, że tylko grupa/lider posiada monopol na prawdę, a inni ludzie pogrążeni są w błędzie? Czy tylko w tej grupie możesz osiągnąć zbawienie?”


I na to pytanie trudno odpowiedzieć definitywnie. Odpowiadam więc: TAK i NIE.

Czy posiadamy monopol na prawdę? Wierzymy, że źródłem prawdy jest Bóg. Wierzymy też, że Bóg objawia ludzkości prawdę za pośrednictwem wybranych przez siebie proroków. Jednocześnie jesteśmy nauczani, że Bóg daje natchnienie nie tylko prorokom, ale również filozofom, pisarzom, poetom i naukowcom. Nasi przywódcy zawsze zachęcali do poszukiwania prawdy w wielu miejscach. Brigham Young zachęcał do czytania literatury i chodzenia do teatru a członków Kościoła ograniczających się do lektury Biblii i Księgi Mormona nazywał „fanatykami”. 

Czy tylko w Kościele Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich można osiągnąć zbawienie? Nie. Każdy niemal człowiek będzie zbawiony trafiając po Sądzie Ostatecznym do miejsca i społeczności, w której będzie się czuł najlepiej. Osiągnięcie najwyższego stopnia nieba (życie wieczne w obecności Boga Ojca) możliwe jest wtedy, gdy żyjemy według boskich praw, łącznie ze chrztem dokonanym przez posiadacza prawdziwego kapłaństwa w Kościele Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich. Dla niektórych ludzi taki chrzest będzie możliwy podczas ich życia, ale cała reszta otrzyma tę szansę po śmierci. Wielu więc ludzi, którzy podczas swojego życia nie wyznają wiary w nauki głoszone przez nasz Kościół, osiągnie kiedyś zbawienie w najwyższej chwale.

Wierzymy, że każdy człowiek będzie kiedyś sądzony przez Boga według swoich uczynków oraz pragnień jego serca. Nawet osoby, które odrzuciły żyjących proroków będą miały możliwość nawrócenia się po śmierci  (w tzw. „świecie duchów”). Tak więc, w przeciwieństwie do wielu innych kościołów chrześcijańskich (łącznie z Kościołem Katolickim), nigdy nie wierzyliśmy, że „niebo” jest zarezerwowane tylko dla tych, którzy podczas swojego życia przystąpili do naszego Kościoła.


„5. Czy grupa/lider krytykuje i upokarza publicznie bądź prywatnie osoby należące do grupy?”


NIE. Nigdy się nie spotkałem z przypadkiem krytykowania czy upokarzania członków Kościoła przez naszych liderów - zarówno apostołów jak i lokalnych przywódców. Członkowie, których zachowanie czy słowa odbiegają od kościelnych norm z cierpliwością i miłością zachęcani są do nawrócenia. Nigdy nie robi się tego publicznie, ale tylko prywatnie.

Miałem kilka razy okazję uczestniczyć w tak zwanej „radzie dyscyplinarnej” (czyli sądzie kościelnym). W każdym przypadku jednym z głównych celów takiej rady było udzielenie pomocy osobie, która złamała jedno z najważniejszych przykazań (np. zdrady małżeńskiej). W przypadku ekskomuniki, przywódcy prawie nigdy nie podają publicznie jej powodu, chyba, że w grę wchodzi odstępstwo, czyli nauczanie fałszywych doktryn. Ale i w takich przypadkach osoba ekskomunikowana może liczyć na pomoc w powrocie do Kościoła.


„6. Czy lider przekraczał w relacji z tobą granice intymności?”


NIE. W tym Kościele słyszałem o dwóch takich przypadkach. Jeden z nich miał miejsce w Polsce na początku lat 1990. i skończył się ekskomunikowaniem lokalnego przywódcy. Zakładam, że takich przypadków było na świecie więcej. Muszą się jednak zdarzać bardzo rzadko skoro w ciągu 30 lat spotkałem się tylko z jednym (o drugim - sprzed kilku dekad słyszałem z doniesień prasy).


„7. Czy grupa/lider ogranicza dopływ informacji z zewnątrz np.: zabrania korzystania z mediów, czytania materiałów innych niż te proponowane przez grupę?”


NIE. Przeciwnie, zachęcani jesteśmy do poszukiwania prawdy z wielu źródeł. Nasi apostołowie często korzystają w swoich przemówieniach z fragmentów literatury autorstwa osób nienależących do naszej społeczności. Jedno z objawień otrzymanych przez proroka Józefa Smitha zawiera następujące przykazanie: „szukajcie w najlepszych księgach słów mądrości; szukajcie wiedzy, przez naukę jak i przez wiarę” (Nauki i Przymierza 88:118)


„8. Czy twoi bliscy zwracają ci uwagę, że poświęcasz zbyt dużo czasu na grupę, zaniedbując obowiązki rodzinne (kontakty z rodziną, przyjaciółmi, troskę o współmałżonka, opiekę nad dziećmi itp.) lub zawodowe/szkolne ?”


Na to pytanie muszę uczciwie odpowiedzieć, że TAK - spotkałem się z takim zarzutem ze strony dwóch moich dawnych przyjaciół. Nie była to jednak wina Kościoła czy jego nauk lub praktyk, ale mojego osobistego i jak się okazało - błędnego postępowania. Po moich chrzcie faktycznie zaniedbałem stosunki z kilkoma drogimi przyjaciółmi. Niektóre z nich udało mi się jednak - przynajmniej w części - odbudować.

O wpływie Kościoła Jezusa Chrystusa na stosunki rodzinne napiszę więcej w odpowiedzi na następne pytanie.

Co do obowiązków zawodowych i szkolnych to członkostwo w Kościele wywiera wpływ pozytywny. Młodzi Święci w Dniach Ostatnich w Polsce nie ściągają na sprawdzianach, co jest, niestety nadal akceptowalną praktyką w naszym kraju. Dorośli Święci uczciwie wypełniają swoje obowiązki wobec pracodawcy. Problem, owszem, może się pojawić, kiedy pracodawca oczekuje od pracownika nieuczciwego postępowania np. w stosunku do klientów. Tak, czasami nawrócony porzuca złą pracę i rozpoczyna poszukiwania zatrudnienia w firmie, w której nie będzie się od niego wymagać wykorzystywania bliźniego, oszukiwania czy kradzieży.

Reasumując: gdybym był mądrzejszy to moje członkostwo w Kościele nie wpłynęłoby negatywnie na stosunki z bliskimi.


„9. Czy przynależność do grupy jest ważniejsza niż relacje rodzinne i małżeńskie?”


Kościół Jezusa Chrystusa jak ognia unika sytuacji, w których stosunki między małżonkami czy innymi członkami rodziny mogą ucierpieć jako wynik przystąpienia do Kościoła. Kilka razy spotkałem się z sytuacją, w której np. żona nawróconego sprzeciwiała się przyjęciu przez niego chrztu. Za każdym razem nawrócony zachęcany był do cierpliwości i zapewniany był, że lepiej, by poczekał z decyzją chrztu do czasu, gdy jego małżonka wyrazi na niego zgodę.

Tak więc: NIE.


„10. Czy grupa/lider sugeruje odcięcie się od osób, które krytykują grupę lub nie chcą się do niej przyłączyć?”


TAK i NIE.

NIE, nasz Kościół i jego przywódcy nauczają, że powinniśmy być przyjaźni ze wszystkimi, bez względu na opinie, światopogląd czy wyznawaną religię (lub odrzucenie religii). Z drugiej strony...

TAK, w niektórych, skrajnych przypadkach, zachęcani jesteśmy do unikania grup czy osób, których celem jest zniszczenie wiary i zachęcanie do ulegania pokusom. Nigdy jednak członkowie Kościoła nie są zachęcani do odcinania się od członków rodzin, nawet jeśli są oni nastawieni do naszej religii nieprzychylnie.


„11. Czy grupa/lider wzbudza w tobie poczucie winy, kiedy nie uczestniczysz we wszystkich spotkaniach organizowanych przez grupę?”


RACZEJ NIE. Osoby, które przestają być aktywne w Kościele, zawsze powinny liczyć na naszą szczerą przyjaźń, bez względu na ich zaangażowanie w życie Kościoła. Pamiętam jednak jak czułem raz irytację, kiedy po opuszczeniu przez moją żonę i mnie dwóch niedzielnych spotkań z powodu przeziębienia dostaliśmy  krótką wiadomość email od lokalnego przywódcy, coś w rodzaju: „Brakowało nam was. Mamy nadzieję, że wszystko u was w porządku. Jeśli możemy w czymś pomóc to dzwońcie.” Poczułem się lekko naciskany, choć bez wątpienia intencje były dobre. 


„12. Czy rezygnacja z grupy jest równoznaczna z całkowitym wykluczeniem i zerwaniem kontaktów z jej członkami?”


NIE. W przeciwieństwie np. do Świadków Jehowy, którym zabrania się przywitania z osobą, która odstąpiła od wiary, w Kościele Jezusa Chrystusa zachęcani jesteśmy do wierności w przyjaźni z innymi, bez względu na zmianę ich światopoglądu czy stosunku do naszej religii.

Niestety, w praktyce nie zawsze wygląda to tak jak powinno. Szczególnie tu, w Polsce, wielu członków Kościoła nie jest związanych ze sobą prawdziwą przyjaźnią czy chrześcijańską miłością. Dlatego czasami o osobach, które przestają przychodzić na spotkania po prostu się zapomina. Nie jest to jednak następstwem nauk Kościoła, lecz przeciwnie - postępowania wbrew temu, czego nauczają apostołowie i prorocy. Tak więc na to pytanie odpowiedziałbym: zwykle NIE, ale czasami TAK.


„13. Czy oficjalne nauczanie grupy jest inne dla nowicjuszy, a inne dla osób z dłuższym stażem przynależności?”


Oczywiście, zgodnie z sugestią apostoła Pawła w Nowym Testamencie, tak jak dziecko najpierw karmi się mlekiem a potem dopiero pokarmem stałym, tak samo nauki ewangelii naucza się stopniowo - zaczynając od podstaw. Nigdy jednak nauki dla nowicjuszy nie są sprzeczne z naukami udzielanymi zaawansowanym. Tak więc odpowiedź jest - NIE.


„14. Czy grupa/lider domaga się od ciebie, abyś wyznawał publicznie swoje grzechy, słabości, sprawy, których się wstydzisz? Czy ta wiedza jest wykorzystywana przeciw tobie?”


NIE. Nie ma u nas praktyki publicznego wyznawania grzechów. Pokuta, której ważną częścią jest wyznanie grzechów i szczery żal za nie dokonuje się w samotni, podczas osobistej modlitwy, cichej rozmowy z Bogiem.

W przypadku ciężkich grzechów każdy członek Kościoła może się zwrócić o poradę i pomoc do swojego przywódcy kapłańskiego - np. biskupa czy prezydenta gminy. Przywódca udziela pod natchnieniem Ducha Świętego porady, czasami proponuje wyznaczenie celów i planu działania, np. w celu rzucenia nałogu palenia czy oglądania pornografii. Żaden człowiek nie może jednak odpuścić nikomu grzechów - tylko Bóg posiada taką moc.

Przywódcy w Kościele zobowiązani są do zachowania poufności i nie wyjawiania prywatnych tajemnic z innymi, nawet wyższymi przywódcami. Z mojego doświadczenia, niestety, nie raz dochodziło do naruszenia tej zasady. W każdym takim przypadku z którym ja osobiście się spotkałem, intencje były dobre. Otrzymywałem na przykład telefon od lokalnego przywódcy z zapytaniem o poradę jak pomóc bratu X, który powrócił do nałogu picia alkoholu. W każdym takim przypadku moją pierwszą odpowiedzią było: „Drogi Bracie, w przyszłości nie podawaj mi nazwiska osoby, która zaufała Ci wyznając coś bardzo osobistego.” Nigdy się jednak nie spotkałem z przypadkiem, w którym wiedza o czyiś grzechach była wykorzystywana przeciwko komukolwiek.


„15. Czy boisz się odejść z grupy wierząc, że jeśli to zrobisz, spotka cię kara?”


NIE. Przeciwnie, w wielu miejscach (np. pośród Świętych w USA) rezultatem mojego odejścia może być raczej zwiększenie częstotliwości wizyt i serdecznych telefonów od członków Kościoła.


„16. Czy pracując na rzecz grupy pozbawiony jesteś opieki społecznej i medycznej. Czy liderzy namawiają cię do pracy na czarno, omijając obowiązujące przepisy?”


NIE. Kościół zawsze namawiał swoich członków do przestrzegania obowiązujących przepisów, płacenia podatków, itp. Decyzja członka podjęcia pracy „na czarno” nie wiąże się jednak z żadną dyscypliną kościelną. Można więc uczciwie pracować bez oddawania części zarobionych pieniędzy Urzędowi Skarbowemu i nadal czuć się pełnoprawnym, wiernym członkiem Kościoła. Jezus nauczał, że podatki należy płacić, ale nie dlatego, że podatki są czymś dobrym, lecz w celu uniknięcia niepotrzebnych kłopotów (napiszę o tym kiedyś osobny artykuł, bo wielu członków Kościoła zdaje się nie rozumieć tej ważnej zasady).


„17. Czy przy pozyskiwaniu nowych adeptów grupa/lider zataja istotne informacje o charakterze grupy, przez stosowanie kłamstw, półprawd?”


NIE. Jednocześnie rzeczą naturalną jest zdobywanie edukacji, także tej duchowej, stopniowo, zaczynając od podstaw a później wchodząc w tematy bardziej głębokie. Kościół jednak nie podaje nieprawdziwych informacji np. o swoich naukach czy historii. Jednocześnie nasz Kościół nie poczuwa się do odpowiedzialności nauczania członków każdego szczegółu w temacie swojej historii. Od tego są prace naukowe, literatura historyczna, etc. Nasi przywódcy skupiają się na podstawowych zasadach ewangelii takich jak wiara, pokuta, modlitwa, miłość, itp. zachęcając jednocześnie do osobistej duchowej edukacji przez studiowanie pism świętych oraz słów żyjących proroków a także „szukanie słów mądrości w najlepszych księgach”.


„18. Czy rozpoczynając kurs prowadzony przez grupę musisz zobowiązać się do jego ukończenia?”


NIE. Wolna wola to jedna z podstawowych zasad ewangelii. Nikt nie może być w Kościele do niczego zmuszany. Wierzymy, że zmuszanie kogoś nawet do robienia czegoś dobrego natchnione jest przez diabła, którego celem jest ograniczenie wolności osobistej człowieka. Życie w harmonii z boskimi naukami tylko wtedy prowadzi do budowy osobistego charakteru na wzór charakteru Boga, jeśli jest dobrowolne i wywodzi się z osobistej potrzeby.


„19. Czy byłeś namawiany do osobistego i finansowego zaangażowania się w grupę, zanim zapoznałeś się z nauczaniem, zasadami i zwyczajami, które obowiązują jej członków?”


NIE. Głównym źródłem utrzymania działalności Kościoła jest dobrowolna dziesięcina (nie mylić z dawnym podatkiem o którym możemy czytać w książkach o historii Polski). Tylko członkowie Kościoła mogą płacić dziesięcinę. Spotkałem się z kilkoma przypadkami, w których osoba nie będąca członkiem Kościoła chciała przekazać naszej organizacji, w jenym przypadku dość pokaźną sumę pieniędzy. Nie było jednak takiej możliwości. Osoby nie ochrzczone w Kościele, które chcą nas wspierać finansowo zachęcani są do wspierania organizacji charytatywnej własnego wyboru. Obecnie Kościół także prowadzi własną organizację charytatywną, którą wspierać może każdy.


„20. Czy rozmawianie o tym, co ci się nie podoba w grupie, jest zakazane?”


TAK i NIE. Podczas spotkań w Kościele, szczególnie podczas lekcji np. w Szkole Niedzielnej, każdy może zabierać głos. Od czasu do czasu zdarzają się wizyty nadgorliwych przedstawicieli innych religii próbujących uratować nas od wiecznego piekła przekonując, że nasze nauki nie są prawdziwe. Spokojnie staramy się w takich sytuacjach wyjaśnić, że takie zachowanie jest nie na miejscu, bo każdy, kto przychodzi na spotkanie Kościoła Jezusa Chrystusa powinien mieć prawo usłyszenia nauk Kościoła Jezusa Chrystusa. Jeśli kogoś interesuje stanowisko Adwentystów czy Zielonoświątkowców - może się wybrać na spotkania organizowane przez te grupy. Podyskutować o doktrynach czy historii można później, na przykład podczas spaceru albo w kawiarni.

Z drugiej strony, nie wszystko, co robimy w Kościele jest w absolutnej harmonii z jego naukami. Myślę, że czasami brakuje wśród członków otwartości i chęci porozmawiania z osobami, które mają potrzebę zwierzenia się ze swoich wątpliwości. Oto dwa doświadczenia, które mogą lepiej wyjaśnić o co mi chodzi:

Uczestniczyłem kiedyś w spotkaniu lokalnych przywódców. Na koniec zaproszono nas do zadawania pytań. Zadałem pytanie w którym wyraziłem swoją wątpliwość co do pewnej powszechnej praktyki, a właściwie sposobu w jaki większość członków do niech podchodzi. Zamiast odpowiedzi, usłyszałem od moich przywódców zapewnienie, że Kościół jest prawdziwy i że Bóg nim kieruje, etc. - tak jakbym kiedykolwiek w to wątpił.

Drugie doświadczenie: Kilka lat temu, podczas spotkania ze swoim lokalnym przywódcą poczułem potrzebę zwierzenia się z pewnego osobistego problemu. Mój przywódca przerwał mi w połowie zdania i zmienił temat na bardziej pozytywny.

Jest w naszej kulturze element lęku przed rozmową na tematy negatywne, strach przed wypłoszeniem Ducha Świętego. Jest to, niewątpliwie, element sekciarski naszej „mormońskiej kultury”. Nie wynika to jednak z instrukcji danych przez Apostołów, ale - jak mniemam - z wpływu amerykańskiej kultury zniechęcającej do rozmów na tematy kontrowersyjne.

W USA - w Utah i Oregonie zauważyłem, że Święci w Dniach Ostatnich są bardziej otwarci i chętniejsi do rozmowy. Są też bardziej pokorni do przyznania, że pewne zmiany warto przemyśleć. Nie mam tu na myśli zmian w doktrynie czy kościelnej praktyce, ale naszym podejściu jako członków do pewnych spraw.


„21. Czy grupa jest wrogo nastawiona wobec świata i ludzi, którzy myślą i wierzą inaczej?”


NIE. Wierzymy, że wszyscy ludzie są dziećmi Boga i nikt nie jest doskonały, bez względu na wyznawaną religię. Nie dzielimy świata na oświeconych członków naszego Kościoła i pogrążoną w błędzie i grzechu resztę świata. Wszyscy możemy się od siebie nawzajem dowiedzieć czegoś wartościowego. Wynika to, niewątpliwie, z naszej doktryny podkreślającej, że Bóg kocha wszyskich ludzi i każdy będzie miał szansę nawrócić się do Niego - czy to podczas życia, czy też po śmierci. Nasi apostołowie nauczają też, że przyjaźń nigdy nie powinna być środkiem do jakiegokolwiek celu, ale celem samym w sobie.

Kilka razy próbowałem się zaprzyjaźnić z ciekawymi i inteligentnymi ludźmi z organizacji Świadków Jehowy oraz Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego. W obu przypadkach nie było to możliwe, ponieważ - według ich przekonania - jako osoba odrzucająca ich nauki, po śmierci przestanę istnieć. Po co zawracać sobie głowę kimś, kto wcześniej czy później nie będzie stanowić żadnej wartości? Uważam, że takie doktryny są niezmiernie przygnębiające i jestem wdzięczny za to, że Bóg przywrócił w naszych czasach prawdę o tym, że każdy człowiek kiedyś zmartwychwstanie i każdy jest wartościowym synem lub córką wiecznego Ojca.


„22. Czy w grupie byłeś namawiany do przekraczania prawa (np. podczas zbierania funduszy na cele grupy)?”


NIE. Jedna z zasad naszej wiary głosi, że powinniśmy być posłuszni prawu kraju w którym przebywamy. Przez ponad dziesięć lat, zarówno w USA jak i w Polsce, z racji pełnionych przeze mnie funkcji, brałem udział w rozliczaniu kościelnych finansów. Ani raz nie spotkałem się z przypadkiem, w którym Kościół próbował złamać jakiekolwiek prawo.


Podsumowanie.


WIele razy spotkałem się z zarzutem ze strony niektórych Katolików w Polsce, że należę do „sekty”. Dlatego wchodząc na witrynę Braci Dominikanów spodziewałem się surowszej oceny czy osądu pod adresem „mormonów”. Jednak według ustalonych przez autorów powyższych pytań „sektą” stanowiącą „potencjalne zagrożenie” dla zaangażowanych w daną grupę lub ich bliskich może być organizacja, której członkowie odpowiedzą na „większość z zadanych pytań” twierdząco. Tymczasem odpowiedziałem „TAK” tylko 5 razy i w żadnym przypadku nie była ona definitywna. Według takich kryteriów, Kościół Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich nie jest „sektą” w znaczeniu jaki nadaje temu słowu Zakon Dominikanów.

Muszę przyznać, że liberalizm katolickich Braci Dominikanów zrobił na mnie pozytywne wrażenie. Jednocześnie przyznaję, że moje osobiste kryteria są bardziej surowe. Napiszę o tym w przyszłym artykule.

sobota, 21 grudnia 2019

Biblijne proroctwa o Księdze Mormona


Biblia zawiera proroctwa o Księdze Mormona. Potomkowie Józefa z Egiptu mieli opuścić ziemię Izraela i otrzymać w dziedzictwo kontynent z „odwiecznymi górami”. Szept ich proroków miał w dniach ostatnich dobywać się z prochu ziemi sprawiając, że głusi będą słyszeć ich głosy. Rezultatem połączenia się Biblii i Księgi Mormona miało być zgromadzenie Izraela pod przewodnictwem Jehowy a pośród nich stanąć miała Świątynia.

Tak, jak z wieloma innymi proroctwami, ich znaczenie stało się jasne dopiero w czasie ich wypełnienia. A wypełniły się co do joty, łącznie ze szczegółami, chronologią wydarzeń i postaciami historycznymi, które odegrały kluczową rolę w publikacji Księgi Mormona.

Proroctwo proroka Izraela o wydarzeniach opisanych w Księdze Mormona


Księga Mormona opisuje dzieje niewielkiej grupy ludzi zamieszkujących Jerozolimę. Bóg wyznacza Lehiego (potomka Józefa z Egiptu) na swojego proroka. Otrzymuje on wizję, z której dowiaduje się, że Jerozolima zostanie niebawem zdobyta przez babilońskich okupantów. Około roku 600 p.n.e. dwie rodziny pod przewodnictwem Lehiego opuszczają miasto swoich ojców. Po dziewięcioletniej wędrówce przez pustynię, a następnie podróży statkiem przez „wielkie wody” (1 Nefi 17:17) docierają na kontynent amerykański. Prorok oznajmia Lehitom: „Oto ta ziemia - powiedział Bóg - będzie ziemią waszego dziedzictwa” (2 Nefi 10:10). Rozpoczyna się bogata i dość skomplikowana historia dwóch często toczących ze sobą wojny cywilizacji: Nefitów i Lamanitów.


Powyższe wydarzenia przewidziało dwóch starotestamentowych proroków: Izrael (Jakub) oraz Mojżesz.

Na łożu śmierci Jakub pobłogosławił Józefa porównując jego potomków do płodnej latorośli „której gałązki rozrastają się ponad murem”. Prorokował o toczących przez nich wojnach. Pobłogosławił go też błogosławieństwami „gór odwiecznych”. Indianie, bo o nich tu mowa, zamieszkują kontynent przez który rozciąga się najdłuższe pasmo górskie naszej planety - od północnych krańców Kordylierów na Alasce przez Góry Skaliste aż po dosięgające południowych krańców Chile - Andy.

Oto cały tekst proroctwa o potomkach Józefa:


Józef - płodna latorośl, płodna latorośl nad źródłem, której gałązki rozrastają się ponad murem. Niepokoją go, strzelają nań i zwalczają go łucznicy, jednak łuk jego stale napięty, a ramiona jego i ręce giętkie dzięki pomocy Mocarza Jakuba, stamtąd, gdzie jest pasterz, Opoka Izraela. Bóg ojca twego niechaj cię wspomoże, Wszechmogący niech ci błogosławi, niech darzy cię błogosławieństwem niebios, błogosławieństwem toni leżącej w dole, błogosławieństwem piersi i łona. Błogosławieństwa ojca twego, które przewyższają błogosławieństwa gór odwiecznych, wyborne dary wzgórz odwiecznych, niechaj spłyną na głowę Józefa, i na ciemię poświęconego wśród braci swoich. (w. 23-26)

Wiele lat później, Mojżesz pobłogosławił plemię Józefa „najcenniejszymi płodami odwiecznych gór, najcenniejszymi darami wzgórz wiekuistych” (5 Mojż. 33:15).


Księga Mormona zostanie wydobyta z ziemi


Księga Mormona zostaje spisana na prostokątnych płytach wykonanych ze złota. Jej ostatni prorok - Moroni - ukrywa te płyty w starannie przygotowanej i zakopanej w ziemi kamiennej skrzyni. Po prawie czternastu stuleciach, w roku 1823, ten sam Moroni ukazuje się Józefowi Smithowi jako zmartwychwstały anioł by pokazać mu to miejsce. Józef Smith pod boskim natchnieniem dokonuje tłumaczenia dużej części złotych płyt i publikuje ten tekst pod tytułem „Księga Mormona”. Jest ona podobnym do Biblii pismem świętym. Odgrywa kluczową rolę w ogromnym projekcie zgromadzenia potomków Izraela w przywróconym przez Boga Kościele Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich.

Kilku starotestamentowych proroków przewidziało wydobycie Księgi Mormona z ziemi.

Król Dawid w jednym ze swoich psalmów napisał, że „wierność wyrośnie z ziemi” (Psalm 85:11)

Prorok Izajasz pisał o głosie dobywającym się z ziemi jak duch zmarłego i mowie z prochu jak szept. (Izajasz 29:4)


Księga Mormona będzie narzędziem przywrócenia na ziemię czystej nauki Jezusa


W Nowym Testamencie czytamy o tym jak Jezus powołał dwunastu apostołów i innych wiernych uczniów by kierować Swoim Kościołem przez dawane im objawienia. Pod koniec pierwszego wieku n.e. nauki apostołów są w swej czystości odrzucone nie tylko przez świat, ale również przez większość Chrześcijan. Rozpoczyna się zapowiadany okres Wielkiego Odstępstwa, czasu, w którym nie ma na ziemi proroków otrzymujących od Boga objawienia.

Prorok Izajasz przewidział powszechne odstępstwo od boskich nauk i kapłaństwa. Pisze on o wylaniu ducha twardego snu. „Pan [...] zamknął wasze oczy, to jest proroków” (Izajasz 29:10).


Na początku 19 wieku Bóg powołuje Józefa Smitha, by przez niego przywrócić, czyli na nowo zorganizować swój Kościół na ziemi. To dzieło przywrócenia rozpoczyna się od wizji Ojca i Syna a następnie wydobycia z ziemi złotych płyt. Część płyt jest zapieczętowana - owinięta metalową obręczą. Józef otrzymuje przykazanie przetłumaczenia tylko tych stron, które nie są zapieczętowane.

Izajasz we wspomnianym rozdziale 29 tak pisze o słowach „zapieczętowanej księgi”: „gdy się poda księgę takiemu, który nie umie czytać, i powie: Przeczytaj to, proszę, wtedy on odpowiada: Nie umiem czytać” (w. 12)

Józef Smith nie zna języka, w którym zapisano złote płyty. Tłumaczenia na swój ojczysty język dokonuje pod natchnieniem Ducha Świętego.

Prawdziwa wartość Księgi Mormona nie jest zawarta w drogim materiale z którego wykonane zostały płyty, ale w natchnionej treści jej tekstu. Izajasz pisze: „W owym dniu głusi będą słyszeć słowa księgi, a oczy ślepych z mroku i z ciemności będą widzieć” (w. 18).

Każdy, kto czyta słowa Księgi Mormona i szczerze pragnie się dowiedzieć, czy zawierają one prawdziwe nauki, może się o tym przekonać przez osobiste objawienie. Po tym jak ja zacząłem czytać Księgę Mormona (w 1990 roku) i otrzymałem osobiste świadectwo o tym, że jest ona prawdziwym pismem świętym, postanowiłem kierować się jej naukami. To samo zrobili moi przyjaciele, których w latach 1992-1994 poznałem w Chicago, gdzie służyłem jako misjonarz Kościoła Jezusa Chrystusa. To samo robi każdego roku tysiące ludzi na całym świecie. W ten sposób wypełnia się proroctwo Izajasza:


„bo gdy ujrzą wśród siebie dzieło moich rąk, uświęcą moje imię i Świętego Jakubowego będą czcić jako Świętego, i będą się bać Boga Izraelskiego. Ci, którzy duchowo błądzili, nabiorą rozumu, a ci, którzy szemrali, przyjmą pouczenie.” (w. 23-24)

Połączenie Biblii i Księgi Mormona


Czasy w których żyjemy określane były przez starożytnych proroków jako „dni późniejsze” albo „dni ostatnie”. Jest to szczególny rozdział historii ludzkości, bezpośrednio poprzedzający powrót Jezusa na ziemię i ustanowienia tysiącletniego okresu powszechnego pokoju (tzw. „Millenium”).

Prorok Ezechiel przewidział, że przygotowanie świata na powrót Jezusa rozpocznie się od połączenia tekstów Biblii i Księgi Mormona w jedną całość.

Ezechielowi ukazuje się Pan i nakazuje mu przynieść dwa kawałki drewna. Na jednym ma napisać „Należy do Judy i synów izraelskich, jego bratnich plemion” (Ezechiel 37:16) a na drugim: „Należy do Józefa, drewno Efraima, i całego domu izraelskiego, jego bratnich plemion” (w. 16). Prorok otrzymuje wtedy następującą instrukcję: „Potem złóż razem obydwa drewna w jeden kawałek, aby stanowiły jedno w twoim ręku” (w. 17).

„Drewno Judy” to wydrukowana (na papierze, a więc kawałku drewna) Biblia. Z wyjątkiem Mojżesza, szyscy biblijni prorocy byli Żydami, czyli potomkami Judy.

„Drewno Efraima”, które „należy do Józefa” to Księga Mormona. Jest ona zbiorem zapisków potomków Józefa (brata Judy) i została przetłumaczona przez Józefa Smitha, który był potomkiem Józefa z Egiptu przez genealogię jego syna - Efraima (inaczej mówiąc przodkami Józefa Smitha byli Izrael, jego syn Józef i syn Józefa - Efraim). W wersecie 19 mowa jest o drewnie Józefa „który jest w ręku Efraima”. To potomek Efraima przetłumaczył i opublikował Księgę Mormona.


Proroctwo to wypełnia się w roku 1829. Publikacja Księgi Mormona umożliwia założenie Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich, czyli miejsca zgromadzenia potomków Izraela rozproszonych po wszystkich narodach.

Dalszy ciąg proroctwa Ezechiela: „Tak mówi Wszechmocny Pan: Oto Ja zbiorę synów izraelskich spośród narodów, do których przybyli i zgromadzę ich zewsząd, i przyprowadzę ich do ich ziemi.” (w. 21). Po założeniu Kościoła w roku 1830 misjonarze zostają wysłani do wielu miejsc w Stanach Zjednoczonych, Europie i na wyspach Pacyfiku. Nawróceni zachęcani są do emigracji i osiedlenia się w wybudowanym przez Świętych mieście Nauvoo. W krótkim czasie staje się ono największym miastem Stanu Illinois, większym nawet od Chicago.

Po wielu prześladowaniach i zamordowaniu Proroka Józefa Smitha, kolejny prorok - Brigham Young, otrzymuje przykazanie wyprowadzenia współczesnego Izraela z terenu Stanów Zjednoczonych. Rozpoczyna się słynna Wielka Wędrówka „mormońskich pionierów” do położonej w sercu Gór Skalistych Doliny Słonego Jeziora (obecnego Salt Lake City). W ten sposób wypełnia się proroctwo Ezechiela: „I uczynię z nich jeden naród w tej ziemi na górach izraelskich, i jeden król będzie panował nad nimi wszystkimi” (w. 22)


Ukryci na odludziu ochrzczeni Święci w Dniach Ostatnich, pod przewodnictwem żyjącego proroka Boga nareszcie mogą się cieszyć swobodą czczenia Boga na swój sposób, daleko od pokus, bigoterii i uprzedzeń protestanckiej ludności USA:


„I już się nie skalają swoimi bałwanami i swoimi obrzydliwościami, i żadnymi swoimi występkami. Wybawię ich z wszystkich ich odstępstw, przez które zgrzeszyli, i oczyszczę ich; i będą moim ludem, a Ja będę ich Bogiem.” (w. 23)

„Będą postępować według moich praw” - pisze w imieniu Boga Ezechiel - „będą przestrzegać moich przykazań i wykonywać je” (w. 24).

Członkowie Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich zamieszkują „ziemię obiecaną” daną Indianom, czyli Lehiemu i jego potomkom: „I będą mieszkać w ziemi, którą dałem mojemu słudze Jakubowi, w której mieszkali ich ojcowie; będą w niej mieszkać zarówno oni, jak i ich synowie i wnuki po wszystkie czasy” (w. 25).

Jezus, potomek Dawida, prowadzi swój lud objawiając swoją wolę prorokowi Brighamowi Youngowi i pozostałym apostołom. „a sługa mój, Dawid, będzie ich księciem na wieki.” (w. 25).

Do Kościoła Jezusa Chrystusa przystępuje się przez obrzęd chrztu. Chrzest jest przypieczętowaniem przymierza zawartego z Bogiem. Dlatego Kościół określany jest czasem jako „lud przymierza”.

Po przystąpieniu do Kościoła, wierny członek otrzymuje także inne obrzędy, zawierając tym samym kolejne, wyższe przymierza. Koronującym przymierzem jest przymierza małżeństwa, czyli „zapieczętowanie” męża i żony, nie „dopóki śmierć was rozdzieli”, ale na całą wieczność.


„I zawrę z nimi przymierze pokoju, będzie to przymierze wieczne z nimi.” (w. 26).

Przez pierwsze cztery dekady po osiedleniu się w Górach Skalistych, czyli obecnych Stanach Utah, Idaho, Nevada i Arizona, wierni członkowie Kościoła praktykują kontrowersyjny, starożytny system wielożeństwa. W ten sposób nowe pokolenia Świętych dorastają w rodzinach przewodzonych przez wiernych posiadaczy kapłaństwa. Ezechiel wspomniał o tym ważnym (obecnie mało rozumianym) okresie cytując słowa Boga: „Okażę im łaskę, rozmnożę ich...” (w. 26).


W tym samym czasie najważniejszym projektem Świętych w Dolinie Salt Lake jest ogromne jak na tamte czasy przedsięwzięcie wzniesienia Świątyni: „...postawię swoją świątynię wśród nich na wieki” (w. 26). Zajmuje to aż 40 lat. „I będę wśród nich mieszkał; będę ich Bogiem, a oni będą moim ludem. I poznają narody, że Ja jestem Pan, który uświęcam Izraela, gdy moja świątynia będzie wśród nich na wieki.” (w. 27-28).

Proroctwo o Aniele Moronim w Apokalipsie Jana


Od czasów Józefa Smitha i Brighama Younga mijają długie dekady.Kolejni prorocy znoszą wezwanie dla nawróconych Świętych do emigracji w Nauvoo a następnie w Utah. Obecnie Kościół Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich rozwija się w niemal każdym państwie na wszystkich zamieszkanych przez ludzkość kontynentach. Wszystko to rozpoczęło się od przetłumaczenia Księgi Mormona. Dzięki połączonym świadectwom Żydów i Józefitów oraz słowom żyjących proroków, nauki Jezusa stają się jasne i łatwe do zrozumienia. Dlatego właśnie misjonarze Kościoła Jezusa Chrystusa na całym świecie wręczają egzemplarze Księgi Mormona każdej osobie, która wyraża chęć do jej lektury.

Jan Objawiciel tak pisał o niosącej pokój armii Izraela w dniach ostatnich, misjonarzach Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich:


„Są to ci, którzy się nie skalali z kobietami; są bowiem czyści. Podążają oni za Barankiem, dokądkolwiek idzie. Zostali oni wykupieni spomiędzy ludzi jako pierwociny dla Boga i dla Baranka. I w ustach ich nie znaleziono kłamstwa; są bez skazy.” (Objawienie Jana 14:4-6) 

Dalej Jan opisuje wizję anioła zwiastującego wieczną ewangelię:


„I widziałem innego anioła, lecącego przez środek nieba, który miał ewangelię wieczną, aby ją zwiastować mieszkańcom ziemi i wszystkim narodom, i plemionom, i językom, i ludom, który mówił donośnym głosem: Bójcie się Boga i oddajcie mu chwałę, gdyż nadeszła godzina sądu jego, i oddajcie pokłon temu, który stworzył niebo i ziemię, i morze, i źródła wód.” (w. 7-8)
Biblia zawiera wieczną ewangelię, czyli dobrą nowinę o Zadośćuczynieniu Jezusa Chrystusa. Jednak Biblia nie jest w dniach ostatnich o których pisał Jan niczym nowym. Mowa tu o „Księdze Mormona - jeszcze jednym świadectwie o Jezusie Chrystusie”. Aniołem widzianym przez Jana jest Moroni, który przekazał złote płyty Józefowi Smithowi.


Zakończenie


Zwolennicy protestanckiej zasady Sola Scriptura, poglądu jakoby Biblia była jedynym autorytetem w kwestiach wiary i praktyki, nie przyjmują możliwości pojawienia się dodatkowego pisma świętego. Według tej zasady po pojawieniu się Biblii, Bóg przestał dawać ludzkości objawienia. Paradoksalnie, Biblia nie wspomina nauki o Sola Scriptura. Jeżeli więc mamy wierzyć tylko w prawdy objawione w Biblii, musimy konsekwentnie odrzucić twierdzenie, że zawiera ona wszystkie objawienia. Innymi słowy - zasada o Biblii będącej jedynym pismem świętym wymagałaby poza-biblijnego objawienia. Jak widać, nie da się tego paradoksu przeskoczyć bez złamania podstawowych zasad logiki. Musielibyśmy też zignorować wspomniane biblijne proroctwa o pojawieniu się natchnionej księgi w dniach ostatnich.

Jest jeszcze jeden bardzo ważny powód, dla którego warto czytać Księgę Mormona. Tytułowy prorok Mormon otrzymał od Boga zadanie streszczenia zapisków poprzednich proroków, wybierając te fragmenty, które będą najbardziej istotne dla ludzi w „dniach ostatnich”. Po śmierci Mormona, zapiski te trafiły w ręce jego syna - Moroniego, który przed ukryciem jej w kamiennej skrzyni dopisał własną relację oraz kilka lekcji - swoich i swojego ojca. Skąd Mormon i Moroni mogli wiedzieć, które fragmenty kronik są dla nas najbardziej wartościowe? Moroni wyjaśnia to rozdziale opisującym czasy, w których Pan pozwoli „na wyjawienie tych rzeczy” (Mormon 8:25) i w których „zostaną one wydobyte z ziemi mocą Pana” (w. 26):


„Oto Pan ukazał mi wielkie i niezwykłe wizje tego, co wkrótce nastąpi, gdy otrzymacie tę księgę. Oto mówię do was, jakbyście byli obecni, chociaż was nie ma. Ale Jezus Chrystus pokazał mi was, że wiem, jak postępujecie.” (Mormon 8:34-35)

Księga Mormona została napisana nie dla starożytnych Nefitów, ale konkretnie dla nas - dla ludzi żyjących w dziewiętnastym, dwudziestym i dwudziestym pierwszym wieku. Nie warto ignorować tak obiecującej deklaracji. Warto tę księgę przeczytać i samemu się przekonać, czy jej autorami byli nauczani przez Boga prorocy.

Jeśli chciałbyś otrzymać swój własny egzemplarz Księgi Mormona, bezpłatnie i bez żadnych zobowiązań, daj mi znać, np. wysyłając mi swój adres emailem: polishabinadi@gmail.com

środa, 18 grudnia 2019

Księga Mormona a archeologia

Czy badania archeologiczne podważają prawdziwość Księgi Mormona?


Artykuł ten zainspirowało wygłoszone na konferencji FairMormon w sierpniu tego roku (2019) przemówienie Tada R. Callistera pod tytułem „A Case for the Book of Mormon”. Gorąco polecam przeczytanie lub wysłuchanie tego przemówienia (link powyżej).


Wstęp


Gdyby William Shakespeare twierdził, że dramat „Juliusz Cezar” nie jest stworzonym przez niego dziełem, ale tłumaczeniem tekstu powstałego w czasach, w których odgrywa się jego akcja, łatwo można by dowieść, że mija się z prawdą. Wystarczałaby podstawowa wiedza historyczna, aby się przekonać, że następujący fragment musiał powstać wiele wieków po upadku Rzymu:


A więc niech żyje!
Bo i ja tak myślę,
Że pierwszy z tego później śmiać się będzie.
(Bije zegar)
Cicho! Słuchajmy!
Uderzyła trzecia.   -William Shakespeare, Juliusz Cezar (732-735)

W czasach Gajusza Juliusza Cezara żaden zegar nie mógł wybić trzeciej godziny, bo nie było jeszcze mechanicznych, bijących zegarów. William po prostu się pomylił.

Od momentu publikacji Księgi Mormona trwają poszukiwania w jej tekście takiego bijącego zegara, czegoś, co mogłoby podważyć świadectwo jej tłumacza - Józefa Smitha Jr. o jej starożytnym pochodzeniu. Każde zdanie, słowo i przecinek zostały setki razy przesłuchane naukowym stetoskopem. Do tej pory jednak nikt jeszcze nie usłyszał nie tylko bicia zegara ale nawet cichego tykania. Nikomu nie udało się odnaleźć fragmentu sugerującego, że Księga Mormona nie jest starożytną kroniką ludów zamieszkujących kontynent amerykański w latach 2200 p.n.e - 425 n.e.

Bywali jednak tacy, którym wydawało się, że usłyszeli tykanie. W niezliczonych publikacjach nie raz świętowano przyłapanie Józefa Smitha na kłamstwie powołując się na ogólnie przyjętą wiedzę pochodzącą z odkryć archeologicznych. Ich radość jednak była krótka, bo w miarę prowadzenia badań archeologicznych, wiedza naukowa poszerzała się na tyle, by potwierdzić wyśmiewane do tej pory tezy stawiane w tekście Księgi Mormona. Oto kilka przykładów:


Metalowe płyty


Krytycy Księgi Mormona latami nie mogli się nadziwić nad ignorancją Józefa Smitha na temat sposobów zapisywania kronik w starożytnych czasach. Każdy przecież wiedział, że teksty zapisywane były na papirusie, lub  pergaminie. Nikt nie słyszał o użyciu do tego celu wykonanych z metalu płyt.

Sytuacja zmieniła się w roku 1933, po odkryciu przez niemieckiego archeologa złotych i srebrnych płyt perskiego cesarza Dariusza I które powstały około roku 518 p.n.e., a więc w tym samym czasie, w którym powstawały pierwsze rozdziały Księgi Mormona. Płyty Dariusza I przechowywane były w podobny sposób co złote płyty Księgi Mormona - w kamiennym pudle. Od tamtej pory wiele podobnych płyt zostało znalezionych przez naukowców. Miałem kiedyś okazję osobiście dotykać starożytnych płyt z wygrawerowanym na nich tekstem podczas wizyty w Bibliotece Uniwersytetu Brighama Younga w roku 2005.


Płyty Dariusza I



Użycie cementu w starożytnej Ameryce


Przez wiele lat archeolodzy byli pewni, że cement został wynaleziony długo po opisanej w Księdze Mormona historii. Tymczasem w Księdze Helamana odnajdujemy następujący tekst opisujący wydarzenia z roku 46 n.e.:


A mając niewiele drewna w kraju, ludzie, którzy tam zamieszkali, stali się bardzo biegli w użyciu cementu, dlatego budowali swe domy z cementu. (Helaman 3:7)


Mormoński Prorok został przyłapany na oszustwie. Rozległ się kolejny śmiech i wiwatowanie, które jednak ucichło po odkryciu w Meksyku, w Teotihuacan elementów starożytnych piramid z pierwszego wieku naszej ery wykonanych z cementu.


Teotihuacan w Meksyku



Alma to imię żeńskie


Kolejne tykanie zegara usłyszano podczas studiowania Księgi Mosjasza, w której pojawia się mężczyzna o imieniu Alma. Według wiedzy naukowców imię to było łacińskimi i hebrajskim imieniem żeńskim. Oznaczało ono „zaręczoną dziewicę”.

W roku 1961 odnaleziono pochodzący z drugiego wieku przed naszą erą dokument podpisany - „Alma ben Yehuda” co w języku hebrajskim oznacza „Alma, syn Judy”. Po raz kolejny przestano się śmiać z Księgi Mormona.


Prorok Alma chrzci ludzi w wodach Mormon



Jęczmień


Według Księgi Mormona w roku 121 p.n.e. istniała na amerykańskim kontynencie grupa Nefitów, którym król Lamanitów narzucił poddaństwo. W rozdziale 8 Księgi Mosjasza czytamy:
Oto obecnie oddajemy królowi Lamanitów połowę naszej kukurydzy, jęczmienia, a nawet wszelkiego rodzaju zboża, także połowę przychówka naszych zwierząt. (Mosjasz 8:22)


(Swoją drogą - w następnym wersecie sytuacja ta określona została jako „ciężka do zniesienia”, „udręka” i „powód do lamentowania”. Jak więc powinniśmy nazywać obecną sytuację w Polsce, której obywatele zmuszani są do płacenia podatków w ilości przekraczającej 50%, w niektórych przypadkach sięgającej nawet 84%? To jednak temat na osobną dyskusję. Przepraszam, nie potrafiłem się powstrzymać od tego komentarza.) 

Każdy wykształcony człowiek powinien wiedzieć, że jęczmień trafił do Ameryki wraz z napływem europejskich osadników. Tak przynajmniej uważano aż do roku 1983 w którym w wydobytej przez archeologów spod grubej warstwy ziemi indiańskiej osadzie z lat pre-kolumbijskich (300 p.n.e. - 1450 n.e.) o nazwie Hohokam w stanie Arizona znaleziono jęczmień. Od tamtej pory jęczmień znaleziono także w innych wykopaliskach na terenie USA i Meksyku.


fajna fotka dowodząca, że jęczmień i Księga Mormona dobrze wyglądają razem



Zakończenie


Krytycy Księgi Mormona argumentują, że nie może zawierać prawdziwej historii, ponieważ zawiera nazwy miast, gatunków zwierząt, czy wynalazków, których śladów nie odkryto na terenie ani Północnej ani Południowej Ameryki.

Mieszkałem w USA przez osiem lat. W tym czasie miałem możliwość zwiedzić wiele interesujących miejsc w (jak się doliczyłem) siedmiu Stanach. Nie pamiętam jednak ani jednego stanowiska archeologicznego. Warto pamiętać, że bardzo mały teren został do tej pory zbadany przez archeologów. Wg. Georga Stuarta, przodującego naukowca zajmującego się cywilizacją Majów, który spędził z National Geographic prawie 40 lat, istnieje niemal 6000 stanowisk archeologicznych na terenach zamieszkałych przez Majów. Do tej pory archeologom udało się prowadzić wykopaliska na 40 z nich. To mniej niż 1%. To trochę tak, jakby po przekopaniu Bieszczad wyciągnąć ostateczne wnioski co do sposobu życia ludzi w całej Polsce.